Zarzuty dla porywaczy 15‑latki z Jabłonki Kościelnej
Szybka akcja mieszkańców Jabłonki Kościelnej na Podlasiu mogła uratować jej życie. 15-latka wracała ze szkoły, gdy dwaj mężczyźni napadli ją, porwali i wywieźli do lasu. Sąsiedzi dopadli porywaczy, ale okazało się, że to też byli sąsiedzi.
Dramat rozegrał się w środę po południu w Jabłonce Kościelnej. Uczennica wracała po lekcjach do domu. Napastnicy porwali dziewczynę, obezwładnili paralizatorem, po czym wywieźli do lasu. - Cud, że uszła z życiem - mówi jej ojciec.
Rodzina, sąsiedzi i mieszkańcy wsi na Podlasiu natychmiast ruszyli na pomoc dziewczynie. Pierwszy na trop napastników wpadł znajomy rodziny dziewczynki. Użył myśliwskiej broni. - Córkę wywlokła z samochodu jego żona i mówi: a teraz to możesz strzelać - opowiada ojciec porwanej 15-latki. Mężczyzna przestrzelił oponę w samochodzie porywaczy. Wcześniej porywacze prawie go rozjechali.
Z przestrzeloną oponą porywacze nie mogli jechać. Uciekali na piechotę. Udało im się pokonać tylko cztery kilometry. Potem zostali zatrzymani przez policję.
23-latek i 29-latek, którzy mieszkają kilometr od swojej ofiary, usłyszeli w piątek zarzuty. Grozi im do 12 lat więzienia. - Jednemu ze sprawców przedstawiono zarzut usiłowania zabójstwa, drugiemu podżegania do zabójstwa - mówi Grzegorz Kryszpin z Prokuratury Rejonowej w Wysokiem Mazowieckim. Teraz przez trzy miesiące będą w areszcie, o ich losie zdecyduje sąd.
Nikt nie może w Jabłonce pojąć, jak coś takiego mogli zrobić sąsiadce sąsiedzi. Dziś nawet starsze dzieci nie wracały ze szkoły same. Tak zuchwałe porwanie dało wszystkim do myślenia. - Smutek, żal złość. Wszystko razem wymieszane - mówi dyrektor tamtejszej szkoły.
Źródło: Fakty TVN