ŚwiatZamachy w Arabii; 10 Amerykanów nie żyje

Zamachy w Arabii; 10 Amerykanów nie żyje

W serii zamachów terrorystycznych w
Rijadzie, w nocy z poniedziałku na wtorek, zginęło prawdopodobnie
dziesięciu Amerykanów - powiedział przed południem, po przylocie
do Arabii Saudyjskiej sekretarz stanu USA Colin Powell.

Szef amerykańskiej dyplomacji przyznał, że w atakach poniosło śmierć także "wiele" osób innych narodowości.

Nadal nieznana jest ostateczna liczba zabitych; wiadomo - jak zapewniła ambasada RP w Rijadzie - iż nie ma wśród nich Polaków.

Do tej pory potwierdzono tylko, że zginął Australijczyk. Brak informacji o pozostałych ofiarach. Liczbę rannych szacuje się na co najmniej 160 osób. Jest wśród nich ponad 40 Amerykanów i trzech Japończyków.

Powell, prowadzący misję dyplomatyczną na Bliskim Wschodzie, przybył do Rijadu z Ammanu, stolicy Jordanii. Mimo tragedii w Rijadzie, nie zmienił planów podróży, której celem jest prezentowanie najnowszego amerykańskiego izraelsko-palestyńskiego planu pokojowego.

Zamachy, mające miejsce tuż przed wizytą w Arabii Saudyjskiej sekretarza stanu USA Colina Powella, przypisywane są organizacji Osamy bin Ladena - al-Qaedzie. Taką ocenę przedstawił sam Powell w rozmowie z dziennikarzami w Ammanie, akcentując, iż sprawa ta dowodzi po raz kolejny, że terroryzm jest zjawiskiem w skali światowej.

Eksplozje w Rijadzie spowodowane zostały zdetonowaniem ładunków ukrytych w samochodach.

Samochody-pułapki zostały umieszczone przez sprawców zamachów przed trzema kompleksami rezydencjalnymi, zamieszkanymi przez Amerykanów i obywateli innych krajów zachodnich - potwierdził Departament Stanu USA. Zamknięte osiedla, które stały się celem zamachowców, położone są w sporej odległości od siebie, na bogatych przedmieściach Rijadu. Jak napisał saudyjski korespondent agencji Reutera, zaatakowano dzielnice we wschodniej części Rijadu - Gharnatę, Iszbiliję i Korobę.

Z kolei czwarta bomba, która wybuchła ponad godzinę po pierwszych trzech, podłożona została wewnątrz budynku mieszczącego centralę spółki Siyanco, będącej joint venture amerykańskiej firmy Frank E. Basil z siedzibą w Waszyngtonie z lokalnymi partnerami saudyjskimi. Seria zamachów nastąpiła zaledwie kilka dni po ostrzeżeniu Departamentu Stanu USA, aby Amerykanie unikali podróży do Arabii Saudyjskiej ze względu na wzrost zagrożenia terrorystycznego. Podobne ostrzeżenie wystosował na początku maja rząd Australii.

Reuter podał, iż w trzech dzielnicach we wtorek rano nadal płonęły samochody, trwało usuwanie gruzu i poszukiwanie ofiar. Saudyjska telewizja we wtorek rano pokazywała zniszczone frontony domów i głębokie kratery w miejscach eksplozji. Wybuchy zerwały dachy wielu domów, a także balkony z niższych budynków.

Arabia Saudyjska jest ojczyzną Osamy bin Ladena, szefa międzynarodowej organizacji terrorystycznej al-Qaeda. W tym kraju, uważanym przez wiele lat za głównego sojusznika USA w świecie arabskim, urodziło się i wychowało aż 15 spośród 19 zamachowców islamskich, którzy 11 września 2001 r. przeprowadzili serię samobójczych zamachów lotniczych na kluczowe obiekty w USA, w tym World Trade Center i Pentagon. (iza)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)