Zamach na członka rodziny królewskiej
Książę Mohamed bin Najef, członek saudyjskiej rodziny królewskiej
odpowiedzialny za walkę z terroryzmem, wyszedł cało z zamachu bombowego w Dżuddzie w zachodniej
Arabii Saudyjskiej - poinformowała saudyjska agencja SPA.
Do przeprowadzenia zamachu przyznała się Al-Kaida w komunikacie ujawnionym przez Amerykańskie Centrum Monitoringu Stron Islamskich (SITE).
Książę Najef, który jest wiceministrem spraw wewnętrznych, odniósł w zamachu samobójczym w czwartek wieczorem tylko powierzchowne obrażenia, które opatrzono mu w szpitalu.
Według agencji SPA, zginął jedynie zamachowiec, który zdetonował w pobliżu księcia przymocowany do swego ciała ładunek wybuchowy. Nikt nie został poważnie ranny.
Zamachowcem był - według oficjalnego komunikatu, który cytuje SPA - poszukiwany terrorysta. Przyszedł do siedziby MSW w Dżuddzie, twierdząc, że chce osobiście porozmawiać z księciem, by mu się poddać. Książę spotykał się akurat ze swoimi sympatykami z okazji ramadanu, muzułmańskiego miesiąca postu. Agencja SPA nie podała tożsamości sprawcy.
Saudyjski sąd królewski poinformował, że zamachowiec zdetonował ładunek wybuchowy zainstalowany w telefonie komórkowym, gdy był przeszukiwany przez ochroniarzy - pisze BBC.
Księciu przypisuje się opanowanie fali rozpoczętych w 2003 roku ataków sympatyków Al-Kaidy. Po zamachu oświadczył, że wzmacnia on "determinację, by zniszczyć tę zbłąkaną formację".
W czerwcu skazano w Arabii Saudyjskiej na kary więzienia 330 członków Al-Kaidy, a 19 sierpnia poinformowało o aresztowaniu kolejnych 44 osób podejrzanych o związki z tą organizacją.
Saudyjska telewizja Arabija pokazała księcia Mohameda, który spotkał się po zamachu z królem Abd Allahem. Miał tylko zabandażowany palec lewej ręki