Zamach stanu w Turcji. Relacja Polki ze Stambułu. "Była dosyć mocna atmosfera paniki"
- Jestem w Stambule. W mojej dzielnicy nie doszło do większych starć. Wiem tylko, że w jej niektórych częściach pojawiły się czołgi. W którymś momencie bardzo wiele osób wyszło na ulice, trochę w panice. Były kolejki do piekarni, do sklepów lokalnych... Nocami wykupowano zapasy. Były kolejki do bankomatów, ludzie wyciągali pieniądze... Była dosyć mocna atmosfera paniki - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Agata Fortuna, Polka mieszkająca w Stambule.
- Około 2-3 w nocy zaczęły bardzo nisko latać samoloty bojowe. Bardzo mocno słyszałam ich niesamowicie mocne dźwięki. Od czasu do czasu też (latały) helikoptery. Więc nie odgłosy bomb, wystrzałów, a odgłosy samolotów - kontynuuje kobieta.
Na pytanie, jak Turcy przyjęli informację, że trwa pucz wojskowy, podkreśla, że w pierwszym momencie było to niedowierzanie. - Te informacje się dosyć wolno przedostawały. Przez pierwsze 1,5 godziny na dobrą sprawę nikt nie wiedział, co się dzieje. Dominująca reakcja wśród ludzi, których znam, to niedowierzanie i poniekąd złość, ponieważ wszyscy są przeciwni takiemu rozwiązywaniu problemów. Nawet osoby, które bardzo mocno krytykują obecne władze, obecny rząd - dodaje Fortuna.