ŚwiatZamachowcy na polskich numerach? Rosyjska prowokacja w Naddniestrzu

Zamachowcy na polskich numerach? Rosyjska prowokacja w Naddniestrzu

Według prorosyjskiej telewizji z nieuznawanego Naddniestrza, zamachowcy, którzy w poniedziałek ostrzelali granatnikami budynek Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego w Tyraspol, poruszali się samochodem na polskich numerach. Polskie służby sprawdziły, że taką rejestrację ma w Polsce auto innej marki. A cała sprawa wygląda na rosyjską prowokację.

Doniesienia z Naddniestrza wyglądają na rosyjską prowokację
Doniesienia z Naddniestrza wyglądają na rosyjską prowokację
Źródło zdjęć: © WP
Szymon Jadczak

29.04.2022 | aktual.: 29.04.2022 15:22

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Na terenie graniczącego z Ukrainą Naddniestrza doszło do serii eksplozji w poniedziałek i wtorek. W nieuznawanej "republice" stacjonują rosyjscy żołnierze, a Rosja wskazała niedawno, że jednym z celów wojny w Ukrainie może być przebicie korytarza do Naddniestrza.

Jednym z celów zamachowców był budynek Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego w Tyraspolu, stolicy nieuznawanego Naddniestrza. Obok uszkodzonego budynku znaleziono granatnik RPG-27, który jest na wyposażeniu rosyjskiego wojska. Jak podała rosyjska gazeta "Komsomolskaja Prawda", nikomu nic się nie stało, ponieważ w budynku nikt nie przebywał ze względu na święta.

W czwartek wieczorem w sprawie pojawił się polski wątek. Jako pierwszy zwrócił na niego uwagę Givi Gigitashvili, badacz z Digital Forensic Research Lab, organizacji zajmującej się zwalczaniem dezinformacji. Gigitashvili zauważył, że w wieczornym wydaniu programu informacyjnego telewizji naddniestrzańskiej wyemitowano materiał, z którego wynika, że napastnicy, którzy zaatakowali w Tyraspolu przyjechali z Ukrainy samochodem na polskich numerach rejestracyjnych. Autorzy materiału telewizyjnego próbują zrekonstruować trasę, którą w poniedziałek mieli pokonać trzej zamachowcy. Jak dodają - według tamtejszego MSW, był to pierwszy atak terrorystyczny w Naddniestrzu.

Jak słyszymy w materiale, napastnicy mieli wjechać do Naddniestrza w rejonie wsi Nowa Władymirówka. Z relacji wynika, że o 17.15 samochód SsangYong wjeżdża na terytorium Naddniestrza i już o 17.31 nagrały go kamery miejskiego monitoringu w Tyraspolu. Widać samochód na polskich numerach - dokładnie łódzkich.

"I oto cel napastników. Budynek MSW. Skrzyżowanie Manuiłowa i Karola Marksa, trzech napastników w czarnych ubraniach i kominiarkach, wychodzi z terenówki. Otwierają bagażnik i wyciągają granatniki. W budynek MSW strzela pierwszy przestępca. Trafia w lewą część budynku i po strzale zaczyna podskakiwać. O mało nie dostał się pod gazy wylotowe kolejnego strzelca. Niedaleko miejsca ataku znajdują się dwie kobiety. Przez głośne dźwięki zakrywają uszy i uciekają" - relacjonuje dziennikarz telewizji, która na swoim profilu w mediach społecznościowych chwali się współpracą z rosyjskimi mediami rządowymi i prorządowymi.

W sprawie samochodu na polskich numerach rejestracyjnych, uczestniczącego rzekomo w zamachu w Naddniestrzu, skontaktowaliśmy się z polskimi służbami. Jak przekazał nam ich rzecznik Stanisław Żaryn, pod numerami z rejestracji samochodu, który pokazano w naddniestrzańskiej telewizji jest zarejestrowany w Polsce pojazd zupełnie innej marki. A jego właściciel nie zgłaszał nigdy kradzieży tablic rejestracyjnych. - Zresztą na nagraniu widać, że tablica wygląda dość koślawo - zauważa Stanisław Żaryn. I dodaje: - Mamy do czynienia z prowokacją propagandową, to kolejny element wojny dezinformacyjnej prowadzonej przez Rosję.

Podobnego zdania jest Piotr Pytel, w latach 2014 -2015 szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, czyli służby odpowiedzialnej między innymi za łapanie rosyjskich szpiegów. - Atak miał charakter demonstratywny. Polskie numery zostały wykorzystane po pierwsze dla powodzenia akcji, bo nie zwracają uwagi w Ukrainie, a jednocześnie dla Ukraińców są trudne do szybkiej weryfikacji - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską.

Pytel zwraca uwagę, że do ataku doszło po godzinach pracy urzędu, co świadczy o tym, że chciano uniknąć ofiar w ludziach na terytorium sojusznika. Na ulicy wyłączono ruch, co wskazuje na współpracę lokalnych służb. Do tego zamachowcy zachowują się niezdarnie, co ma ich ośmieszyć w oczach odbiorców. A po akcji zamachowcy wracają do Ukrainy.

Czemu miał służyć ten pseudo zamach? - Rosjanie robią tak ordynarną akcję po pierwsze, żeby stworzyć narrację dla społeczeństwa Naddniestrza oraz dla samych Rosjan, żeby zmobilizować ich i przekonać do wojny - uważa Piotr Pytel. I dodaje: - Do tego podgrzanie atmosfery w Naddniestrzu ma odwrócić uwagę i zasoby wojskowe Ukraińców z innych rejonów.

Według byłego szefa SKW wykorzystanie polskich rejestracji w tej prowokacji ma nas powiązać w oczach Rosjan z czysto militarnymi i terrorystycznymi działaniami naszego kraju wobec terytorium kontrolowanego przez Rosję. - To było szyte nawet nie grubymi nićmi, a stalową liną. Co z tego, że my wiemy, że to ordynarna prowokacja. Rosjanie potraktują to do tworzenia swojej narracji i wykorzystywania w jakichś kolejnych działaniach - uważa Piotr Pytel.

Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

szymon.jadczak@grupawp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także