Zamieszki w Niemczech. Co najmniej 9 osób rannych
Chemnitz kolejny dzień z rzędu jest areną starć. W sobotę w prawicowych protestach przeciwko polityce przyjmowania imigrantów i kontrmanifestacjach wzięło udział ponad 8 tys. osób. Znów interweniowała policja. Kilku demonstrantów zostało rannych, a zamaskowani napastnicy pobili Afgańczyka.
Chemnitz w Saksonii od niedzieli jest centrum sporu o politykę migracyjną w Niemczech. To wtedy poważnie rannych zostało 3 Niemców, a jeden z nich zmarł od ciosów zadanych nożem.
Podejrzanymi o zabójstwo są 23-letni Syryjczyk i 22-letni Irakijczyk. To zdarzenie i sfrustrowanie polityką "otwartych drzwi" kanclerz Angeli Merkel doprowadziło do zamieszek. Trwają już od tygodnia.
Skrajna prawica kontra antyfaszyści
W sobotę antyimigrancka partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) i antyislamski ruch Pegida zgromadziły w sumie 4,5 tys. protestujących.
Po drugiej stronie stanęli antyfaszyści i osoby popierające przyjmowanie uchodźców i imigrantów.
By nie dopuścić do starć, policja ściągnęła posiłki z całych Niemiec. Funkcjonariusze musieli wielokrotnie interweniować. Rannych zostało dziewięciu demonstrantów.
Zaatakowano dziennikarzy
Na obrzeżach miasta 20-letni Afgańczyk został pobity przez czterech zamaskowanych ludzi.
Telewizja MDR złożyła z kolei zawiadomienie, że jej pracownicy zostali zaatakowani, a napastnicy dodatkowo zniszczyli nagrany przez ekipę materiał wideo.
W poniedziałek w Chemnitz zaplanowany jest koncert rockowy przeciwko ksenofobii pod hasłem "Jesteśmy liczniejsi".
Policja w pełni gotowości
Władze Saksonii zwróciły się o pomoc i posiłki do policji federalnej. Na ulicach Chemnitz obok funkcjonariuszy policji federalnej obecne są także jednostki policji z Saksonii, Saksonii Anhalckiej, Bawarii, Berlina, Hesji i z Turyngii.
Podejrzani o zabójstwo obywatela Niemiec to Syryjczyk i Irakijczyk. Ten ostatni był wydalony w 2016 roku do Bułgarii, ale sankcjonująca to decyzja sądu nie została wykonana i po sześciu miesiącach straciła ważność.