Zaklęty krąg rosyjskiej historii. Stratfor ostrzega, że Rosja wkracza w okres, który zazwyczaj kończy się jej upadkiem i chaosem
• Prywatna agencja wywiadu Stratfor przestrzega, że Rosja wkracza w niebezpieczny dla siebie okres
• Wskazywać ma na to zauważalna cykliczność rosyjskiej historii
• Od początku swojego istnienia Rosja przechodzi przez powtarzające się fazy chaosu, rozkwitu i upadku
• Według Stratforu Władimir Putin wkracza w ostatnią fazę cyklu, poprzedzającą destabilizację kraju
• Jednym z symptomów będzie jeszcze większa agresywność Moskwy
• Wywiadownia podkreśla jednak, że obecny stan może trwać całymi latami
27.10.2016 | aktual.: 27.10.2016 18:21
Stara maksyma mówi, że historia się nie powtarza, ale się rymuje. Precyzując - rozgrywa się według powracających na przestrzeni dziejów cykli. Najlepszym przykładem jest Europa, której losy można sprowadzić do historii rozkwitu i upadku jej geograficznego centrum - Niemiec. Za każdym razem, gdy Niemcy rosły w potęgę i coraz mocniej rozpychały się na kontynencie, ich sąsiedzi łączyli siły, by sprowadzić je do parteru. Dzięki temu niejednokrotnie sami urastali do rangi regionalnych mocarstw, zapełniając próżnię po niemieckim hegemonie.
Na taką interpretację historii wskazuje amerykańska prywatna agencja wywiadu Stratfor, nazywana niekiedy "cieniem CIA". Według jej analiz powyższy cykl ma decydujący wpływ na losy Europy i od momentu powstania Niemiec powtórzył się już trzykrotnie - wraz w powstaniem i upadkiem Świętego Cesarstwa Rzymskiego, Cesarstwa Niemieckiego i III Rzeszy. W tym świetle zjednoczenie Niemiec w 1989 roku i ich rosnąca dominacja w UE może być interpretowane jako początek czwartego cyklu.
To tylko jeden z przykładów mających być dowodem na cykliczność historii. Przypadek Niemiec można uznać za regionalną wariację teorii cykli hegemonicznych, stworzonej przez amerykańskiego politologa polskiego pochodzenia - George'a Modelskiego. Według jej założeń cała nowożytna historia to pasmo wojen, których przedmiotem jest walka o światową dominację. Zawsze, gdy jedno mocarstwo uzyskiwało globalną hegemonię, inne rzucały mu wyzwanie. Przykładając to do naszych czasów, dziś mocarstwem hegemonicznym są USA, natomiast pretendentem - Chiny.
Przeklęta geografia Rosji
Powyższe rozważania są o tyle istotne, że według oceny Stratforu w kolejną fazę własnego cyklu historycznego zdaje się wkraczać Rosja. Począwszy od powstania Księstwa Moskiewskiego na początku XIII wieku państwo to przechodzi przez powtarzające się fazy chaosu, rozkwitu i upadku, a główną rolę w tym zaklętym kręgu odgrywa niesprzyjająca geografia.
Ogromne terytorium Rosji to błogosławieństwo i przekleństwo zarazem. Z jednej strony zapewnia dostęp do nieprzebranych bogactw naturalnych, z drugiej - przepastne, niezaludnione przestrzenie (około trzech czwartych nie nadaje się do zamieszkania) sprawiają, że transport i wewnętrzna wymiana handlowa są skrajnie utrudnione. Co więcej, jak podkreśla Stratfor, centrum państwa rosyjskiego - czyli obszar rozpościerający się od Petersburga, przez Moskwę, po dorzecze Wołgi - położone jest na równinach, a przez to jest łatwe do zaatakowania z każdej strony.
Dlatego Rosja zawsze dążyła do ekspansji i rozszerzania swoich wpływów, stawiając sobie za cel utworzenie strefy buforowej zabezpieczającej jej macierz przed wrogimi najazdami. Ta strategiczna głębia uratowała Moskwę dwukrotnie, bo rozbiły się o nią imperialne ambicje Napoleona i Adolfa Hitlera. Stąd też dzisiejsze alergiczne reakcje Kremla na każdy przejaw jej spłycania, czy to poprzez rozszerzanie NATO czy prozachodnie rewolucje w państwach uznawanych przez Rosję za jej wyłączną strefę wpływów.
Problem polega jednak na tym, że utrzymanie kontroli nad gigantycznym, wielonarodowym imperium generuje ogromne koszty, i to pod każdym względem - finansowym, wojskowym, politycznym, społecznym. I tu dochodzimy do paradoksu, na który zwraca uwagę Stratfor - Rosja, aby przetrwać, musi się rozszerzać, ale na dłuższą metę nie jest w stanie utrzymać tej ekspansji, która ostatecznie doprowadza do jej upadku.
Chaos, rozkwit, upadek
Biorąc te uwarunkowania pod uwagę, amerykański ośrodek dzieli nawracające cykle rosyjskiej historii na trzy fazy. Najpierw pod wpływem gwałtownych wydarzeń następuje upadek i chaos. W dziejach Rosji przybierało to różne formy. W XIII wieku był to najazd mongolski, który niemal unicestwił raczkującą rosyjską państwowość. Na przełomie XVI i XVII wieku - tzw. wielka smuta, będąca pokłosiem walk o tron po bezpotomnej śmierci cara Fiodora I, syna Iwana IV Groźnego. W wieku XX - rewolucja bolszewicka i wojna domowa, a 70 lat później rozpad Związku Radzieckiego i postępujący po nim kryzys finansowy z 1998 r.
Po okresie destabilizacji, z popiołów wyłania się nowy porządek, tradycyjnie zaprowadzany przez autorytarne rządy skoncentrowane wokół silnej osobowości. To faza druga. W tym okresie Rosja na powrót staje się regionalnym, a czasami nawet globalnym mocarstwem, czemu towarzyszy rosnąca ekspansywność na arenie międzynarodowej. Przykłady? Piotr Wielki i caryca Katarzyna, Włodzimierz Lenin i Józef Stalin, a teraz - Władimir Putin.
Zgodnie jednak ze wspomnianym paradoksem, z biegiem czasu ekspansja Rosji pochłania coraz więcej środków, prędzej czy później nadmiernie nadwyrężając jej siły. To doprowadza do trzeciej fazy, czyli stanu niestabilności, który zazwyczaj kończy się kryzysem i upadkiem. W ten sposób cykl wraca do punktu wyjścia.
Nieubłagana logika historii
Stratfor podkreśla, że dojście do władzy Władimira Putina (kończące "jelcynowską smutę") i rozkwit kraju pod jego rządami idealnie wpasowuje się w ten cykl. Dzięki konsolidacji władzy, reformom (co prawda ograniczonym, ale jednak) i wysokim cenom surowców, Rosja przeżyła niesamowity boom gospodarczy i w znacznej mierze odbudowała swą potęgę militarną. Może nie stała się na powrót supermocarstwem, ale na pewno jest kluczowym globalnym graczem.
Jednak wydaje się, że Putinowi nie udało się wyjść z zaklętego kręgu rosyjskiej historii i cykl nie został złamany, bowiem począwszy od 2014 roku fortuna przestała się do Rosji uśmiechać. Zaczęło się od wyjścia Ukrainy z rosyjskiej strefy wpływów i niewygodnej dla Kremla wojny w Donbasie. Później przyjęta entuzjastycznie przez rosyjskie społeczeństwo aneksja Krymu spowodowała, że przeciwko Rosji zjednoczył się cały Zachód. Z kolei spadek cen ropy naftowej i gazu ujawnił strukturalne problemy rosyjskiej gospodarki, która powoli nie wytrzymuje ciężarów forsownych zbrojeń. Recesja boleśnie odbija się na sytuacji materialnej zwykłych Rosjan, co rodzi coraz większe napięcia społeczne. W odpowiedzi władza broni swojej pozycji, przykręcając śrubę obywatelom.
Wszystko wskazuje więc na to, że Rosja wkracza w trzecią fazę swojego cyklu - kruchy stan niestabilności. Putin stara się maskować wewnętrzne problemy coraz agresywniejszymi ruchami na arenie międzynarodowej, ale to niebezpieczna gra, która może wymknąć się spod kontroli i doprowadzić do otwartego konfliktu. Wojna na powrót wepchnie Rosję w odmęty chaosu, a wtedy cykl zostanie zresetowany.
Stratfor podkreśla, że Moskwa jeszcze przez lata może prężyć militarne muskuły, trwając w obecnej stagnacji. Niemniej logika historii wydaje się być nieubłagana. Co ciekawe, można doszukać się pewnych analogii pomiędzy Władimirem Putinem a Iwanem IV Groźnym. Słynący z okrucieństwa car rozpoczął swe rządy od pokojowych reform i modernizacji kraju, kładąc fundamenty pod rosyjskie imperium. Ale jego agresywne zapędy wobec sąsiadów doprowadziły do serii przegranych wojen, którym towarzyszyły klęski głodu i niepokoje wewnętrzne. W odpowiedzi Iwan IV rozpoczął politykę terroru, zapracowując na przydomek "Groźny". Niedługo po jego śmierci Rosja pogrążyła się w wielkiej smucie.
Putin zaczynał swe rządy podobnie, a teraz staje przed analogicznymi dylematami, coraz mocniej zaciskając dłonie dzierżące ster władzy. Stratfor prognozuje, że jeżeli będzie chciał się przy niej dalej utrzymać, wkrótce czekają go bardzo trudne decyzje. Otwarte pozostaje pytanie, czy podąży śladami XVI-wiecznego satrapy i historia znowu się zrymuje.