Zamach na ambasadę Australii w Dżakarcie - 11 zabitych
Silna eksplozja miała
miejsce rano (o godzinie 10.30 miejscowego czasu) przed
ambasadą Australii w stolicy Indonezji, Dżakarcie. Według resortu
zdrowia, zginęło 11 osób, a 168 zostało rannych.
Miejscowe władze potwierdziły, że był to zamach terrorystyczny. Nikt się do niego nie przyznał. Policja natychmiast skierowała podejrzenia na islamskich radykałów i organizację Dżimah Islamija, odpowiedzialną za kilka krwawych zamachów w Indonezji - w tym za zamach na Bali w 2002 roku, w którym zginęły 202 osoby, w większości australijscy turyści, oraz wybuch w dżakarckim hotelu Marriott w zeszłym roku. Wśród ofiar - jak podaje miejscowa policja - nie ma cudzoziemców.
Potężny ładunek wybuchowy eksplodował tuż przed ambasadą, powodując zniszczenie bramy i wysokiego, wzmocnionego ogrodzenia - uszkodzone zostały też sąsiednie budynki i kilka samochodów zaparkowanych w pobliżu, w tym samochód policyjny. Wybuch sprawił też, że z co najmniej 14 pobliskich budynków do wysokości 10 pięter wyleciały szyby.
Nie ucierpiał żaden z australijskich dyplomatów. Wśród zabitych jest natomiast trzech indonezyjskich strażników, pełniących służbę przed placówką.
Bomba była umieszczona w samochodzie-pułapce - twierdzi miejscowa policja. Gubernator Dżakarty, Sutiyoso, powiedział, że był to "akt terroru"; miejscowe źródła sugerują, że wybuch był o wiele silniejszy od bomby, podłożonej w zeszłym roku w hotelu Marriott - zginęło tam wówczas 12 osób.
Prezydent Indonezji, Megawati Sukarnoputri, na wiadomość o ataku przerwała oficjalną wizytę w Brunei, natychmiast wróciła do kraju i odwiedziła miejsce zamachu. Spotkała się też z ambasadorem Australii. Przybycie do Dżakarty zapowiedział szef australijskiej dyplomacji Alexander Downer.
Ambasada australijska leży w tzw. nowej dzielnicy dyplomatycznej Kuningan na Jalan Rasuna Said, gdzie mieści się wiele banków i zagranicznych placówek, w tym - w odległości kilkuset metrów - ambasada polska.
W wybuchu nikt z personelu polskiej placówki nie został poszkodowany - powiedział w rozmowie telefonicznej z PAP ambasador Polski, Krzysztof Szumski.
W ambasadzie nie ma żadnych uszkodzeń i nikt z personelu nie ucierpiał - poinformował ambasador. - Funkcjonowanie placówki nie zostało zakłócone. W ciągu dnia przyjmowaliśmy interesantów, a jutro też ambasada będzie działała normalnie.
Ambasada Polski nie ma informacji o żadnych Polakach - na przykład przypadkowych przechodniach - którzy odnieśli w eksplozji jakiekolwiek obrażenia. Ambasador Szumski zaznaczył, że w sąsiedztwie ambasad Australii i Polski jest kilkanaście innych placówek dyplomatycznych - eksplozja m.in. uszkodziła ambasadę Grecji. W jej biurach powylatywały szyby..
Przedstawiciel dżakarckiej policji oświadczył kilka godzin po czwartkowym zamachu, że widzi w nim "rękę Azahariego". Azahari - a właściwie Azahari bin Husin - to obywatel Malezji, który - jak twierdzi indonezyjski kontrwywiad - montuje w Indonezji bojówki islamskich zamachowców-samobójców.
Azahari wraz z innym Malezyjczykiem, Nurdinem Mohammedem Topem, stoi obecnie na czele Dżimah Islamii. W końcu sierpnia indonezyjska policja zatrzymała na Jawie trzech mężczyzn należących do szkolącego się oddziału zamachowców-samobójców, związanego z organizacją.
Atak nastąpił w momencie, gdy w Australii trwa kampania przed wyborami parlamentarnymi, w których sprawa udziału kraju w interwencji w Iraku stała się jednym z kluczowych zagadnień. Premier John Howard twierdzi, że zaangażowanie Australii u boku USA nie zwiększyło ryzyka zamachów terrorystycznych przeciwko Australii.