Zapytali Tuska o nazywanie go "Niemcem". "Proszę mi wierzyć"
Premier Donald Tusk został na Campusie Polska Przyszłości zapytany o to, jak radzi sobie z osobami, które wyzywają go od "Niemców". - O wiele więcej współczucia wymagają ci, którzy mnie wyzywają, niż ja - mówił.
Podczas Campusu Polska Przyszłości jedna z uczestniczek opowiedziała historię, że gdy startowała w Chojnicach z list Koalicji Obywatelskiej do rady miasta, to ludzie pytali ją, czemu "startuje od tego Niemca". Zapytała Donalda Tuska, jak radzi sobie z podobnymi komentarzami.
Premier stwierdził, że od dawna się go wyzywa "od rudych Niemców".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- My na Kaszubach wiemy, skąd się bierze stereotyp. Ludzie na Śląsku też wiedzą, dawny zabór pruski. Emocje, które się rodziły na granicach porozbiorowych w Polsce przedwojennej, losy tych, którzy byli wcielani do Wehrmachtu z ziem, które były bezpośrednio przyłączone do III Rzeszy - to wszystko jest spadek, z którym my Polacy musimy się dobrze i serdecznie uporać. Historia jest nasza bardzo skomplikowana - mówił.
- I oczywiście można z tego robić szczujnię i niektórzy się tym przyjmują. Zauważyłem, że czasami bardziej się przejmują niż ja, ci, którzy nie mogą tego słuchać. Bo to jest takie demoralizujące debatę publiczną. Ale proszę mi wierzyć: o wiele więcej współczucia wymagają ci, którzy mnie wyzywają, niż ja, wyzywany - mówił Tusk.
Trzaskowski: zagrożenie jest gdzie indziej
Do sprawy odniósł się także prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. - To, że niektórzy na prawicy uprawiają szczujnię i mają totalną paranoję, to my to wiemy. Najtragiczniejsze jest to, że kiedy zagrożenie jest zupełnie gdzie indziej, to oni mówią o Niemczech - mówił.
Tłumaczył, że obecnie Niemcy są dużo słabsze i mają swoje wewnętrzne problemy, a tym samym są dużo mniejszym zagrożeniem dla Polski, aniżeli np. Rosja.
Czytaj więcej: