Zakaz edukacji seksualnej. Siostrzeniec Morawieckiego jest przeciw. "Popieram PiS, ale nie tym razem"

- Popieram PiS, ale nie tym razem - mówi Franek Broda, siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego. Mowa o projekcie ustawy zakazującym edukacji seksualnej. - Idziemy w stronę regresu edukacji seksualnej. Nikt nie powinien być karany więzieniem za odpowiadanie na pytania dotyczące antykoncepcji, chorób przenoszonych drogą płciową, czy kwestii dojrzewania i dorastania - ocenia nastolatek.

Zakaz edukacji seksualnej. Siostrzeniec Morawieckiego jest przeciw. "Popieram PiS, ale nie tym razem"
Źródło zdjęć: © East News | Artur BARBAROWSKI/Eastnews

17.10.2019 | aktual.: 17.10.2019 17:54

W środę wieczorem Sejm zagłosował za skierowaniem projektu nowelizacji kodeksu karnego zakładającego penalizację edukacji seksualnej do dalszych prac w komisji. O odrzucenie projektu w całości wnioskowała posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus. Sejm większością 243 głosów, w tym 221 Prawa i Sprawiedliwości, odrzucił jej wniosek.

Przeciw dalszemu procedowaniu tego projektu jest siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego, Franek Broda. To nastoletni syn Anny Morawieckiej i Jarosława Brody.

Franek Broda nigdy nie ukrywał swojej sympatii do PiS. Uważa, że jest to partia najlepsza. Zdarzały się momenty, kiedy widział, że PiS robi coś, co nie do końca mu odpowiada - jak chociażby ataki na osoby homoseksualne czy transseksualne. Teraz zwraca uwagę na kwestię edukacji seksualnej, która może zostać zakazana.

"Regres edukacji seksualnej"

- Dzisiaj idziemy w stronę regresu edukacji seksualnej - mówi Franek Broda w rozmowie z Wirtualną Polską.

I przyznaje, że jego zdaniem "zasady WHO nie są najlepszymi w kwestii edukacji seksualnej". - Jednak zamiast dążyć do całkowitego zakazu, powinniśmy pomyśleć nad projektem rzetelnej edukacji seksualnej pozbawionej ideologii oraz wpływów religii. Jeżeli chcemy, aby nasze dzieci kierowały się wartościami religijnymi, nie widzę w tym problemu. Każdy rodzic może posłać swoją pociechę na lekcje religii, i tam ksiądz lub katecheta mogą mówić chociażby o grzechu związanym z aborcją. Ale każdy młody człowiek powinien wiedzieć, czym jest antykoncepcja i jakie są jej skutki, chociażby po to, by mieć możliwość wyboru - komentuje.

- Wydaje mi się, że ludzie postrzegają edukację seksualną jako temat tabu, a przecież to normalne życiowe sprawy - stwierdza nastolatek. - Mam też wrażenie, że moi rówieśnicy próbują sami edukować się w tym temacie. Bardzo popularna jest książka Anny Rubik, z której dowiadują się nowych, wartościowych rzeczy - dodaje.

Edukacja seksualna. Rola rodziców i edukatorów

Z jego punktu widzenia potrzebna jest też edukacja rodziców, aby rozmawiali o takich sprawach ze swoimi dziećmi. - Niestety, ale wielu rodziców wstydzi się mówić na ten temat, co może skutkować również tym, że dziecko, które było molestowane, nie będzie sobie zdawać sprawy z tego, że to coś niedobrego. Szczególnie, jeżeli jest to członek rodziny, nauczyciel, osoba duchowna, funkcjonariusz policji czy inne zaufane dla dziecka osoby - dodaje.

Podkreśla też potrzebę edukacji nauczycieli, w tym katechetów. - Opowiem historię mojego znajomego, który w gimnazjum od katechetki prowadzącej Wychowanie do życia w rodzinie usłyszał, że od masturbacji rosną włosy na rękach, a najskuteczniejszą metodą na zapobieganie ciąży jest stosowanie kalendarza dni płodnych. Zadając pytanie: "A co, jeżeli okaże się że nasza druga połówka jest nosicielem HIV", usłyszał: "Wtedy mamy pewność, że nie jest to osoba godna zaufania, bo uprawiała już seks z inną osobą" - opowiada WP.

I apeluje do PiS: - Proszę, abyście się zastanowili i nie wprowadzali tej ustawy. Nikt nie powinien być karany więzieniem za odpowiadanie na pytania dotyczące antykoncepcji, chorób przenoszonych drogą płciową, czy kwestii dojrzewania i dorastania. Popieram was, ale jeżeli ustawa wejdzie w życie, będę zawiedziony.

Pytany o to, czy rozmawiał z Mateuszem Morawieckim na temat prac nad projektem dot. zakazu edukacji seksualnej, odmówił odpowiedzi.

Więzienie za edukację seksualną

Zgodnie z projektem ustawy zakazującym edukacji seksualnej, karze grzywny, a nawet pozbawienia wolności do lat trzech będzie podlegał ten, "kto publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletnich obcowania płciowego". Proponowane zmiany obejmują kary za prowadzenie edukacji seksualnej w szkołach bez zgody rodziców małoletnich uczniów. Zmiany mogą też uderzyć m.in. w lekarzy czy edukatorów seksualnych.

W środę, podczas posiedzenia Sejmu w tej sprawie, w całej Polsce odbywały się protesty pod hasłem "Jesień Średniowiecza". Manifestacje zorganizował Strajk Kobiet. W Warszawie wśród protestujących była m.in. Anna Rubik, autorka książki "Sexedpl", o której wspominał nam Franek Broda.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (578)