Zamieszanie z rządową kampanią. "Oszukiwanie ludzi"
Rząd chwali się na billboardach, że dzięki jego decyzji w kieszeniach Polaków zostało rekordowo dużo pieniędzy. I organizuje w całej Polsce kampanię reklamową. Ile wydaliśmy na nią z naszych podatków? Tego urzędnicy już ujawnić nie chcą. A ich wyjaśnienia, zdaniem opozycji, wskazują, że mają coś do ukrycia.
10.05.2023 | aktual.: 10.05.2023 21:23
"Dzięki rządowej obniżce PIT miliony Polaków otrzymało zwrot podatku. Zwroty, które cieszą" – głosi rządowy billboard, wokół którego w ostatnich dniach zrobiło się głośno. Chodzi o zwroty pieniędzy przy rozliczaniu PIT-ów za ubiegły rok. Rząd chwali się w kampanii, że obniżył podatek dochodowy z 17 proc. do 12 proc, jednocześnie podnosząc kwotę wolną od podatku do 30 tys. zł. oraz próg podatkowy z nieco ponad 85 tys. zł do 120 tys. zł. Według rządzących, dzięki tym działaniom co najmniej 15 mln Polaków otrzyma zwrot podatku na kwotę około 20 mld zł.
Działania informacyjne dotyczące zwrotu podatków prowadzi Kancelaria Prezesa Rady Ministrów wspólnie z Ministerstwem Finansów. Rozpoczęły się 15 kwietnia i potrwają do 15 maja.
Pytany przez Wirtualną Polskę KPRM o cel prowadzonej kampanii odpowiada, że "jednym z zadań rządu jest prowadzenie takiej polityki informacyjnej, dzięki której obywatele są dobrze poinformowani na wszystkie najważniejsze tematy związane z działalnością Rady Ministrów czy poszczególnych ministerstw".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według money.pl, prawdą jest, że część Polaków dostała w tym roku dobrą wiadomość przy rozliczeniu z fiskusem, ale nie wszyscy. Na największe zwroty podatku dochodowego mogą liczyć ci, którzy zarabiają powyżej 12 tys. zł brutto miesięcznie oraz emeryci otrzymujący z ZUS 15 tys. zł świadczenia. Nadpłaty dostaną również wszyscy zleceniobiorcy, których pominął Polski Ład. Kto dopłaci za 2022 r. podatek? Według wyliczeń Ministerstwa Finansów będzie to ok. 1,2 mln podatników, którzy skorzystali z ulgi dla klasy średniej (ostatecznie ją zlikwidowano) oraz z tzw. rolowania zaliczek na podatek dochodowy.
Rząd nie podaje kosztów kampanii
To co jednak rząd całkowicie przemilcza w kampanii, to fakt iż zwroty podatków nadpłaconych w pierwszej połowie roku są skutkiem naprawy systemu po błędach Polskiego Ładu. Polski Ład miał zmniejszyć różnice w klinie podatkowym tak, by to najbiedniejsi nie podnosili największych ciężarów. Reforma jednak nie do końca się udała.
Zapytaliśmy więc Kancelarię Premiera: jaką firmę wybrano do realizacji kampanii i jaki był jej całościowy koszt? Mimo wydatkowania środków publicznych, KPRM nabrało wody w usta.
- Działania informacyjne realizowane są przede wszystkim przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów oraz Ministerstwo Finansów, a nie zewnętrzną firmę. Urzędy te, w realizacji wspomnianych wyżej działań, korzystają z usług wykonawców, którzy zostali wybrani zgodnie z ustawą Prawo zamówień publicznych, m.in. przy produkcji spotów informacyjnych czy przy zakupie prasy lub nośników typu outdoor. Działania informacyjne dotyczące zwrotów podatków są w trakcie realizacji, dlatego nie jest możliwe wskazanie kosztów – przekazało nam Centrum Informacyjne Rządu.
Na początku roku, jak informowała "Rzeczpospolita", Kancelaria Premiera uruchomiła trzy duże przetargi na promocję w internecie, gazetach i na billboardach. KPRM planował przeznaczyć na ten cel ok. 3 mln zł. Zamówienia mają być realizowane do grudnia. A to nie koniec. Według ustaleń "Rz", oprócz blisko trzymilionowej kwoty, KPRM ma wydać jeszcze 12 milionów złotych na kolejne cztery przetargi dotyczące reklamy rządowych programów. Jak podaje dziennik, planowany termin rozpisania przetargów to okres od marca do grudnia br.
"Nieetyczne, niedopuszczalne i niemoralne"
Poseł Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk, który najgłośniej protestował w mediach społecznościowych przeciw rządowej kampanii, mówi w rozmowie z nami wprost: "To oszukiwanie ludzi". - Jeśli pobiera się podatek w sposób nienależny i trzy razy zmienia w ciągu roku system podatkowy, a później zgodnie z prawem oddaje się podatek i chwali tym, wydając na kampanię w całej Polsce miliony złotych, jest to nieetyczne i niemoralne. I jest wykorzystywaniem obywateli do politycznej propagandy. Jeśli partie polityczne chcą prowadzić kampanie bilboardowe, to mają do tego prawo i budżet, ale w sposób jasno opisany w ustawie o partiach politycznych i Kodeksie wyborczym. W tym przypadku rząd PiS wykorzystuje publiczne pieniądze w sposób niedopuszczalny - mówi Wirtualnej Polsce Cezary Tomczyk.
Jego zdaniem, rząd nie ujawniając kosztów kampanii, ma coś do ukrycia. - Zachowuje się jak przyłapany na gorącym uczynku. Informacje na ten temat powinny zostać jak najszybciej upublicznione - dodaje polityk opozycji.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski