Zarzuty za Magdalenkę
Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce zapowiada
postawienie zarzutów osobom odpowiedzialnym za akcję policji w
Magdalence pod Warszawą, kiedy w marcu 2003 r., podczas próby
zatrzymania groźnych bandytów, zginęło dwóch policjantów.
14.01.2004 | aktual.: 14.01.2004 15:45
"Z analizy dotychczas zebranego materiału dowodowego wynika, że będą postawione zarzuty" - powiedział rzecznik ostrołęckiej prokuratury Tomasz Mierzejewski.
Komu zarzuty i za co
Mierzejewski nie zdradził, czego zarzuty będą dotyczyć, ilu osobom będą postawione oraz kiedy. W listopadzie ubiegłego roku prokuratura ta informowała, że jeśli zostaną postawione zarzuty, będą obejmować "niedopełnienie przez funkcjonariuszy policji obowiązków służbowych w zakresie przygotowania i przeprowadzenia akcji zatrzymania oraz narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu".
W środę ostrołęcka prokuratura zwróciła się do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie o przedłużenie śledztwa na kolejne dwa miesiące, do 23 marca.
Policyjną akcję w podwarszawskiej Magdalence przeprowadzono w nocy z 5 na 6 marca 2003 r. Jej celem było zatrzymanie Roberta Cieślaka i Igora Pikusa zamieszanych w zabójstwo policjanta w Parolach w 2002 r. Podczas akcji zginęło dwóch policjantów (jeden na miejscu, drugi zmarł w szpitalu), a kilkunastu zostało rannych. Na posesji, gdzie ukrywali się bandyci, rozmieszczono zamaskowane urządzenia wybuchowe, o czym policja nie wiedziała. W wyniku wymiany ognia budynek, w którym znajdowali się przestępcy, częściowo spłonął. Obaj bandyci zginęli, jak się później okazało, w wyniku zaczadzenia.
Przedłużone śledztwo
Ostrołęcka prokuratura, której powierzono prowadzenie śledztwa, z pierwszym wnioskiem o jego przedłużenie wystąpiła na początku lipca ubiegłego roku. Prokuratura Apelacyjna przedłużyła je wtedy do 23 października. Pojawiły się jednak informacje, że może zabraknąć czasu na przesłuchanie wszystkich osób. Ostatecznie śledztwo przedłużono do 23 stycznia 2004 r.
W efekcie wewnętrznego postępowania w policji powstał raport Komendy Głównej Policji. Napisano w nim m.in., że "na etapie przygotowania akcji (...) nie wykonano wszystkich możliwych czynności i ustaleń, które mogły być istotne przy opracowywaniu strategii działania pododdziałów terrorystycznych". Nie było informacji operacyjnych o rozmieszczeniu na terenie posesji urządzeń wybuchowych.
Autorzy raportu zwrócili uwagę, że w Magdalence policja przyjęła "szablonowe rozwiązanie, pozbawione elementu zaskoczenia". Zabrakło też "wariantu zapasowego" na wypadek niepomyślnego rozwoju sytuacji. W szczególności nie było zapasowej amunicji i karabinków kałasznikowa, za błąd uznano "niezabezpieczenie pomocy medycznej przed rozpoczęciem działań". Podkreślono, że te uchybienia i nieprawidłowości nie były bezpośrednią przyczyną śmierci i odniesionych ran przez policjantów.
Postępowanie dyscyplinarne
Zespół opracowujący raport zwrócił się jednak do komendanta głównego policji m.in. o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec zastępcy szefa Centralnego Biura Śledczego KGP - dowódcy pododdziału antyterrorystycznego, a także o zobowiązanie komendanta stołecznego policji do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec naczelnika Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym KSP. Postępowania te zostały zawieszone ze względu na toczące się śledztwo prokuratorskie.
Ostrołęcka prokuratura przesłuchała ponad 100 osób - policjantów biorących bezpośredni udział w szturmie, a także stanowiących ich wsparcie oraz tych, którzy wchodzili w skład komisji resortowej powołanej przez szefa policji (sporządzającej raport KGP w tej sprawie), grupę ekspertów pod przewodnictwem byłego dowódcy GROM generała Sławomira Petelickiego oraz załogi karetek pogotowia.