Zamiast badać poszedł spać, a kobieta ma chore dziecko
Przed Sądem Rejonowym w Suwałkach (podlaskie) rozpoczął się proces ginekologa Roberta M., oskarżonego o zaniedbanie obowiązków, w wyniku czego urodziło się niepełnosprawne dziecko.
Prokuratura zarzuciła lekarzowi zarzuty niedopełnienia obowiązków i nieumyślnego spowodowania utraty zdrowia kobiety i jej dziecka. Lekarz miał spać na dyżurze zamiast zająć się pacjentką.
Oskarżony w swoich wyjaśnieniach nie przyznał się do stawianych zarzutów. Zeznał, że pełnił dyżur, ale nie dostawał od położnych żadnych informacji, aby coś złego działo się z pacjentką, więc nie ma sobie nic do zarzucenia.
Poszkodowana kobieta powiedziała w sądzie, że przed porodem lekarz przez pięć godzin nie zaglądał na salę porodową. Przyszedł dopiero rano, kiedy dostała krwotoku i trzeba było przeprowadzić cesarskie cięcie. Sąd przesłuchał także położne, ale te albo nie pamiętały przypadku, albo nie miały tego dnia dyżuru w szpitalu. Sąd odroczył proces do połowy lutego.
Kobieta oskarża lekarza, że ten - zamiast wykonać odpowiednie badania - poszedł spać. W efekcie doznała uszkodzeń wewnętrznych, a jej syn urodził się z niedotlenieniem mózgu. Dziecko jest chore i musi być rehabilitowane. Suwalczanka w procesie cywilnym domaga się od suwalskiego szpitala renty dla dziecka i odszkodowania 400 tys. zł.
Kobieta przebywała w suwalskim szpitalu w czerwcu 2005 roku. Jak ustaliła prokuratura, lekarz niewłaściwie czuwał nad zdrowiem kobiety. Nie przeprowadził na czas badań i w ostateczności zabieg został przeprowadzony o kilka godzin za późno.
Ginekologowi grozi do trzech lat więzienia.