Zakrwawiony uciekał przed mężczyznami z maczetami. Wiemy jak było naprawdę
Zamiast zakrwawionego mężczyzny drobne rozcięcie, nie bójka tylko sprzeczka, maczety były, ale nikt nikomu nie groził. Wyjaśniamy zajście z poniedziałkowej nocy w Poznaniu-Krzesinach.
Ranny mężczyzna szukał schronienia przed trzema napastnikami, którzy gonili go z maczetami i chcieli pobić. Z opresji wybawili go strażacy z remizy. Bandyci uciekli, ale dzięki policyjnej obławie udało się ich schwytać - tak o wydarzeniach z Poznania pisały we wtorek rano media. Wyjaśniamy jak było naprawdę.
Starcie, które swój finał miało w remizie zaczęło się pod jednym z poznańskich pensjonatów. Para Ukraińców przyszła w odwiedziny do swoich znajomych. W trakcie ich pobytu wywiązała się sprzeczka. W wyniku awantury obywatel Ukrainy został uderzony w twarz i miał rozciętą wargę. Mężczyzna uciekł pod jedną z remiz - mówi WP podkom. Maciej Święcichowski z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.
Dwójka Polaków zaczęła krzyczeć w kierunku Ukraińca i grozić mu. Strażacy zadzwonili po wsparcie policji. Kilka godz. po zdarzeniu zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy, żadnej obławy nie było. Przy jednym z mężczyzn znaleziono maczetę, ale nie została ona użyta w trakcie pogróżek pod jednostką straży pożarnej. Możliwe, że zostanie zwrócona właścicielom po przesłuchaniu.
Policjanci zabezpieczyli monitoring i będą wyjaśniać zajścia, które miały miejsce zarówno pod pensjonatem, jak i pod remizą. Poszkodowany Ukrainiec ma zostać przesłuchany jeszcze we wtorek. Zatrzymani mężczyźni czekają w areszcie, żeby przedstawić swoją wersję wydarzeń. Po tym śledczy zadecydują czy komukolwiek zostaną postawione ewentualne zarzuty.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl