PolitykaZagrożony traktat INF. Powrót do wyścigu zbrojeń między Rosją a USA?

Zagrożony traktat INF. Powrót do wyścigu zbrojeń między Rosją a USA?

Od czasu rosyjskiej agresji na Ukrainę, o stosunkach Rosji z Zachodem mówi się jak o powrocie do zimnej wojny. I choć rzeczywiście poziom napięć między stronami przypomina minione, zimnowojenne realia, to dotychczas nie dotyczyło to jednego, kluczowego elementu z przeszłości: wyścigu zbrojeń nuklearnych. Niedługo i to może się jednak zmienić.

Zagrożony traktat INF. Powrót do wyścigu zbrojeń między Rosją a USA?
Źródło zdjęć: © AFP | Alexander Nemenov
Oskar Górzyński

24.02.2015 | aktual.: 24.02.2015 17:36

Zasugerował to nowy sekretarz obrony USA Ashton Carter, który zarzucił Rosji nieprzestrzeganie kluczowego traktatu INF ("Układu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu") - i zagroził, że jeśli Rosja nadal będzie łamać postanowienia umowy, USA odpowiedzą podobnie.

- Odpowiedź USA musi jasno dać Rosji do zrozumienia, że jeśli nie wróci ona do przestrzegania traktatu, nasza reakcja sprawi, że będą mniej bezpieczni niż są teraz - podsumował Carter w odpowiedzi na interpelację opozycji w Kongresie. Dodał, że mogłoby to oznaczać instalację systemów przechwytujących i inwestycję w inne typy uzbrojenia neutralizujące zagrożenie ze strony pocisków pośredniego zasięgu (500-5500 km).

Jeszcze dalej poszli politycy partii Republikańskiej, sprawującej obecnie kontrolę nad obiema izbami Kongresu.

- Jeśli jesteśmy jedynym państwem, które przestrzega traktatu, to nie rozumiem dlaczego jeszcze to robimy, podczas gdy Rosja wyraźnie go łamie - stwierdził kongresmen Mike Rodgers z Alabamy, cytowany przez portal Politico. Z kolei dla Mike'a Turnera z Ohio, nieprzestrzeganie umowy z 1987 roku to kolejny znak na to, że USA powinny wysłać broń Ukrainie. Turner wsparł przy tym nowego sekretarza obrony, który również jest zwolennikiem dozbrajania Kijowa.

- Aby zmienić matematykę Putina, prezydent Obama musi przestać grać na czas i posłuchać swojego sekretarza obrony, kongresmenów swojej własnej partii i doradców swojej własnej administracji - przekonywał republikański polityk.

Zdaniem Shannona Kile'a, eksperta renomowanego instytutu SIPRI (Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem), zaostrzająca się retoryka sporu wokół porozumienia o broni nuklearnej daje powody do niepokoju.

- Takie deklaracje i groźby nie prowadzą do rozwiązania sporu. Obie strony wymieniają się publicznymi oskarżeniami, tymczasem problem można by rozwiązać, za zamkniętymi drzwiami, za sprawą Specjalnej Komisji Weryfikacyjnej przewidzianej w traktacie - mówi analityk. - Jeśli tak dalej pójdzie, możemy mieć do czynienia z dyplomatyczną katastrofą i końcem tego ważnego porozumienia. Jej podpisanie było dużym sukcesem, bardzo pomocnym w ograniczeniu zagrożenia konfliktem. Za jednym zamachem wyeliminowano bowiem całą klasę broni nuklearnej - dodaje.

Umowa jest o tyle znacząca, że zakazuje stosowania pocisków o zasięgu między 500 a 5500 kilometrów - a więc tych, które mogłyby uderzyć w Europę. Losy traktatu od dawna są jednak niepewne, a wzajemne oskarżenia o jej łamanie są wysuwane coraz częściej. Problem w tym, że na poparcie swoich oskarżeń Amerykanie nie przedstawiają żadnych dowodów, tłumacząc, że zmusiłoby to ich do opublikowania tajnych dokumentów.

- Możliwe, że tak jest, ale to jednak nie ułatwia ekspertom i analitykom oceny tych doniesień - mówi Kile.

Według informacji podawanych przez administrację Obamy, złamaniem postanowień traktatu miałyby być - prowadzone już od 2008 roku - testy pocisku R-500 o zasięgu od 500 do 2000 kilometrów. To wystarczająco daleko, by objąć nie tylko sąsiadów Rosji, w tym Polskę, ale też m.in. Francję i Wielką Brytanię.

Tymczasem na każde oskarżenie Amerykanów, Rosjanie odpowiadają kontroskarżeniem. Ich zdaniem, pogwałcenie postanowień z 1987 roku stanowią plany USA rozmieszczenia kolejnych komponentów systemu obrony przeciwrakietowej w Europie. Jeden z jej elementów, system wyrzutni rakiet Mk41, który choć przeznaczony jest do wystrzeliwania pocisków o dozwolonym zasięgu, może zostać także przystosowany do pocisków manewrujących, które są objęte zakazem.

- To kwestia sporna, ale ten problem mógłby zostać łatwo i szybko rozwiązany - o ile tylko obie strony chciałyby ze sobą rozmawiać - uważa Kile.

Na rozmowy się jednak nie zanosi. Co więcej, mimo oficjalnej linii Kremla, podkreślającej "pełne zaangażowanie" w przestrzeganiu przepisów traktatu, co pewien czas pojawiają się nieoficjalne wypowiedzi rosyjskich urzędników i wojskowych mówiące o tym, że umowa godzi w interesy Rosji i w każdej chwili może ją jednostronnie porzucić. Niewykluczone, że w obliczu amerykańskich gróźb i narastających napięć, podobne tendencje będą się jeszcze nasilać

- W tej sytuacji zapowiedzi nuklearnego "resetu" wyglądają na historię z niemal niepamiętnych czasów - komentuje Kile.

Oskar Górzyński, Wirtualna Polska** **Zobacz również: "W cieniu grzyba" - instrukcja na wypadek ataku atomowego na PRL
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (351)