ŚwiatZakończono śledztwo ws. zabójstwa belgijskiego nastolatka

Zakończono śledztwo ws. zabójstwa belgijskiego nastolatka

12 stycznia przyszłego roku belgijski
wymiar sprawiedliwości rozstrzygnie, czy dwaj młodzi Polacy
podejrzani o głośne zabójstwo 17-letniego Belga Joe Van Holsbeecka
będą sądzeni jak dorośli - informuje dziennik "Le Soir". "Śledztwo zostało zakończone" - podaje gazeta.

Tego dnia sąd dla nieletnich ma podjąć decyzję, czy przychylić się do wniosku prokuratury i skierować sprawę do zwykłego sądu. Za morderstwo grozi w Belgii dożywocie, ale - podobnie jak w Polsce - skazany może zostać zwolniony wcześniej. Jeśli Adam G. i Mariusz O. zostaną skazani, karę będą odsiadywać w Polsce.

Adwokaci 17-letniego Adama G., który miał zadać Joe śmiertelne ciosy nożem, zgadzają się na przekazanie sprawy do sądu dla dorosłych, ale domagają się zmiany kwalifikacji czynu. Ich zdaniem nie było to umyślne zabójstwo, bowiem - jak argumentują - sprawcy, choć doprowadzili do śmierci swojej ofiary, nie mieli zamiaru zabicia.

Sąd dla nieletnich podejmie decyzję o ewentualnym przekazaniu sprawy nie na podstawie zarzutów, tylko kierując się rozpoznaniem psychologicznym podejrzanych i ich postawą od czasu zatrzymania. W szczególności oceni, jakie skutki odniósł dotychczas ich pobyt w zamkniętym ośrodku dla młodzieży w Braine-le-Chateau pod Brukselą.

Wiadomo, że Mariusz O. cieszy się dobrą opinią wychowawców. Z drugiej strony jednak w ekspertyzach psychologicznych, które przeciekły do belgijskiej prasy, 16-letni chłopak określony jest jako człowiek "zimny i inteligentny".

Jego rola w zabójstwie wciąż pozostaje niejasna, bowiem w zeznaniach podejrzanych są rozbieżności.

Opierając się m.in. na słowach Mariusza O. ustalono, że głównym sprawcą zabójstwa był Adam G. Przyznał się on do ugodzenia ofiary, "by się bronić" i "nie chcąc kogokolwiek zabić". Podkreśla on jednak rolę Mariusza O., zarzucając mu nakłanianie do napaści na młodego Belga. Eksperci medycyny sądowej wykluczyli, by ciosy, od których zginął Joe, mogły być zadane w samoobronie.

Mariusz w śledztwie powiedział, że był tylko "widzem" napaści i kradzieży odtwarzacza MP3 należącego do ofiary i nie wiedział, że Adam tego dnia miał przy sobie nóż. Ustalono jednak, że to Mariusz uciekł potem ze skradzionym odtwarzaczem.

Michał Kot

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)