Żale rosyjskiego oligarchy Michaiła Fridmana. "Nie mam teraz nawet jak zapłacić sprzątaczce"
Rosyjski oligarcha Michaił Fridman na co dzień mieszka w Londynie. W związku z trwającą wojną w Ukrainie zostały na niego nałożone sankcje. Sytuacja jest dla niego nie do zniesienia. - Jestem tu więźniem - twierdzi.
18.03.2022 | aktual.: 18.03.2022 15:55
Założyciel Alfa-Banku Michaił Fridman powiedział, że jego karta bankowa została zablokowana. Musiał też ograniczyć wydatki do ok. 3,3 tys. dolarów miesięcznie. Biznesmen udzielił pierwszego wywiadu po objęciu sankcjami rosyjskich oligarchów przez Wielką Brytanię i Unię Europejską.
Friedman poskarżył się Bloombergowi, że teraz będzie musiał uzyskać pozwolenie na wydawanie pieniędzy od rządu brytyjskiego, który musi ustalić, czy jego prośba jest "rozsądna".
Friedman powiedział, że teraz nie może nawet zapłacić za sprzątanie swojej londyńskiej rezydencji. - Może sam powinienem posprzątać dom? To jest w porządku. Jako student mieszkałem w małym pokoju w akademiku z czterema innymi mężczyznami. Choć po 35 latach będzie to szok - powiedział miliarder.
- Jestem tu więźniem - przyznał Friedman, który przekonywał, że nie ma innych nieruchomości niż dwór w Londynie, dom w Moskwie i mieszkanie dla rodziców na Łotwie.
Nie mają wpływu na Putina
Fridman uważa, że Unia Europejska nie zdaje sobie sprawy, jak faktycznie działa władza w Rosji. Twierdzi, że jeśli celem sankcji jest zmotywowanie ludzi takich jak on do wywierania presji na Władimira Putina, to jest to "gorzej niż nierealne". Fridman zapewnia, że żaden z oligarchów nie ma wpływu na dyktatora.
Twierdzi, że jego sytuacja jest coraz gorsza. - Nie wiem, jak żyć. Naprawdę nie wiem - przekonywał.
Fridman jest zirytowany, ale, jak mówi, stara się nie porównywać swoich nieszczęść z cierpieniami Ukraińców. - Moje problemy są niczym w porównaniu z ich problemami - powiedział.
Źródło: Bloomberg