Zagryzł niemowlę
Rottweiler zagryzł pięciomiesięczną dziewczynkę. Do tragedii doszło wczoraj w jednym z domów na poznańskiej Starołęce. Mimo szybkiej interwencji lekarskiej, dziecka nie udało się uratować. Policja i prokuratura badają okoliczności zdarzenia. Psa przewieziono do schroniska.
23.08.2005 | aktual.: 23.08.2005 08:42
Starołęka. Ulica Andrychowska. Przed posesjami stoją ludzie. Tuż obok nich bawią się dzieci. Dorośli są przerażeni. Wiedzą, że między godziną 13.00 a 14.00 w domu ich sąsiadów doszło do tragedii. Kilkuletni rottweiler wyciągnął z wózka i śmiertelnie pogryzł pięciomiesięczną dziewczynkę. Wszyscy zerkają na posesję, na której to się stało. W ogródku siedzi owczarek niemiecki. Niedaleko wózek dziecięcy. Na ogrodzeniu, tuż przy bramie, tabliczka: ostry pies.
Nie zauważyli...
Dziewczynka leżała w wózku w ogrodzie. Jej ojciec był w pracy, matka – w mieście. Opiekowali się nią dziadkowie i wujek (brat matki dziewczynki), którzy byli w domu. Rottweiler też znajdował się w domu. – Z tego, co do tej pory udało nam się ustalić, pies otworzył sobie drzwi i wybiegł na ogród – wyjaśnia Ireneusz Nowak, zastępca komendanta Komisariatu Policji Poznań – Nowe Miasto. – Najprawdopodobniej trzymając dziecko za szyję wyszarpnął je z wózka. Jak tylko rodzina zorientowała się, co się stało, brat matki dziecka natychmiast zawiózł je do szpitala przy ul. Szwajcarskiej. Niestety, obrażenia były na tyle poważne, że mimo szybkiej i sprawnej interwencji lekarzy, dziewczynki nie udało się uratować. – Trudno powiedzieć, co było przyczyną śmierci dziecka – dodaje Ireneusz Nowak. – Przyczynę zgonu dopiero stwierdzą lekarze. Policja i prokuratura bada okoliczności zdarzenia. Przesłuchuje świadków i rodzinę, która – jak nas poinformował Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu –
pozostaje teraz pod stałą opieką psychologów.
Spokojny, ale zabił
Przerażenia nie kryją sąsiedzi. Państwo Matuszewscy mieszkają „przez płot”, z dziadkami dziewczynki. – Sąsiedzi mają dwa psy: rottweilera i owczarka – opowiada Kazimierz Matuszewski. – Zawsze były zadbane, spokojne. Siedziały w budzie. Nie można powiedzieć, że były agresywne. Z drugiej jednak strony, ich syn nie miał zaufania do tych zwierząt i kilka lat temu postawił dodatkowe ogrodzenie, ponieważ czasami psy wskakiwały na płot i przechodziły na ich posesję. – Trudno w to uwierzyć – ze łzami w oczach mówi Bożena Matuszewska. – Sąsiedzi tak bardzo cieszyli się z bardzo wyczekiwanej wnuczki. A teraz taka tragedia... Po psa przyjechał Patryk Żółtowski, technik weterynarii ze Schroniska dla Zwierząt przy ul. Bukowskiej w Poznaniu. Jego zdaniem pies był wyjątkowo spokojny. – Kiedy zabierałem psa z posesji, w ogóle nie zareagował. Wyprowadzili go z domu właściciele, którzy kazali założyć mu kaganiec. Przez całą drogę był bardzo spokojny. Zresztą jest do tej pory. Moim zdaniem przyczyną ataku mogła być zazdrość
psa o to, że opiekunowie więcej czasu poświęcają dziecku.
Patryk Żółtowski Pracownik Schroniska dla Zwierząt przy ul. Bukowskiej w Poznaniu
Kiedy zabierałem psa z posesji, w ogóle nie zareagował. Wyprowadzili go z domu właściciele, którzy kazali założyć mu kaganiec. Przez całą drogę był bardzo spokojny. Moim zdaniem przyczyną ataku mogła być zazdrość psa o dziecko.
Grzegorz Lachowicz Kierownik Schroniska dla Zwierząt w Poznaniu
Trafia do nas raczej niewiele agresywnych psów. Jednego, mieszańca rottweilera musieliśmy uśpić. Prawdopodobnie taki sam los spotka dalmatyńczyka, który nie daje się ułagodzić. Rottweiler będzie pod dwutygodniową obserwacją. Nie chciałbym, żeby wrócił do właścicieli.
Psy atakują
Od początku roku tylko na terenie Wielkopolski doszło do co najmniej kilkunastu przypadków poważnego pogryzienia przez psy. W wielu z nich zwierzęta rzucały się na właścicieli. Pod koniec czerwca 79-letnia mieszkanka Pleszewa została poważnie pogryziona przez własnego owczarka niemieckiego, którego próbowała odpędzić od płotu. Kilka dni później na oddział intensywnej terapii trafiła ciężko pogryziona przez psy czteroletnia Nikole. W piątek pisaliśmy o kolejnym przypadku - na 12-latka rzucił się jego własny, wychowany od szczeniaka pies. Prawdopodobnie życie chłopcu uratowała jedynie szybka interwencja ojca. Do ostatniego wypadku zagryzienia przez psy doszło rok temu pod Krakowem. Wtedy trzy wilczury rozszarpały trzytygodniowe niemowlę. Wcześniej - w 1997 roku pies zagryzł córkę swojego właściciela. MON
Katarzyna Sklepik, Joanna Małecka
Czy rottweilery to psy agresywne?
Zdecydowanie nie. Ale też nie są to psy dla każdego. Mają duży temperament, silny instynkt obrończy. Nie powinni ich trzymać ludzie, którzy nie mają doświadczenia z psami. Zwłaszcza dotyczy to samców. Akurat u tej rasy różnica między psem a suką jest ogromna. Te pierwsze mają znacznie większe skłonności do dominacji i potrzebują żelaznej konsekwencji w wychowaniu.
Dość często słyszy się o pogryzieniach przez psy tej rasy. Z czego to wynika?
Zawsze, kiedy słyszę o takim przypadku, zadaję sobie pytanie skąd był ten pies. Psy z hodowli rejestrowanych są selekcjonowane także pod względem cech psychicznych. Agresywne czy lękliwe są dyskwalifikowane i nie dopuszczane do rozmnażania. W pokątnych hodowlach często nikt nie zwraca na to uwagi. Liczy się sztuka. Zdarzają się też mieszanki. Kiedy nie ma udokumentowanego pochodzenia, pies może jak rottweiler wyglądać, ale co jest w genach – nikt nie wie.
Co może wyzwolić w psie taką agresję, że rzuca się na dziecko?
Także się nad tym zastanawiam. Po pierwsze przypuszczam, że ktoś zostawił psa samego z dzieckiem w jednym pomieszczeniu. To skrajna nieodpowiedzialność i tego po prostu nie wolno robić. Wychowałam z psami dzieci, teraz z psami wychowuje się wnuczka, ale nawet gdy wychodzę do toalety, nie zostawiam jej i psów sam na sam. Poza tym przychodzi mi do głowy, że pies nie był do dziecka przyzwyczajony i gdy się rozpłakało, potraktował je jak piszczącą zabawkę. Wszystkie rottweilery takie uwielbiają. Mógł też próbować dziecko uciszyć. W przypadku rottweilerów podstawowe znaczenie ma socjalizacja. Gdy pies nie przyzwyczaił się do ludzi, dźwięków telewizora, odkurzacza itp., gdy miał 8-12 tygodni, zawsze później mogą wyniknąć problemy. To wielki dramat i choć hoduję te psy od 20 lat i wiem, że nie muszą i nie powinny sprawiać problemów, powtarzam – rottweiler to pies nie dla każdego.
Rozmawiała Monika Kaczyńska