Zarzuty dla lekarki i ratownika medycznego. Zlekceważyli umierającego 19‑latka
Prokuratura postawiła zarzuty po śmierci 19-letniego Piotrka, który zmarł w tragicznych okolicznościach. Mężczyzna miał ciężkie obrażenia głowy, ale lekarka i ratownik uznali, że pewnie jest pijany i powinien trafić na izbę wytrzeźwień. Po kilkunastu godzinach nie żył.
31.05.2019 | aktual.: 29.03.2022 12:03
- Z opinii biegłych wynika, że skala doznanych obrażeń była tak duża, że nie gwarantowała możliwości uratowania życia, nawet w przypadku szybszego udzielania pomocy medycznej – powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim" rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Mimo to postawiono zarzuty lekarce i ratownikowi medycznemu, którzy mieli nie rozpoznać skali zagrożenia życia 19-latka.
Do dramatycznej sytuacji doszło 20 czerwca 2017 r. 19-letni Piotrek przyjechał do koleżanki w Płocku. Wieczorem przebywał w rejonie Wzgórza Tumskiego, gdzie doszło do awantury. Podczas bójki przewrócił się i uderzył głową w ziemię. Stracił przytomność.
19-latek wylądował na izbie wytrzeźwień
Policjanci, którzy przyjechali na miejsce, powiedzieli dyspozytorowi pogotowia, że karetka nie jest potrzebna. Ale zaniepokojeni koledzy wezwali ambulans.
Zobacz także
- Ratownicy określili jednak stan pokrzywdzonego jako bardzo dobry. Stwierdzili, że jest on po spożyciu alkoholu i przekazali go patrolowi policji, który z kolei podjął decyzję o konieczności doprowadzenia go, celem wytrzeźwienia, do policyjnej izby zatrzymań w Płocku – powiedział Kopania.
O godz. 5 nad stan mężczyzny był na tyle zły, że przewieziono go do szpitala. Ale nie udało się go uratować.
Źródło: "Dziennik Łódzki"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl