Zapach stabilizacji
Tak pachnie polityczna stabilizacja. I niezależnie czy dla jednych
będzie to smród, a dla innych woń najlepszych kadzideł, to wychodzi na to samo: ten układ będzie trwał.
11.01.2007 14:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tak należy czytać dane z najważniejszego słupka sondażu: poparcia dla partii politycznych. Platforma Obywatelska 28 procent, Prawo i Sprawiedliwość o dwa punkty więcej - 30. Reszta tonie we mgle. Partie przeszłości, dawni liderzy, z niewielkimi tylko szansami na przygotowanie w kolejnych wyborach lub jeszcze wcześniej znaczącej niespodzianki, takiej jaka udała się PSL w ostatnich wyborach samorządowych.
Na razie przyszłość - i tylko nadzwyczajne wydarzenie, jakaś wielka afera może zmienić ten obraz - należy do Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. To ci dwaj politycy przez kolejne trzy lata, jak poprzedni rok, będą decydowali o tematach i temperaturze politycznego sporu. Kaczyński jako premier, Tusk jako niekwestionowany lider opozycji.
Lider PO ma sporo atutów. Sondaże jego partii są dużo bardziej stabilne niż PiS skaczące z miesiąca na miesiąc o 10 punktów (co wyraźnie widać na wykresie)! W większym stopniu popierają Platformę ludzie młodzi, dynamiczni - w tym internauci (w tym sondażu PO wygrywa z PiS 39 do 15!). Wreszcie, ma PO możliwość koalicji i z lewicą i z ludowcami. Kaczyńscy mają natomiast na karku szalejącą Ligę Polskich Rodzin i skompromitowaną Samoobronę. Niezbyt zachwycające, choć dalekie od katastrofy, społeczne oceny prezydenta i rządu. Dzisiaj przegraliby wybory.
Ale dzisiaj żadnych wyborów nie będzie. Układ władzy - nieważne z Lepperem w rządzie czy tylko z lepperowcami w Sejmie - będzie trwał. Rozpaść mógłby się tylko w sytuacji gdyby PiS zaczął dramatycznie tracić poparcie, a Samoobrona i LPR zaczęły zyskiwać. Na razie na nic takiego się nie zanosi. Obie małe partyjki stają się więc, poprzez strach przed wyborczym sprawdzianem, kotwicami rządowej większości. A i pisowcy nigdzie się nie spieszą. Wiedzą, że nawet gdyby wygrali kolejne wybory, pozbawieni koalicjantów, niemal na pewno stracą władzę.
Tak więc, niezależnie od naszych odczuć zapachowych, czeka nas stabilizacja. Im dłużej zaś ona potrwa, tym większy bój rozegra się potem o parlament. Ale wokół jakich haseł, podziałów i sporów? Na to żadne sondaże nie odpowiedzą. Wskazują jednak, kto z kim będzie walczył.
Michał Karnowski dla Wirtualnej Polski