Zbadali, co myślą zwykli Rosjanie. Wypowiedzi przerażają
Zwykli Rosjanie nie rozumieją, o co toczy się wojna w Ukrainie i dlaczego mają poświęcać na niej swoich synów. Jednocześnie nie są gotowi, żeby przejść do buntu przeciw władzy Władimira Putina - wynika z badań rosyjskich socjologów z Laboratorium Socjologii Publicznej. Badacze przez cztery miesiące mieszkali na prowincji i zbierali wywiady wśród zwykłych Rosjan.
12.07.2024 | aktual.: 12.07.2024 12:19
- To Stany Zjednoczone zabijają cywilów! Po prostu zabijają cywilów i zwalają wszystko na Rosję! A przy tym wszystkim to nieprawda, do cholery! - zdenerwowała się pani Ludmiła, mieszkanka obwodu swierdłowskiego, powtarzając propagandę Kremla. Zanim doszło do wybuchu emocji, rosyjski socjolog usłyszał od Ludmiły, że jest ona przeciwniczką wojny. Skarżyła się, że "władze wysyłają dzieci do walki w sąsiednim państwie", a ona nie rozumie, "co oni (czyli władza) z tego wszystkiego chce uzyskać?".
Inny ankietowany, duchowny, opisywany jako "ojciec Walentin", na pytanie badacza dotyczące ofiar ostrzału ukraińskiego miasta Charków odpowiedział, że "nie my jesteśmy temu winni", lecz "diabeł, który rozpoczął wojnę". - My nie zabijamy cywilów - upierał się.
Z kolei Witia, mechanik samochodowy z małego miasteczka w obwodzie swierdłowskim, najpierw zwierzał się: "Każda wojna jest na nic! Pojawiają się żebracy, niemający ręki czy nogi! Wojna to pranie pieniędzy, przekręty i to wszystko!". Po pytaniu, czy konflikt należy kończyć, zmienił ton. - Już ci na górze wiedzą najlepiej. No cóż, początkowo była rozmowa, że Amerykanie mają zająć terytorium Ukrainy i tam umieścić swoje rakiety - stwierdził, powtarzając propagandowe brednie Kremla.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy Rosjanie to bezduszne ludzkie zombie?
Wielu Rosjan coraz częściej krytykuje wojnę w Ukrainie i nie rozumie, dlaczego jest prowadzona. Zarazem nie są gotowi przyznać, że napaść na Ukrainę była błędem. W Rosji nie powstały jeszcze warunki umożliwiające przejście do protestu politycznego - to wnioski z badań rosyjskich socjologów z Laboratorium Socjologii Publicznej (opisuje je m.in. niezależny rosyjski serwis Verstka)
Badacze PS Lab tłumaczą na Facebooku, że "pojęcie Rosjan usprawiedliwiających wojnę, jako bezdusznych i bezmyślnych ludzi zombie pod wpływem kremlowskiej propagandy, to stereotyp. Raczej utrudnia, niż pomaga zrozumieć ich nastawienie" - czytamy w komentarzu do badań.
Ich zdaniem rosyjska dusza jest bardziej pokręcona, niż się wydaje. Znacząca grupa Rosjan uważa, że "wojna szkodzi Rosji, ale skoro już do niej doszło, to kraj nie może przegrać". Badanie opisuje, że tak myślące osoby to "nie-przeciwnicy", czyli ci, którzy usprawiedliwiają wojnę, ale nie są jej zagorzałymi zwolennikami.
- To potwierdza, że większość Rosjan nie jest w stanie otwarcie skrytykować wojny, a nawet popiera część z jej celów - komentuje dla WP prof. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Zajmuje się polityką bezpieczeństwa Rosji.
- Co ciekawe, badanie uwypukla istnienie tak zwanych "nie-przeciwnikow" wojny, którzy może nie popierają aktów łamania prawa wojennego i brutalizacji wojny, ale co do zasady popierają plany politycznego podporządkowania Ukrainy Rosji. Potwierdza to zarówno istniejący w rosyjskiej duszy imperializm, jak i z drugiej strony znaczny oportunizm części rosyjskiego społeczeństwa - dodaje rozmówca WP.
Autorzy badania oceniają, że w rosyjskim społeczeństwie z czasem nastąpi "przeciążenie" spowodowane dużą liczbą zabitych. Jednak wojna musiałaby przeciągać się jeszcze wiele lat. Aby zadziałać przeciwko władzom, musiałoby dojść do innego "superkryzysu w państwie".
Według szacunków socjologów "nie-przeciwnicy" to około jedna trzecia, najwyżej niespełna połowa społeczeństwa. Na przykład w marcu 2024 r. według Centrum Lewady 49 proc. respondentów jako powód przerwania wojny podało ofiary ludzi po obu stronach konfliktu.
Zamieszkali wśród zwykłych Rosjan, słuchali i notowali
Czym jest PS Lab ? Od 2011 roku bada postawy Rosjan i tło protestów społecznych w tym kraju. Rosyjscy socjolodzy współpracują z kilkunastoma uczelniami na świecie, jak Uniwersytet Jerzego Waszyngtona i francuską uczelnią Universite Paris 8 Vincennes-Saint-Denis. Władze Rosji uważają, że są to tzw. zagraniczni agenci, czyli instytucja pod wpływem wrogiego Zachodu.
"Jesteśmy jedynym zespołem, który systematycznie monitoruje postrzeganie wojny przez Rosjan, stosując metody jakościowe, czyli obszerne wywiady. Trzeciego dnia wojny zaczęliśmy zbierać i analizować dane, próbując zrozumieć, co dzieje się w rosyjskim społeczeństwie" - pisze o sobie PS Lab.
Badacze na cztery miesiące zamieszkali na prowincji trzech rosyjskich obwodów: na Terytorium Krasnodarskim, które znajduje się blisko linii frontu, w Buriacji - skąd pochodzi dużo zabitych żołnierzy oraz w obwodzie swierdłowskim (uchodzi za typową Rosję). Zebrali wywiady z takimi osobami jak mechanik samochodowy, lokalny duchowny, ciesząca się autorytetem lekarka, czy urzędnik.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski