Żandarm oskarżony o nieostrożność
Zarzut nieostrożnego obchodzenia się z bronią, czego efektem była śmierć człowieka, postawiła wojskowa prokuratura żandarmowi z Przasnysza. Żandarm ten w czerwcu, w czasie zamieszek chuligańskich, zastrzelił mężczyznę.
Akt oskarżenia trafi do Wojskowego Sądu Garnizonowego w Warszawie - poinformował mjr Dariusz Knapczyński, zastępca szefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Tragedia miała miejsce na początku czerwca tego roku. W Przasnyszu (Mazowieckie) w nocy doszło do awarii prądu, co - jak podawała policja - zostało "wykorzystane przez grupy chuligańskie, które zaczęły zakłócać ciszę nocną i niszczyć mienie, wybijając szyby w sklepach".
Według policji, podczas interwencji z udziałem patrolu żandarmerii wojskowej zatrzymano "najbardziej agresywnego" 25-letniego pijanego mężczyznę, który był wielokrotnie karany za kradzieże, wymuszenia i napady, a od niedawna przebywał na wolności po odsiedzeniu wyroku. Gdy mężczyzna wyrwał się i uciekł, padł śmiertelny strzał, oddany przez jednego z żandarmów.
Ustalenia śledztwa, w tym m.in. sekcja zwłok, pozwoliły na postawienie zarzutu żandarmowi, którego określono jedynie inicjałami M.P. Zarzut ten, z części wojskowej kodeksu karnego, dotyczy nieostrożnego obchodzenia się z bronią, czego efektem była śmierć człowieka. Kara w tym przypadku może wynieść od pół roku do 8 lat więzienia.
W czerwcu wojskowy sąd oddalił wniosek o aresztowanie żandarma, który będzie odpowiadał z wolnej stopy.
"Super Express" podawał, że policjantom nie spodobała się koszulka mężczyzny z obraźliwym dla organów ścigania napisem. "Nie można powiedzieć, by to było powodem użycia broni" - mówił w czerwcu Knapczyński, potwierdzając, że ofiara istotnie miała na sobie taką koszulkę.