Zapowiedział rewolucyjne zmiany dla nauczycieli. "On nam dewastuje oświatę"
Podczas wystąpienia w Sejmie Przemysław Czarnek nagle zapowiedział, że zlikwidowana ma zostać Karta Nauczyciela. - Nie mamy zaufania do Czarnka. To nie jest dobry przywódca do zmiany w tym zakresie - mówi Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty w rozmowie z WP.
14.04.2023 14:10
W czwartek późnym wieczorem w Sejmie odbyła się debata nad wyrażeniem wotum nieufności wobec Przemysława Czarnka. Z ust ministra edukacji, podczas jego wystąpienia, padła niespodziewana zapowiedź. Chodzi o zmiany w prawie, które dotknęłyby wszystkich nauczycieli. Czarnek oświadczył, że jesienią zostanie zlikwidowana Karta Nauczyciela i to już późną jesienią tego roku.
Sprawę skomentowała zajmująca się edukacją dziennikarka Justyna Suchecka. "Likwidacja Karty Nauczyciela, którą zapowiadał z mównicy sejmowej minister Czarnek, nie jest najlepszym hasłem wyborczym. Chyba że zakładamy, iż PiS już całkiem spisało nauczycieli jako wyborców na straty" - napisała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na Twitterze komentarze w tej sprawie pisali także sami nauczyciele. "Chcecie likwidacji Karty Nauczyciela? A wiecie, że wtedy naprawdę trzeba będzie płacić za nadgodziny? Macie pojęcie, ile będą kosztować zastępstwa doraźne za nauczycieli, którzy będą brać urlopy w trakcie roku szkolnego?" - pytała w swoim wpisie jedna z pracownic edukacji.
I dodała: "Jako osoba, która pracowała kilka lat w korpo przed pójściem do szkoły wiem, że godziny pracy tam i godziny lekcji, koło siebie nie leżały. Przestańcie się ośmieszać opowieściami o tym, że nauczyciele pracują 18 godzin, jeśli nie macie doświadczeń w obie strony".
"Likwidacja Karty Nauczyciela zaszkodzi przede wszystkim dziecku"
Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, że minister Przemysław Czarnek już parę miesięcy temu wygłosił opinię, że Karta Nauczyciela powinna być zlikwidowana. - Zapytaliśmy pana ministra o uwagi i zapisy, które punkty w karcie są anachroniczne i mu przeszkadzają. Do dzisiaj nie mamy odpowiedzi - ani pisemnej, ani ustnej - wylicza.
Redakcja Wirtualnej Polski również próbowała uzyskać komentarz ministra Przemysława Czarnka oraz wiceministra Dariusza Piontkowskiego, jednak do czasu publikacji tekstu, nie udało nam się uzyskać odpowiedzi.
Broniarz dodaje, że minister nie zna prawa oświatowego i uznał, że lepsze będzie populistyczne stwierdzenie, niż merytoryczna dyskusja. - Likwidacja Karty Nauczyciela zaszkodzi przede wszystkim dziecku - mówi.
- Karta Nauczyciela jest elementem, który jest jednym z najczęściej zmienianych. Eliminuje możliwość powstania nierówności społecznych w drodze komercjalizacji edukacji. Jeżeli ją zlikwidujemy, w zakresie pracy nauczycieli zapanuje wolna amerykanka. Chyba że pan minister wprowadzi coś innego w zamian - dodaje.
"To tylko puste słowa"
Broniarz podkreśla, że nie można sprawić, że organ prowadzący będzie sam decydował o stosunku pracy nauczycieli. - Bogata gmina zatrudni lepszych nauczycieli, a biedna gmina nie będzie miała na to środków. Karta zawiera cały katalog zdarzeń, które określają stosunek pracy nauczycieli. Cały zespół mechanizmów, które zobowiązują nauczyciela do najlepszej pracy z dzieckiem. Jeżeli są jakieś problemy, to najczęściej wynikają z nieumiejętnego nadzoru pedagogicznego - zaznacza.
- Od kiedy PiS rządzi, to nic nie stoi na przeszkodzie, by minister podjął się prac. Poza populizmem, nie pokazał żadnych dokumentów, prace się nie rozpoczęły. Według mnie, to tylko puste słowa, bo o likwidacji karty nauczyciela słyszymy od roku - mówi. Zaznacza również, że jeżeli prace jednak ruszą, to związkowcy będą w nich uczestniczyli i na bieżąco reagowali.
"Nie mamy zaufania do Czarnka, bo on nam dewastuje oświatę"
Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że przy tym traktowaniu nauczycieli i przy sposobie, w jaki się o nich wypowiada minister, to zakusy na kartę nauczyciela nie budzą zaufania. - Tu akurat wyjątkowo mówimy tak samo, jak związki zawodowe. Wszystko wskazuje na to, że nauczyciele na tym przegrają - dodaje.
W jego ocenie uruchomiła się "negatywna selekcja do zawodu" - najlepsi kandydaci nie chcą przychodzić do pracy. - Nie wierzymy w dobre intencje w tej sprawie. Uważamy, że ta grupa zawodowa powinna protestować poprzez swoje związki. Nie mamy zaufania do ministra Czarnka, bo on nam dewastuje oświatę. To nie jest dobry przywódca do zmiany w tym zakresie - zaznacza rozmówca WP.
"Minister uprawia politykę. Nie ma o branży żadnego pojęcia"
I dodaje: - Resort edukacji jest samotną wyspą. Nauczyciele i ministerstwo to są kompletnie inne światy. Wszyscy mamy marazm i zniechęcenie w oświacie. Wszyscy czekają na zmianę polityczną, na zdjęcie ministra ze stanowiska.
- W jaki sposób minister chce jeszcze dołożyć nauczycielom pensum, skoro już teraz wszyscy nauczyciele mają nadgodziny? Nie ma już rezerw, nie przychodzą nowi kandydaci do zawodu. Młodzi nie będą pracowali za minimalną pensję. Mamy 1,5 rocznika, bo beztrosko się wymyśla reformy, likwiduje gimnazja, wprowadza do szkół sześciolatki - wylicza Pleśniar. I dodaje, że z jednej strony minister straszy, że zwolni 200 tysięcy nauczycieli, a potem chce zwiększyć dla nich liczbę godzin. - To mamy za dużo, czy za mało nauczycieli? Minister uprawia politykę, traktuje instrumentalnie tę branżę, nie ma o niej żadnego pojęcia - ocenia rozmówca WP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czarnek po raz kolejny wraca do tematu
To nie pierwszy raz, kiedy Czarnek krytycznie odnosi się do Karty Nauczyciela. W styczniu tego roku mówił, że "dzisiaj tak jest skonstruowany system i status (nauczyciela) i tak dzisiaj stanowi, ta przestarzała, archaiczna i broniona przez związki zawodowe Karta Nauczyciela, że zupełnie wypacza wszystkie zasady sprawiedliwego wynagradzania nauczycieli".
I dalej: "Dlatego potrzebna jest kompleksowa reforma. Trzeba wrócić do systemu, w którym nauczyciele będą mieć zdecydowanie mniej biurokracji, i to już robimy. Musimy doprowadzić do sytuacji, w której w ramach swojego 40-godzinnego czasu pracy, nie więcej, nauczyciel będzie miał więcej czasu dla ucznia".
Mówił też, że "nauczyciel musi dużo lepiej zarabiać i będzie lepiej zarabiał, jak będziemy zmieniać status zawodowy nauczyciela". "To także samorządom ułatwi zdecydowanie prowadzenie szkół" – zaznaczył.
Korzyści wynikające z Karty Nauczyciela
Karta Nauczyciela to ustawa określająca obowiązki i prawa pracowników systemu oświaty. Precyzuje m.in. stopnie ich awansu zawodowego oraz wysokość wynagrodzeń. Wprowadziła ona pronauczycielskie rozwiązania. Między innymi określiła jednoznacznie czas pracy, w tym pensum dydaktyczne. Dała prawo do dodatków (stażowego, za pracę na wsi), prawo do funduszu zdrowotnego i socjalnego oraz nagród.
Ponadto wprowadzała w szkołach rewolucję, jeśli chodzi o metody nauczania i warunki nauki dzieci - nałożyła na państwo m.in. obowiązek zapewnienia wiejskim szkołom wykwalifikowanych nauczycieli. Do tego zagwarantowała każdemu nauczycielowi prawo do "swobody stosowania takich metod nauczania i wychowania, jakie uważa za najwłaściwsze spośród uznanych przez współczesne nauki pedagogiczne".
Karta określiła sposób doskonalenia i dokształcania nauczycieli, a na dyrekcję szkół i organy nadzorujące nałożyła konieczność zapewnienia nauczycielom i uczniom odpowiednich warunków do pracy i nauki.
Karta Nauczyciela, jak zauważają środowiska nauczycielskie, gwarantuje wysoką jakość nauczania, dlatego że ustawa zapewnia szkole i jej pracownikom pewną stabilizację pozwalającą im wykonywać swoje zadania niezależnie od koniunktury ekonomicznej i politycznej.
Żaneta Gotowalska, Mateusz Dolak, dziennikarze Wirtualnej Polski