Zamordował rodziców, bo znaleźli hodowlę marihuany?

- Kiedy obudziłem się rano w niedzielę znalazłem rodziców w sypialni. Wszystko było zalane krwią a dom był splądrowany - powiedział policjantom 17-letni John Granat. Policja mu jednak nie uwierzyła i oskarżyła o brutalne zamordowanie rodziców - Johna i Marii. Policja twierdzi, że już kilka tygodni temu groził im śmiercią.

Zamordował rodziców, bo znaleźli hodowlę marihuany?
Źródło zdjęć: © heraldnews.suntimes.com

14.09.2011 | aktual.: 14.09.2011 15:11

17-letni Polak zatłukł na śmierć rodziców? - czytaj więcej

Zalane krwią ciała polskich emigrantów policja odkryła w niedzielę rano w miejscowości Palos Park, niedaleko Chicago. Do domu wezwał ich nastoletni syn zamordowanych, który tłumaczył, że nic nie słyszał i nic nie wie, bo spał w piwnicy. Jednak policjanci podejrzliwie podeszli do jego wyjaśnień, tym bardziej, że widać było, iż zamordowana para broniła się przed napastnikiem a ich sypialni była cała we krwi - od podłogi do sufitu, podała telewizja ABC. Z domu nie zginęły żadne kosztowności ani gotówka.

Kupił wybielacz i kłamał

Policja odkryła, iż nastolatek wcale nie spał w niedzielny poranek, ale około godziny 5.15 jeździł samochodem po okolicy. W samochodzie znaleziono także butelkę silnego wybielacza, którym prawdopodobnie usiłował "posprzątać" miejsce zbrodni przed przybyciem policji oraz dużą sumę gotówki. - Kiedy zaczął zmieniać wersje zdarzeń, wiedzieliśmy, że kłamie - powiedział "Chicago Tribune" jeden ze śledczych.

Szeryf Tom Dart powiedział telewizji ABC, iż z informacji, jakie zebrała policja wynika, że stosunki nastolatka z rodzicami były "trudne" i już wcześniej groził, że ich zabije. Gazeta "Chicago Tribune" twierdzi, że chłopak groził śmiercią rodzicom już kilka tygodni temu, po tym jak odkryli, że hoduje w domu marihuanę. Rodzice zniszczyli hodowlę i wyrzucili rośliny. John w rozmowie ze znajomymi zapowiedział, że zabije ich za to, mimo to nikt nie zawiadomił policji.

Ciotki i wujkowie nie wierzą

John Granat nie przyznał się do winy, ale przed sądem zachowywał się zupełnie normalnie. Natomiast jego krewni - 17 wujków i ciotek - było wyraźnie wstrząśniętych oskarżeniami. Wszyscy krewni byli obecni podczas pierwszego posiedzenia. John Granat i jego rodzice pochodzą z licznej, polskiej rodziny. Krewni - z obu stron - są przekonani, że nastolatek nie zabił rodziców. Wynajęli mu też adwokata.

Także sąsiedzi Granatów są w szoku i twierdzą, że była to sympatyczna, normalna rodzina, na dodatek bardzo religijna i przywiązana do "tradycji starego kraju". W ich domu były liczne zdjęcia i pamiątki z Polski, w tym portrety papieża Jana Pawła II. - To niemożliwe, żeby taka tragedia miała miejsce akurat w tej rodzinie - powiedziała jedna z sąsiadek, dodając, że John jest "słodkim, idealnym chłopcem" i nawet "za milion lat" nie będzie w stanie uwierzyć, że byłby zdolny do takiej zbrodni. także jego koledzy ze szkoły nie mogą uwierzyć, że to on jest sprawcą zbrodni. Według nich to "normalny, spokojny chłopak, zwykły nastolatek".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
morderstwopolacysyn
Zobacz także
Komentarze (0)