"Zakończyła prace". Rzecznik rządu tłumaczy likwidację komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich
Premier likwiduje komisję ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich z gen. Jarosławem Stróżykiem na czele. Rzecznik rządu Adam Szłapka w Wirtualnej Polsce wyjaśnia, że powodem jest zakończenie prac. Wnioski trafiły do poszczególnych resortów, a tajny raport do szefa rządu. Prawica zarzuca, że komisja znika bez sukcesów.
Zarządzenie Donalda Tuska "w sprawie zniesienia komisji do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich na bezpieczeństwo wewnętrzne i interesy Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2004-2024" weszło w życie w czwartek. Zostało opublikowane w Monitorze Polskim w środę, ale ani premier, ani przedstawiciele rządu nie wyjaśnili wcześniej tej decyzji.
Rzecznik rządu Adam Szłapka, pytany przez Wirtualną Polskę o powody tego ruchu, wyjaśnia, że komisja wykonała swoje zadanie.
- Komisja ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich zakończyła swoje prace i stąd wynika jej likwidacja. Jej zadaniem było napisanie raportu i on powstał. Wnioski z opracowanego raportu trafiły do poszczególnych ministerstw. Komisja przygotowała również wnioski do prokuratury - mówi nam Szłapka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sikorski premierem? "Nie można wkluczyć"
Według zapowiedzi premiera sprzed roku efektem pracy komisji miały być "najprawdopodobniej wnioski do prokuratury i opinie na temat tego, dlaczego zaniechano badania spraw wpływu służb rosyjskich i białoruskich w poprzednich latach".
- Bardzo bym chciał, żeby dzięki pracy tej komisji atmosfera i życie publiczne w Polsce zostało uwolnione od tego nieznośnego już ciężaru spekulacji, domysłów, setek publikacji, audycji telewizyjnych, dziesiątek książek na ten temat. Przez te lata mieliśmy ocean domniemanych, faktycznych, być może nieprawdziwych informacji, o wpływie rosyjskich i białoruskich służb na działania polityków lub urzędników wyższego szczebla - podkreślał Tusk.
Cenckiewicz uderza w komisję
Sama komisja z gen. Stróżykiem na czele była postrzegana jako odpowiedź na komisję powołaną przez PiS na ostatnim posiedzeniu Sejmu IX kadencji, a która była nazywana "lex Tusk". Wówczas wyłącznie partia Jarosława Kaczyńskiego zgłosiła do niej kandydatów, a szefem został Sławomir Cenckiewicz. Politycy ówczesnej opozycji podkreślali, że głównym politycznym celem tego organu będzie "polowanie na Donalda Tuska".
Po wyborach członkowie komisji Cenckiewicza zostali odwołani, a nowa władza deklarowała, że to komisja gen. Stróżyka zajmie się badaniem wpływów rosyjskich i białoruskich.
"Miały być pętle zaciskające się na szyi, hordy agentury rosyjskiej na prawicy ustalone i zespół prokuratorów… A jest zero!" - komentuje teraz prof. Cenckiewicz.
Raport, rekomendacje i zawiadomienie
Komisja gen. Stróżyka w styczniu 2025 r. przedstawiła jeden z raportów, w którym stwierdzono, że "przeciwdziałanie zagrożeniom dezinformacyjnym pochodzącym ze strony Rosji i Białorusi było niewystarczające, doraźne, niespójne, nierzadko pozorowane. Nie miało charakteru długofalowego i systemowego".
Organ przedstawił również rekomendacje - w tym m.in. "wypracowanie na poziomie rządowym strategii przeciwdziałania dezinformacji z uwzględnieniem takich obszarów, jak: regulacje prawne, państwo i jego instytucje, bezpieczeństwo narodowe, edukacja i wychowanie, przestrzeń informacyjna, postawy i zachowania społeczne".
Radzono również "szeroką i powszechną edukację medialną społeczeństwa w zakresie rozpoznawania manipulacji i dezinformacji oraz krytycznego myślenia" czy zaznaczono, że "władze publiczne powinny szeroko informować o kryzysach, prowadzić aktywną i otwartą współpracę z mediami, także zachodnimi, dawać im dostęp do bezpośrednich świadków wydarzeń oraz do nieocenzurowanych materiałów wizualnych".
Komisja informowała również, że Stróżyk 25 listopada 2024 r. złożył do Prokuratury Krajowej zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Antoniego Macierewicza. Chodzi o możliwe dopuszczenie się przez niego zdrady dyplomatycznej przez wycofanie się z międzynarodowego programu zakupu samolotów do tankowania w powietrzu, znanego jako "Karkonosze". "Motywacje tej decyzji są niejasne, a według ekspertów Komisji miała ona poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa narodowego Polski" - zaznaczono w komunikacie.
Drugie zawiadomienie z 15 stycznia 2025 r. mówi o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków służbowych przez byłego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Piotra Pogonowskiego. Chodzi o niedopełnienie obowiązków w związku z likwidacją 10 z 15 delegatur terenowych ABW. W obu wypadkach prokuratura wszczęła śledztwa.
W kwietniu gen. Stróżyk informował, że do premiera trafił kolejny raport komisji. Poinformował, że dokument jest niejawny i liczy niecałe 400 stron. Dodał, że komisja prawdopodobnie rozszerzy złożone wcześniej wnioski do prokuratury dotyczące byłego szefa MON Antoniego Macierewicza. W czerwcu prace komisji zostały podsumowane podczas spotkania z ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem i szefem MSWiA Tomaszem Siemoniakiem.
W składzie komisji - oprócz przewodniczącego - znalazło się 11 ekspertów. Były to osoby rekomendowane przez premiera oraz ministrów: finansów, cyfryzacji, kultury, obrony, aktywów państwowych, spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych i administracji, koordynatora służb specjalnych. Każda z osób mogła liczyć na wynagrodzenie w wysokości wynagrodzenia sekretarza stanu w administracji rządowej, a więc około 16 tys. zł brutto miesięcznie.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski