Zarzuty fałszywych zeznań ws. śmierci Roberta Dziekańskiego
W Vancouver rozpoczęły się wstępne przesłuchania dotyczące dowodów w procesie jednego z czterech policjantów związanych ze śmiercią polskiego emigranta Roberta Dziekańskiego w Vancouver w 2007 roku.
11.06.2013 | aktual.: 11.06.2013 09:40
W poniedziałek miał się zacząć proces policjanta Billa Bentleya, a nie tylko przesłuchania, jednak, jak poinformowała agencja The Canadian Press, zarówno obrona, jak i prokurator złożyli wnioski dotyczące uwzględnienia dowodów. Sędzia będzie musiał zdecydować, czy wyjaśnienia Bentleya złożone przed ekipą dochodzeniową wydziału zabójstw oraz zeznania pozostałych trzech policjantów uczestniczących w zajściu powinny zostać dopuszczone do sprawy jako dowody. Problem polega na tym, że podczas składania zeznań Bentley nie został poinformowany, iż jego słowa mogą zostać użyte jako dowód w procesie. Nie miał też możliwości skonsultowania się z prawnikiem.
Wstępne przesłuchania mają potrwać do końca tygodnia, a proces Bentleya rozpocznie się najprawdopodobniej w poniedziałek - podała The Canadian Press.
Bentley jest oskarżany - podobnie jak pozostali trzej policjanci - o składanie fałszywych zeznań. W poniedziałek nie przyznał się do winy, a podczas przesłuchań rozpłakał się i nazwał wydarzenia na lotnisku w Vancouver "najbardziej traumatycznym przeżyciem" w swoim życiu.
Zarzut składania fałszywych zeznań postawiono policjantom na skutek dochodzenia prowadzonego przez specjalnego prokuratora Richarda Pecka, oddelegowanego przez rząd prowincji Kolumbia Brytyjska do zajęcia się sprawą śmierci Dziekańskiego. Dwa lata temu, po zakończeniu prac, Peck uznał, że małe jest prawdopodobieństwo skazania policjantów na podstawie innych potencjalnych zarzutów.
Wcześniej, w czerwcu 2010 r., to właśnie Peck rekomendował rządowi prowincji ponowne przeanalizowanie wcześniejszej decyzji o umorzeniu śledztwa wobec policjantów. Peck został oddelegowany do zbadania sprawy śmierci Dziekańskiego po publikacji raportu komisji sędziego Thomasa Braidwooda, która pracowała na zlecenie rządu Kolumbii Brytyjskiej.
W 2010 r., po przeprowadzeniu dochodzenia, Braidwood uznał użycie tasera wobec Dziekańskiego za nieuzasadnione, a działania policjantów z RCMP (Royal Canadian Mounted Police - Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej) za zbyt pośpieszne. Podkreślił też, że gdyby policjanci nie mieli paralizatorów, zastosowaliby inne środki znane im ze szkoleń. W jego opinii użycie tasera spowodowało wzrost ciśnienia krwi i przyspieszenie pracy serca u Dziekańskiego, a pięciokrotne użycie broni odegrało olbrzymią rolę w śmierci zmęczonego i zdenerwowanego Polaka.
14 października 2007 r. Dziekański zmarł po tym, gdy na lotnisku w Vancouver funkcjonariusze RCMP użyli paralizatorów do obezwładnienia go. Jak wynikało z nagrania, które jeden ze świadków wydarzenia zarejestrował na lotnisku, Dziekański zachowywał się dość gwałtownie po długim locie i dziesięciogodzinnym oczekiwaniu, kiedy nikt go nie skierował do właściwej dalszej części lotniska, jednak w niczym nie zagrażał policjantom.
W grudniu 2009 r. komisja zajmująca się badaniem skarg na policję, wówczas pracująca pod kierownictwem Paula Kennedy'ego, przedstawiła raport w sprawie działania czterech policjantów, w którym stwierdzono, że użycie tasera wobec Dziekańskiego było "przedwczesne i nieadekwatne".
Policjantom stawiany jest zarzut składania fałszywych zeznań, niemniej w kwietniu br. w raporcie urzędu koronerów prowincji Kolumbia Brytyjska napisano, że śmierć Dziekańskiego była zabójstwem.
Termin "zabójstwo" w raportach Coroners Service (urząd koronerów, medycyna sądowa w ramach ministerstwa sprawiedliwości prowincji) jest neutralnym terminem oznaczającym, że do śmierci doszło w wyniku działania innej osoby lub innych osób, ale nieprzypisującym nikomu winy. Zgodnie z prawem Coroners Service ustala tożsamość osoby zmarłej w nagłych czy niejasnych okolicznościach oraz miejsce, czas i powód jej śmierci. Po dochodzeniu zgon jest klasyfikowany jako naturalny, przypadkowy, samobójstwo lub zabójstwo albo też stwierdza się, że doszło do niego w niedających się ustalić okolicznościach.
W opinii koronera Dziekański zmarł na atak serca, który nastąpił po użyciu paralizatorów. Koroner Patrick Cullinane zaznaczył w swoim raporcie, że doszedł do podobnych wniosków, co wcześniej sędzia Braidwood.
W kwietniu 2010 r. RCMP publicznie przeprosiła matkę Dziekańskiego za jego śmierć.
Proces czterech policjantów miał się rozpocząć dwa lata temu, w maju 2011 r., jednak termin był już kilkakrotnie przesuwany. Obecnie planowane terminy rozpoczęcia procesów pozostałych policjantów to listopad br. i luty 2014 r.