Zapanują biopaliwa
Świat nie czeka na koniec ropy z założonymi rękami. Wszędzie wyrastają fabryki etanolu, rolnicy obsiewają rzepakiem gigantyczne połacie ziemi, a producenci aut przerabiają silniki. W Europie, USA, Brazylii i Chinach wybuchła biopaliwowa rewolucja.
01.09.2005 | aktual.: 01.09.2005 11:58
Szalony bohater "Podróży Guliwera" z krainy filozofów wyciskał słońce z ogórków. Teraz science fiction zmienia się w rzeczywistość: świat nauczył się wytwarzać paliwo z olejów roślinnych, cukru, drewna, a nawet słomy. I nie są to już uniwersyteckie eksperymenty. W Brazylii na etanolu latają taksówki lotnicze, w USA i Niemczech kierowcy stoją w kolejkach po olej napędowy z rzepaku, Chiny postawiły już największą fabrykę biopaliw na świecie, a w austriackim mieście Graz jeżdżą autobusy na olej z barów McDonald's. Frytkami śmierdziało nawet na tegorocznym wyścigu w Le Mans - brytyjska załoga z hrabstwa Kent przez bite 24 godziny ścigała się wyłącznie na paliwie roślinnym. - W Brazylii, Europie i USA widać dramatyczny wzrost produkcji biopaliw - mówi "Przekrojowi" Lew Fulton, do niedawna czołowy ekspert od biopaliw Międzynarodowej Agencji Energetyki (IEA). Ropa po 68 dolarów za baryłkę zmusza do szukania alternatyw. Koncerny naftowe wyczekują jeszcze z wielkimi inwestycjami w biopaliwa, ale mają już gotowe
strategie i po cichu skupują najlepsze technologie. Rewolucja się rozpoczęła.
Bush zzieleniał
Biopaliwa wydają się nowością, ale w rzeczywistości to powrót do źródeł. Hitem Wystawy Światowej w Paryżu w roku 1900 był silnik wysokoprężny napędzany olejem z orzechów arachidowych, dzieło Rudolfa Diesla. - Użycie takich olejów wydaje się dziś nieznaczące, ale w przyszłości staną się równie ważne jak ropa naftowa - stwierdził wówczas sam wynalazca.
W latach 20. ubiegłego wieku podobne poglądy głosił magnat samochodowy Henry Ford, który miał bzika na punkcie etanolu oraz soi (nosił zrobiony z niej garnitur i krawat). Potem nastała epoka beztroskiej wiary w niewyczerpane złoża taniej ropy. Ale eksperci ostrzegają: już w przyszłym roku światowe wydobycie osiągnie szczytowy punkt. Potem ropy będzie z roku na rok coraz mniej, a jej cena zacznie skokowo rosnąć. Wraz z nią zwiększy się domieszka biopaliw w tradycyjnej benzynie i oleju napędowym. Proroctwa Diesla i Forda zaczynają się spełniać.
O tym, że ropa naprawdę się kończy, najlepiej świadczy to, że do grona "zielonych" dołączył niedawno George W. Bush. - Interesującą możliwość dla USA i reszty świata stanowi paliwo uzyskiwane z ziaren soi - powiedział podczas czerwcowego szczytu G7. W przyjętej miesiąc później ustawie energetycznej Bush zadbał przede wszystkim o interesy zaprzyjaźnionego lobby naftowego, ale nakazał też podwojenie produkcji etanolu, który amerykańskie rafinerie już teraz muszą dolewać do benzyny.
W Europie fabryki biopaliw buduje się na wyścigi. Unia już trzy lata temu zaleciła krajom członkowskim, by dodawały po kilka procent etanolu do każdego litra benzyny. Ale prawdziwy boom rozpoczął się dopiero teraz, bo w epoce drożejącej ropy domieszka pozwala obniżyć cenę paliwa przy dystrybutorze. W hiszpańskim Bilbao koncern Abengoa buduje czwartą fabrykę etanolu. W Wielkiej Brytanii rusza budowa wielkiej rafinerii biodiesla, czyli oleju napędowego z roślin - zakłady będą produkować co roku sto tysięcy ton biopaliwa, na które czekają już stacje benzynowe sieci Tesco. Francja chce w ciągu dwóch najbliższych lat potroić produkcję biopaliw. Polska, niestety, nie korzysta z boomu. Rozgrywki wokół ustawy o biopaliwach sprawiły, że przegapiliśmy szansę na rozwinięcie nowej, obiecującej gałęzi przemysłu (patrz ramka). Szkoda tym większa, że do produkcji biopaliw nie trzeba cudów, tylko pól. A tych mamy pod dostatkiem.
Nowa Arabia Saudyjska
"Zielone złoto" można zrobić ze wszystkiego, co rośnie na ziemi. W 30 krajach świata uprawia się w tym celu najrozmaitsze rośliny: orzechy kokosowe, bataty i soję, a także proso ruzgowate i wierzbę energetyczną. Trwają też futurystyczne eksperymenty nad słonecznikami o 50 głowach i parometrową odmianą kukurydzy. Dziś na rynku biopaliw królują dwa - etanol z trzciny cukrowej i olej napędowy z rzepaku. W Brazylii - nazywanej Arabią Saudyjską etanolu - produkcja tego alkoholu stanowi już jedną trzecią przemysłu paliwowego. Szał na biopaliwa zaczął się tam 30 lat temu. Podczas kryzysu paliwowego lat 70. rządząca krajem junta wojskowa nakazała przejście na etanol, a 10 lat później 90 procent brazylijskich aut jeździło na biopaliwach.
Boom dobiegł końca, gdy ropa potaniała, a cukier zdrożał na tyle, że przetwarzanie trzciny na paliwo przestało być opłacalne. Ale know-how pozostał. Gdy cena ropy zaczęła w ostatnich latach bić kolejne rekordy, w brazylijskich gorzelniach zjawiły się tłumy kupców, a w ślad za nimi zaciekawieni inwestorzy. Dziś Brazylia nie nadąża za popytem, w kraju buduje się 50 nowych gorzelni, a BP i Shell zamierzają włożyć w tamtejszy rynek biopaliw sześć miliardów dolarów. Dlaczego akurat tam? Bo trzcina cukrowa daje najwięcej etanolu, a Brazylia jest jej czołowym producentem na świecie. Inaczej niż w większości europejskich krajów w Brazylii biopaliwa widać także na stacjach. Do benzyny dolewa się tu co najmniej 25 procent etanolu, a najpopularniejsza, E75, zawiera go aż 75 procent.
Brazylijczycy coraz chętniej kupują też auta z silnikami typu flex przygotowanymi do spalania czystego alkoholu, czyli paliwa E100. W Europie czysty etanol można zatankować jedynie na wybranych stacjach w Niemczech i Szwecji, ale chętnych nie brakuje, bo oba te kraje są w ekologicznej awangardzie. Na wszystkich niemieckich stacjach kierowcy mogą kupić benzynę z mniejszą zawartością etanolu oraz biodiesel. W Szwecji popularne jest paliwo E85 z zaledwie 15-procentową domieszką benzyny. Etanol Szwedzi robią sami - z własnej biomasy i odpadów przemysłu drzewnego.
Paliwo z frytkownicy
Te zmiany są możliwe, bo producenci aut już wkroczyli w bioepokę. W USA i Szwecji Ford wypuszcza kolejne wersje z silnikami FFV (Flexible Fuel Vehicle). Można je poić zarówno czystą benzyną, jak i stuprocentowym etanolem. Auta różnią się od standardowych jedynie zaworami (są wykonane z twardszej stali) i przewodami paliwa z tworzywa bardziej odpornego na korozję. Silnik FFV miało pod maską 9 na 10 fordów focusów sprzedanych w ubiegłym roku w Szwecji. W ślad za Fordem idzie General Motors, Peugeot i Volkswagen. - Wszystkie nasze samochody mogą tankować paliwo z domieszką pięciu procent. Być może już w przyszłym roku wypuścimy modele na mieszankę 20-procentową - mówi ,Przekrojowi" Wolfgang Steiger, szef działu badawczego biopaliw w koncernie Volkswagena.
Jeszcze mniejszych przeróbek wymagają silniki Diesla. Każde auto z takim napędem pojedzie nawet na oleju kuchennym, choć prędzej czy później zatkają się w nim filtry. Przestawienie samochodu na olej rzepakowy to adaptacja kosztująca równowartość kilkuset dolarów. W Wielkiej Brytanii i USA maniacy ekologii jeżdżą wręcz na oleju z restauracji. Brytyjczyk Dean Butler z Plymouth, szukając oszczędności w swojej firmie przewozowej, przestawił pięć minibusów na olej spożywczy. Baki napełnia na stacji lokalnej firmy Plymouth Bio-Fuels. Mały zakład oczyszcza olej z miejscowych restauracji i smażalni, a Butler oszczędza cztery tysiące funtów rocznie.
Wspólna polityka paliwowa
Wzrost zainteresowania biopaliwami to bezpośredni skutek wysokich cen ropy, ale boom napędzają przede wszystkim subwencje. W Unii rolnicy "uprawiający" paliwo dostają 45 euro dotacji do każdego hektara. Zamiast przeznaczać ziemię na nieużytki, będą mogli siać pszenicę na etanol i rzepak, z którego powstanie ekologiczny biodiesel. Liderem rolnictwa paliwowego są Niemcy, gdzie produkcja biodiesla rośnie co roku o 50 procent i wynosi obecnie około półtora miliona ton rocznie, co daje czteroprocentowy udział w niemieckim rynku paliw. Rząd w Berlinie ma nadzieję, że za pięć lat biopaliwa zastąpią w tym kraju do 20 procent oleju napędowego i benzyny.
Przeciwnicy biopaliw twierdzą, że to tylko kolejny podstęp lobby rolniczego we Francji, w Niemczech i Hiszpanii. Do tego proces produkcji biopaliw w Europie jest na razie drogi, a konkurencyjne ceny na stacjach to efekt dotacji - w Niemczech państwo dopłaca do litra rzepaku aż 47 eurocentów i tylko dzięki temu jest on o trzy centy tańszy od tradycyjnego oleju napędowego. Eksperci słusznie zwracają uwagę, że do transportu surowców i produkcji biopaliwa zużywa się niewiele mniej energii od tej, która z nich później powstaje. I to energii powstającej często ze spalania ropy naftowej.
Z drugiej strony technologia produkcji biopaliw co kilka miesięcy robi kolejny skok. W lipcu brytyjski "Science" informował o nowej metodzie, która zapewnia produkcję aż 2,2 jednostki energii za jedną jednostkę zużytą na proces wytwórczy. Nowa technika nadaje się do przetworu dowolnej biomasy - na przykład 1,3 miliarda ton odpadów rolnych, które co roku powstają w USA. W Niemczech Shell zainwestował w firmę Choren, która rozwinęła technologię odtwarzającą procesy zachodzące na przestrzeni milionów lat w złożach ropy i gazu. Z hektara biomasy powstaje aż 3325 litrów oleju sunfuel (dla porównania hektar rzepaku daje 1300 litrów). Pierwsza rafineria nowego paliwa ruszy pod koniec roku, w planach są cztery kolejne.
Krytycy biopaliw ostrzegają jednak, że obsianie gigantycznych obszarów roślinami z przeznaczeniem na biopaliwa doprowadzi do konkurencji z producentami żywności. Do wypełnienia unijnej dyrektywy i dodawania do paliw 8,7 procent biokomponentów wystarczy niewielka część areałów. Ale zaspokojenie wszystkich potrzeb paliwowych Europy wymagałoby obsiania rzepakiem, soją i kukurydzą znacznych połaci ziemi ornej, według niektórych szacunków nawet połowy terenów rolnych na świecie. Czy to droga do katastrofy humanitarnej i rolniczego tym razem wyzysku Trzeciego Świata?
Biopaliwa na głód
Według niektórych wręcz przeciwnie, biopaliwa są szansą dla Afryki. - Alarm jest przesadzony - zapewnia Lew Fulton. Jego zdaniem skupienie się na wydajnych surowcach, takich jak trzcina cukrowa, olej palmowy, trawa i słoma, stwarza szansę na zaspokojenie wszystkich potrzeb paliwowych świata. - Byłoby to możliwe przy przeznaczeniu pod biopaliwa jednej czwartej ziemi rolnej i pastwisk. Nie uderzyłoby w produkcję żywności pod warunkiem intensyfikacji upraw - twierdzi Fulton.
Teoretycznie biopaliwa mogłyby więc w przyszłości nawet zastąpić ropę, a biednym krajom nie groziłby z tego powodu głód. Zwolennicy biopaliw przypominają, że już teraz pięć razy wydajniejsze od rzepaku uprawy trzciny cukrowej w Brazylii, Indiach i Tajlandii mogłyby bez trudu zaspokoić 10 procent globalnego popytu na benzynę. Trzcinowe Południe zyskałoby wręcz przewagę nad rzepakową Północą. Nie wszystkich cieszy ta perspektywa - już teraz Unia i USA blokują import taniego etanolu z Brazylii. Nie pogardziła nim za to Japonia. Podpisała z Brazylijczykami wielki kontrakt, który pozwoli zastąpić biopaliwem trzy procent importowanej benzyny. Plany eksportowe Brazylii są znacznie bardziej ambitne. - Nie chcemy sprzedawać litrów, tylko rzeki etanolu - powiedział w ubiegłym roku brazylijski minister rolnictwa. W tej chwili baryłka kosztuje zaledwie 25 dolarów - ponad połowę mniej niż ta sama ilość ropy.
Lobby naftowe słusznie czuje się zagrożone, ale musi szykować się na nowe czasy, bo inaczej straci część rynku. Fortum Oil buduje pod Helsinkami fabrykę biopaliwa do silników Diesla. Koncern Shell w odróżnieniu od konkurencji nie tylko chętnie sprzedaje etanol, ale zainwestował w pionierskie prace nad produkcją biopaliwa ze słomy. Jesienią ubiegłego roku wspierana przez Shella kanadyjska firma Iogen wypuściła pierwszą partię słomianego etanolu, w 2008 roku ma otworzyć zakłady produkujące 200 tysięcy ton rocznie.
- W niedalekiej przyszłości będziemy korzystać z całej gamy paliw. Na razie nie ma mowy o całkowitym przestawieniu świata na etanol, ale nawet 20-procentowa domieszka to dobra polisa ubezpieczeniowa - zadeklarował oficjalnie w wywiadzie dla amerykańskiej prasy ekspert amerykańskiego departamentu energetyki John Farrel.
Benzyna i ropa będą więc stopniowo uzupełniane, a potem wypierane przez różne biopaliwa. Za 20 lat rynek będzie zapewne mozaiką firm wydobywających resztki ropy i przetwórców biomasy. Co będziemy tankować? Według jednych trzcinę lub rzepak, według innych wodór i energię elektryczną. Już teraz 10 stolic Europy testuje autobusy na wodór. Islandia, która ma nikłe szanse na rozwinięcie upraw kukurydzy, chce przestawić całą gospodarkę i transport na silniki wodorowe. Jeśli te plany się sprawdzą - podobnie jak przepowiednie Rudolfa Diesla - to biopaliwa będą tylko wstępem do nowej, naprawdę ekologicznej epoki motoryzacji. - A może wygrają konkurencję? - zastanawia się Lew Fulton.
Marek Rybarczyk
Podyskutuj o tym artykule w w serwisie www.media.wp.pl
* **POLSKA WOLI ROPĘ :
Olej napędowy z 20-procentową domieszką rzepaku produkuje w Polsce tylko jedna rafineria (Trzebinia) i można go kupić na jednej stacji benzynowej. Większość oleju z Trzebini trafia do Niemiec, bo w Polsce nikt by go nie kupił - kierowcy boją się, że biokomponenty szkodzą silnikom, więc dystrybutorzy ich nie sprzedają. Tymczasem obowiązująca ustawa o biopaliwach dopuszcza dodawanie nawet pięciu procent komponentu biologicznego, a rząd zobowiązał się w Brukseli, że do końca roku będziemy dolewać co najmniej 0,5 procent. Rolnicy są gotowi: ponad milion ton uprawianego w Polsce rzepaku sprzedaje się na pniu, a do zapewnienia pięcioprocentowej domieszki potrzebne byłoby 7,5 miliona ton rzepaku i pszenicy - ilości jak najbardziej realne. Rozpoczęcie produkcji się opóźnia, bo rząd nie opracował dotąd przepisów wykonawczych do ustawy, a niejasna sytuacja prawna zniechęca inwestorów. W lipcu za spóźnianie się z biopaliwami dostaliśmy już reprymendę z Brukseli. Oprócz nas ociągają się też Duńczycy (0%), Brytyjczycy
(0,3%) i Węgrzy (0,4%).