Zamieszanie wokół lotów prezydenta i szefa MON. "3 samoloty w Szczecinie. Mają gest"
"Mają rozmach" - kpią internauci, komentując zdjęcie samolotów na szczecińskim lotnisku. Jednym leciał prezydent, drugim szef MON. Ministerstwo wyjaśnia, dlaczego lecieli osobno.
13.03.2019 | aktual.: 13.03.2019 10:37
Posłanka Platformy Obywatelskiej Magdalena Kochan zamieściła na Twitterze zdjęcie i opatrzyła je komentarzem: "3 ministrów, 3 samoloty w Szczecinie. Mają gest". Internauci drwią i piszą, że rządzący "mają rozmach". Inni zwracają uwagę na zachowanie bezpieczeństwa i wspominają katastrofę w Smoleńsku, kiedy jednym samolotem podróżowało wielu przedstawicieli władzy. Kto ma rację?
Sprawę podróży do Szczecina w rozmowie z WP komentuje Stanisław Koziej, generał brygady Wojska Polskiego w stanie spoczynku, były minister obrony narodowej i szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Jak ocenia, wizyta w dowództwie Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód w Szczecinie, "nie była zaskoczeniem, sytuacją nadzwyczajną". - Nie było tak, że nikt o tym nie wiedział. Bo o tym, że jest 20-lecie dołączenia Polski do NATO i że będzie wizyta w dowództwie, słyszeliśmy od dawna - mówi.
A właśnie sytuacje nadzwyczajne tłumaczyłyby wykorzystanie kilku samolotów. - Mamy mało informacji, nie znamy dokładnych planów polityków, czy po wizycie w Szczecinie każdy z nich leci gdzieś indziej. Nie widzę jednak przesłanek, żeby prezydent i ministrowie podróżowali oddzielnie - przyznaje gen. Koziej.
- Wydaje się, że można było tak zaplanować lot, by premier zabrał ministrów i razem z nimi poleciał jego samolotem. Nie byłoby potrzeby wykorzystywania więcej niż jednego samolotu, gdyby to było racjonalnie, zawczasu planowane - dodaje generał.
Dlaczego prezydent i minister nie podróżowali autami? - Do Szczecina z Warszawy jest kawał drogi, więc jeśli prezydent ma możliwość korzystania ze swojego samolotu, to ministrowie powinni się do niego dosiąść - tłumaczy gen. Koziej.
Powrót też osobno
Wiadomo, że ze Szczecina prezydent i szef MON polecieli do Pragi. A potem? O to zapytaliśmy rzecznika głowy państwa Błażeja Spychalskiego. Przyznał, że Andrzej Duda z Pragi wraca do Warszawy, a minister Błaszczak leci innym samolotem.
W rozmowie z nami rzecznik SOP ppłk Bogusław Piórkowski tłumaczy, że Służba Ochrony Państwa "zawsze bazuje na instrukcji HEAD, która reguluje przeloty". Jednak, jak zwraca nam uwagę gen. Koziej, nie ma w niej zakazu wspólnego podróżowania prezydenta i ministra.
Próbowaliśmy także ustalić, kto podróżował trzecim, widocznym na zdjęciach samolotem. Powołując się na bezpieczeństwo, nie udzielono nam jednak takich informacji. Piórkowski dopytywany o zapisy instrukcji w kontekście lotu do Szczecina, odpowiedział: - Nie zdradzamy kulisów działalności. Jest to okryte klauzulą niejawności.
MON dzień po publikacji przesłał nam odpowiedź: "Ze względu na różnice w agendach Prezydenta RP i Ministra Obrony Narodowej do przelotu wykorzystano dwa statki powietrzne. Prezydent i minister podróżowali do Szczecina z różnych miast. Minister obrony miał też zaplanowane w Pradze wcześniejsze spotkanie z polskimi i amerykańskimi żołnierzami - weteranami z Afganistanu".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl