Zamach w Berlinie: Bild am Sonntag ujawnia nowe fakty
W marcu 2016 roku władze Nadrenii Północnej-Westfalii dostały informację, że Anis Amri, zamachowiec z Berlina, stanowi zagrożenie – ujawnił „Bild am Sonntag”. W poufnym piśmie Krajowa Policja Śledcza Niemiec (LKA) poinformowała, że Tunezyjczyk może przygotowywać zamach. Zasugerowano jego deportację, ale władze landu uznały, że ta była niemożliwa.
LKA stwierdziła, że na podstawie danych operacyjnych, należy liczyć się z tym, że Anis Amri może przeprowadzić zamach samobójczy. Jednym z dowodów była podsłuchana rozmowa na czacie z lutego 2016 roku, w której Anis Amri powiedział, że zamierza poślubić w Niemczech „siostrę”. Po tym jak jego rozmówca nie zrozumiał co mu chodzi, zamachowiec z Berlina użył słowa „dougma”. KLA wyjaśniała w piśmie, że jest to „metafora oznaczająca zamach samobójczy”.
Jednak do deportacji Tunezyjczyka nie doszło, ponieważ władze landu uznały, że od strony prawnej nie można jej przeprowadzić. Również po zamachu szef MSW Nadrenii Północnej-Westfalii utrzymywał, że deportacja w oparciu o obowiązujące przepisy była niemożliwa.
Ostrzeżenia z Maroka
O zagrożeniu ze strony Tunezyjczyka informował również rząd Maroka. 19 września i 11 października wysłał do niemieckiego wywiadu listy, w których informował, że Anis Amri jest ekstremistą. Po zamachu jeden z urzędników przyznał, że w listach wyraźnie ostrzegało przed atakiem terrorystycznym.
Tunezyjczyk w 19 grudnia 2016 roku wjechał ciężarówką w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym. W wyniku zamachu zginęło 12 osób. Terrorysta uciekła do Włoch, gdzie został zastrzelony przez policjantów, który próbowali go wylegitymować podczas rutynowej kontroli.
Źródło: dw.com, WP