Zapadła decyzja o wysłaniu misji pokojowej do Czadu
Szefowie dyplomacji państw UE jednomyślnie podjęli formalną i ostateczną decyzję o wysłaniu do Czadu i Republiki Środkowoafrykańskiej unijnej misji pokojowej z udziałem Polaków.
28.01.2008 | aktual.: 03.12.2008 14:11
Według Rady UE, celem wojskowej operacji w Czadzie jest "przyczynienie się do ochrony znajdujących się w niebezpieczeństwie cywilów, a zwłaszcza uchodźców i osoby zmuszone do opuszczenia domów". Ponadto, misja ma "ułatwić niesienie pomocy humanitarnej i poruszanie się osobom odpowiadającym za pomoc humanitarną, poprzez zapewnienie bezpieczeństwa w regionie operacji".
Źródła dyplomatyczne w Radzie UE poinformowały, że "zważywszy na wielkość kraju i brak infrastruktury drogowej, to będzie najtrudniejsza operacja militarna UE".
Po przyjęciu formalnej decyzji przez "27", praktycznie już w najbliższych dniach może rozpocząć się wysyłanie na miejsce pierwszych oddziałów. Najpierw - najprawdopodobniej na początku lutego - na miejsce skierowane zostaną logistyczne oddziały irlandzkie i francuskie oraz włoski szpital polowy.
Pełną gotowość operacyjną misja ma osiągnąć jeszcze przed porą deszczową, do maja-czerwca.
Liczący 400 żołnierzy (głównie Żandarmerii Wojskowej) polski kontyngent formalnie ma pełnić misję od 1 lutego 2008 do końca stycznia 2009 roku.
Jak powiedział w Brukseli szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, wysyłanie polskich żołnierzy rozpocznie się, "kiedy będą załatwione kwestie logistyczne", zważywszy, że chodzi o oddziały operacyjne.
Pan prezydent wydał postanowienie. Wysyłamy 400 żołnierzy i będziemy drugim co do wielkości kontyngentem w misji - podkreślił Sikorski.
Dowództwo misji z siedzibą pod Paryżem sprawować będzie irlandzki generał Patrick Nash. Jego zastępcą będzie polski generał Bogusław Pacek.
To będzie najbardziej wielonarodowa militarna operacja prowadzona dotychczas przez UE w Afryce. W misję zaangażowało się 21 państw UE, w tym na miejscu będą obecni żołnierze 14 państw.
Francja, która jest największym zwolennikiem misji odbywającej się w jej byłej kolonii, obejmie dowodzenie na miejscu. Wojska francuskie stanowić będą trzon liczących 3700 ludzi (z batalionem rezerwy strategicznej - 4300) sił zaangażowanych w operacji.
Według najnowszych danych, Francja zaoferowała ok. dwa tys. żołnierzy, Polska zgłosiła 400, Irlandia - 360-400. Mniejsze kontyngenty wyślą Szwecja (200), Austria (160), Rumunia (150), Belgia (80-100), Holandia (70) i Finlandia (60). Dodatkowo wparcie w postaci samolotów z obsługą zapewniły Grecja i Hiszpania.
Praktycznie wysłanie misji, która początkowo miała się zacząć jesienią zeszłego roku, stało się możliwe dopiero trzy tygodnie temu, gdy udało się zapewnić wszystkie konieczne środki transportu. Swój udział miała w tym Polska, zgłaszając dwa śmigłowce wraz z obsługą. Ponadto dodatkowe, długo poszukiwane środki zadeklarowały Francja i Belgia.
Z budżetu unijnego na potrzeby misji przewidziano 119,6 mln euro - na pokrycie kosztów dowództwa operacji. To 10-15 proc. całego szacowanego budżetu. Resztę będą musiały wziąć na siebie kraje członkowskie. Polski rząd poinformował, że na wydatki związane z misją w budżecie resortu obrony na ten rok przewidziano 48 mln zł.
Decyzja UE o wysłaniu misji jest zgodna z rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ z września 2007 roku i przewiduje 12-miesięczny mandat misji.
Na jego mocy siły UE w Czadzie mają zajmować się ochroną ludności cywilnej i uchodźców z ogarniętego konfliktem Darfuru - sąsiadującej z Czadem prowincji Sudanu. W 2006 roku wojna w Darfurze przelała się przez zachodnią granicę do Czadu. We wschodnim Czadzie, przypominającym etnicznie Darfur, arabskie bojówki zaczęły najeżdżać i palić murzyńskie wioski, mordując ich mieszkańców. W sumie pod ochroną unijnych żołnierzy ma być co najmniej 240 tys. uchodźców sudańskich z Darfuru, 173 tys. uchodźców z Czadu i 34 tys. z Republiki Środkowoafrykańskiej.
Inga Czerny
Michał Kot