"Zamiast oskarżać innych, PiS potrzebuje odnowy"
O konflikcie rozgrywanym przez PO, potrzebie modernizacji PiS-u i brutalnym traktowaniu mediów na Ukrainie - pisze prof. Jadwiga Staniszkis w felietonie dla Wirtualnej Polski.
Wczoraj wróciłam z Kijowa. W dniu mojego wyjazdu wręczano tam polską nagrodę im. Giedroycia - z czasów, gdy Polska czuła się jeszcze odpowiedzialna za wprowadzenie Ukrainy do UE. Kres tej polityki jest boleśnie przeżywany przez ukraińską inteligencję.
Widziałam wiele spotkań z widocznym, rozpoznawanym i u nas zniechęceniem, związanym z poczuciem narastającej peryferyjności, brakiem nowej, pokryzysowej, fali koniecznych, odważnych reform, pogarszającą się jakością dyskursu publicznego i stanu państwa.
Tam skok na media jest brutalniejszy: oficjalną doktryną państwowej TV jest to, iż ma chwalić rząd, prywatne stacje są zamykane, a największy zasięg ma sieć należąca do aktualnego szefa służb specjalnych. Pojawiają się teksty (ostatnio Samiilo Vorsa) ostatecznym krachu ukraińskiego projektu.
Jest w tych tekstach także krytyka opozycji, że wciąż funkcjonuje w świecie naładowanych emocjami metafor, a nie - innowacyjnych projektów modernizacji instytucji. To, też, niestety, i nasz problem! W retoryce PiS-u wciąż jest więcej Norwida z jego "Pieśni od ziemi naszej", z oskarżeniem Wschodu i Zachodu, niż wizji modernizacji. Na Ukrainie pozwala to służbom specjalnym i agentom Rosji oskarżyć opozycję o "nacjonalizm" (do czego nieświadomie, przyłącza się także głos z Polski).
A UE boi się nacjonalizmu. Choć kiedyś w Kijowie powiedział mi, że i u nas "rozpoznaje ten sam charakter pisma", z osią konfliktu, rozgrzewanego przez PO (bo rząd ma w ręku rozwiązanie) pozwalający straszyć świat (i własne społeczeństwo) tradycjonalizacją PiS-u.
A przecież odlotowy, pełen rozmachu Kijów, przy którym Warszawa wydaje się tylko prowincjonalną stolicą guberni, mógł historycznie powstać tylko ze względu na dynamikę kontaktów (handlowych i kulturalnych) znacznie przekraczających granice państwowe.
Czuje się tu energię Kaukazu i Południowej Europy (najczystszy, zmatematyzowany platonizm w XI-XII-wiecznych świątyniach) i Zachodu, w ukraińskiej wersji modernizmu w architekturze z lat 20. ubiegłego wieku. Jest to modernizm inny od monolitu modernizmu niemieckiego, bo próbuje ogarnąć silną formą mozaikę kulturowych różnic nie niszcząc owej różnorodności. Dach monumentalnej kamienicy mający w pochyleniu i proporcjach coś z synagogi.
Karpackie i ormiańskie ornamenty oplatające okna czystej formalnie, nowoczesnej bryły. Europejskość Kijowa jako prawdziwego pomostu Wschód-Zachód jest oczywista. Nawet wewnętrzny konflikt Wschodnia-Zachodnia Ukraina (politycznie rozgrywany przez Rosję) może stać się atutem. Trzeba tylko zrozumieć i uwierzyć, że bycie razem tworzy wartość dodaną dla każdej ze stron i znaleźć dla tej formuły odpowiedni projekt gospodarczy i instytucjonalny. Implozja projektu ukraińskiego dokonuje się głównie w wyobraźni i wyobraźni należy ją pokonać!
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski