Zagraniczni turyści musieli w Nowy Rok koczować na dworcu
Międzynarodowa grupa turystów spędziła Nowy Rok na dworcu w Katowicach
Czterdzieści osób z Polski, Austrii, Niemiec, Czech i Włoch przez 10 godzin musiało w Nowy Rok koczować na katowickim dworcu PKP. Chcieli jechać pociągiem eurocity do Wiednia. Niestety spóźnił się osobowy, którym jechali z Krakowa. Dlatego do stolicy Austrii dotarli dopiero o świcie następnego dnia.
Osobowy z Krakowa wjechał na katowicki dworzec o 14.38. 6 minut wcześniej, zgodnie z planem z tego samego peronu odszedł skład do Wiednia. Obcokrajowcy, którzy nie znali polskiego, byli zdezorientowani. - Nie było z kim rozmawiać - mówi Ewa Zemann. - Poszliśmy do kasjerki. Zaproponowałyśmy, żeby pociąg zaczekał na granicy, a my dojedziemy na własny koszt. Nikt nie chciał nas słuchać.
Kolej zobowiązała się za to dołączyć do następnego pociągu do Wiednia o 0.19, specjalny wagon dla grupy. Pozostawało czekać prawie 10 godzin. Wtedy pojawiły się kolejne problemy. - Jak to możliwe, że na dworcu w dużym mieście nie ma poczekalni? Chcieliśmy usiąść w restauracji, ale była zamknięta - opowiadają podróżni.
Nieczynna była również przechowalnia bagażu. - W końcu znalazł się pan, który wziął od nas bagaże bez pokwitowania - kontynuują pasażerowie. Po kolejnych prośbach, obsługa dworca wstawiła do Biura Obsługi Podróżnych dwie ławki. Co ciekawe, w BOP, które obsługuje też komunikację międzynarodową, nikt nie mówił po angielsku.
Austriacy Roland Merkl i Leopoldine Schöll byli w Polsce po raz pierwszy. Przyjechali do Krakowa specjalnie na sylwestra. - Takie traktowanie ludzi nie mieści nam się w głowie - mówili. - U nas jest to nie do pomyślenia.
Po dotarciu do Wiednia Ewa Zemann przysłała maila. "Pociąg Chopin zgodnie z obietnicą miał dodatkowy wagon pierwszej klasy przeznaczony tylko dla naszej grupy".
To nie my, to oni
PKP Intercity: Gdybyśmy dostali informację o opóźnieniu pociągu regionalnego, wówczas nasz skład mógłby zaczekać. Takiej informacji nie było. Potem zrobiliśmy wszystko co mogliśmy, czyli dołączyliśmy dodatkowy wagon do naszego kolejnego pociągu.
PKP Przewozy Regionalne: Dlaczego nasza konduktorka nie poinformowała o opóźnieniu? W wagonach panował tłok, nie sprawdzała nawet biletów. Gdyby to zrobiła, pewnie zorientowałaby się, że wiele osób spieszy się na pociąg do Wiednia. Poza tym skład był za krótki. Przeprowadzimy dochodzenie, dlaczego tak się stało.
PKP S.A.: Na dworcu głównym w Katowicach nie ma poczekalni. Jej funkcję pełni restauracja. Tego dnia pechowo była zamknięta.
Grzegorz Żądło