PolskaZakończył się proces o sprzedaż Stoczni Gdańskiej

Zakończył się proces o sprzedaż Stoczni Gdańskiej

Przed gdańskim sądem zakończył się proces syndyka masy upadłościowej Stoczni Gdańskiej (SG) Andrzeja Wiercińskiego. Jest oskarżony o wyrządzenie zakładowi szkody majątkowej na kwotę co najmniej 91 mln zł, w związku z transakcją sprzedaży stoczni. Wyrok zapadnie 28 lutego.

22.02.2007 | aktual.: 22.02.2007 18:46

Podczas mowy końcowej prokurator wystąpił o wymierzenie Wiercińskiemu kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć i ukarania go grzywną w wysokości 360 tys. zł. Oskarżyciel wnioskował też, by sąd zakazał Wiercińskiemu pełnienia funkcji syndyka przez pięć lat.

Drugim oskarżonym w tej sprawie jest notariusz Marek Kolasa (obaj oskarżeni zgodzili się na ujawnienie swoich wizerunków i nazwisk), który poświadczał dwie umowy związane ze sprzedażą Stoczni Gdańskiej Trójmiejskiej Korporacji Stoczniowej.

Prokurator wystąpił o skazanie Kolasy na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata grzywnę w wysokości 200 tys. zł i orzeczenie zakazu pełnienia zawodu przez dwa lata.

Zarówno obrońcy jak i oskarżeni, którzy od początku nie przyznawali się do zarzutów wystąpili o uniewinnienie. W moim odczuciu zrobiłem dobrze, myśląc o wszystkich tych, o których w owym czasie powinienem myśleć; o tym żeby utrzymać stocznię w ruchu - powiedział Wierciński.

Proces przeciwko Wiercińskiemu i Kolasie rozpoczął się po raz drugi w marcu 2005 r. Pierwszy raz akt oskarżenia w tej sprawie odczytano przed sądem w 2002 roku. Proces został jednak przerwany z powodu śmierci przewodniczącego składu sędziowskiego.

W maju 2003 r. na wniosek obrońcy Wiercińskiego Sąd Okręgowy w Gdańsku nakazał miejscowej prokuraturze uzupełnić akt oskarżenia przeciwko syndykowi o opinię biegłych z zakresu wyceny nieruchomości. Prokuratura formułując oskarżenie wobec syndyka SG oparła się bowiem na wycenie gruntów stoczniowych z 1997 r., gdy tymczasem jeden z zarzucanych mu czynów miał być popełniony w grudniu 1998 r.

W styczniu 2004 r. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku przesłała do sądu poprawiony akt oskarżenia, w którym zarzuciła Wiercińskiemu, że jako syndyk SG między grudniem 1997 r. a grudniem 1998 r. poprzez nadużycie uprawnień i niedopełnienie obowiązków wyrządził upadłemu przedsiębiorstwu szkodę majątkową w kwocie nie mniejszej niż 91 mln zł.

Wierciński odpowiada również przed sądem za to, że "pod pozorem sprzedaży" Stoczni Gdańskiej oddał Trójmiejskiej Korporacji Stoczniowej (którą utworzyły Stocznia Gdynia i spółka Evip Progress) 74 hektary stoczniowych gruntów. Firma doradcza BMF działająca na zlecenie syndyka, określiła je jako zbędne do celów produkcyjnych i wyceniła. Według prokuratury, grunty te powinny być osobno sprzedane i - gdyby tak się stało - syndyk uzyskałby z ich sprzedaży ponad 47 mln zł.

Według prokuratury, za zgodą syndyka korporacja kupiła stocznię wraz z jej pieniędzmi na koncie, które powinny trafić do wierzycieli upadłego zakładu, a nie do kupującego Stocznię Gdańską. Było to prawie 43 mln zł. Z tej kwoty 17 mln zł stanowiła gotówka, reszta była zablokowana na koncie jako kaucja gwarancyjna dla banku, który udzielił stoczni kredytu na budowę statków.

Prokuratura utrzymuje, że faktyczna wartość sprzedaży majątku upadłej stoczni została zaniżona o taką właśnie kwotę i w rzeczywistości TKS zapłaciła za stocznię ponad 72 mln zł, a nie ponad 115 mln zł, jak przewidywała umowa sprzedaży.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)