Zaginiony Kacperek. Znany policjant o poszukiwaniach
Minął już ósmy dzień od zaginięcia 3,5-letniego Kacperka w Nowogrodźcu. Poszukiwania chłopca na Dolnym Śląsku cały czas trwają. Zdaniem byłego dyrektora Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji Marka Dyjasza, na podstawie dotychczasowych ustaleń najbardziej prawdopodobna jest wersja, że chłopiec wpadł do rzeki. - Wykluczałbym w tym przypadku porwanie - mówi Wirtualnej Polsce były szef wydziału zabójstw.
3,5-letni Kacper zaginął w ubiegły poniedziałek ok. godz. 19 w okolicy ul. Lubańskiej w Nowogrodźcu - niewielkiej miejscowości pod Bolesławcem. W chwili zaginięcia dziecko przebywało ze swoim tatą na działce. W pewnym momencie mężczyzna miał stracić dziecko z oczu.
Poszukiwania Kacperka. Ósmy dzień, 500 hektarów.
Od tej chwili trwają poszukiwania dziecka. Mimo zaangażowania ogromnych sił, bo Kacpra szukają policjanci, strażacy, Wojska Obrony Terytorialnej, po dziecku nie ma śladu. Przeczesano niemal 500 hektarów terenu wokół miejsca zniknięcia 3,5-latka. Przeszukano okoliczne łąki, ogródki działkowe, tereny leśne.
Pod uwagę brane są różne scenariusze. Pojawiło się także przypuszczenie, że Kacper mógł zostać porwany lub w trakcie biegania wpaść do jakiegoś otwartego włazu czy studzienki. Jednak według policji najbardziej prawdopodobne jest, że chłopiec wpadł do rzeki, która biegnie blisko działek.
W podobnym tonie wypowiada się Marek Dyjasz, który pracował 30 lat w pionie kryminalnym. W latach 1999-2004 pełnił funkcję Naczelnika Wydziału Zabójstw Komendy Stołecznej Policji, a w trakcie swojej służby kierował wieloma zespołami operacyjno-śledczymi powołanymi do wykrycia sprawców najpoważniejszych przestępstw, w tym zabójstwa Komendanta Głównego Policji gen. Marka Papały.
Poszukiwania Kacperka. Prawdopodobna wersja
- Przebieg dotychczasowego śledztwa wskazuje, że był to nieszczęśliwy wypadek. To był moment. Ojciec stracił z oczu swojego syna, a chłopiec oddalił się w kierunku rzeki. Prawdopodobnie z dziecięcej ciekawości. Nad rzekę prowadzą również ostatnie ślady - mówi Marek Dyjasz.
Mimo, że podczas akcji poszukiwawczej używano specjalistycznego sprzętu, zaangażowano policyjnych płetwonurków, chłopca do tej pory nie odnaleziono. W akcji uczestniczyli także strażacy, którzy przy użyciu sonarów i robotów wodnych sprawdzali koryto rzeki.
Dyjasz w rozmowie z nami zwraca uwagę, że trudność w poszukiwaniach wynika z ukształtowania rzeki Kwisy. - Dziwiłem się w początkowej fazie, że taka spokojna rzeka i jeszcze chłopca nie odnaleziono. Ale z każdym dniem dowiadujemy się o tej rzece czegoś nowego. Tam jest muliste dno, potrafią być nierówności i nagle jest głęboko. Nurt w takich miejscach jest bardzo zwodniczy i mógł chłopca odciągnąć gdzieś dalej - mówi Dyjasz.
Pytany o jedną z teorii, ze chłopiec mógłby zostać porwany dla okupu, uważa to za mało prawdopodobne.
- Pojawiły się takie hipotezy, że z racji tego, że ojciec miał być winny jakieś pieniądze, to dziecko mogło zostać porwane. Moim zdaniem do porwania nie doszło. Po pierwsze, rodzice nie wyglądają na majętnych. Po drugie, żeby zorganizować porwanie, trzeba się do tego odpowiednio przygotować. Wyszukać odpowiednie miejsce i uwzględnić fakt, iż jest to małe dziecko. Po trzecie, trzeba brać pod uwagę, że za porwanie są bardzo wysokie zarzuty - uważa były szef Biura Kryminalnego KGP.
Poszukiwania Kacperka. Krzysztof Rutkowski pomaga rodzinie
Zdaniem Dyjasza, choć najbardziej prawdopodobna jest wersja nieszczęśliwego wypadku, policjanci będą do końca sprawdzać wszystkie hipotezy.
- Na tym etapie nie można wykluczyć różnych wersji zdarzenia. Trzeba sprawdzić wszystko, nawet te najmniej prawdopodobne wersje. I po kolei je eliminować. Trzeba dokładnie sprawdzić: czy doszło do jakiegoś przestępczego działania, łącznie z ewentualnym zabójstwem. Samo niedopilnowanie przez ojca 3,5-letniego syna już jest przestępczym działaniem, mężczyzna usłyszał zarzuty. Ale policjanci muszą spróbować odtworzyć przebieg zdarzeń nad samym brzegiem rzeki. Czy ktoś chłopca nie przejął, czy ktoś nie zepchnął go do rzeki - mówi nam Dyjasz.
- Szanse na odnalezienie Kacpra są niestety niewielkie. Przez te osiem dni nie było żadnego sygnału, że ktoś go widział... - kończy Dyjasz.
Przypomnijmy, że ojciec 3,5-letniego Kacpra - Rafał B. usłyszał zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Mężczyźnie grozi 5 lat więzienia. Według śledczych, w chwili zaginięcia Kacpra, mężczyzna nie sprawował nad dzieckiem należytej opieki. Gdy nie mógł znaleźć dziecka, powiadomił policję. Gdy ta przyjechała na miejsce, sprawdziła trzeźwość Rafała B. Wynik pokazał 0,7 promila we krwi.
Według matki Kacpra, wypił on alkohol pod wpływem stresu już po całym zdarzeniu i przyjeździe służb na miejsce. Poza tym mężczyzna był poszukiwany za nieodbycie kary za przestępstwa przeciwko mieniu. Jego żona jednak twierdzi, że policja doskonale wiedziała, gdzie jest Rafał B., gdyż cała rodzina przechodziła kilka dni wcześniej kwarantannę i była kontrolowana.
Poszukiwania Kacperka. Policja prosi o pomoc
Chłopiec w dniu zaginięcia był ubrany w czarne spodnie typu bojówki, koszulkę w poziome pasy biało-czerwone z nadrukiem głowy Myszki Miki i szare sportowe buty. Może mieć przy sobie dziecięcy rowerek.
Policja prosi osoby, które będą miały informacje o tym, gdzie znajduje się chłopiec lub będą mogły pomóc w ustaleniu jego miejsca pobytu, o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Bolesławcu - numer telefonu 75 64 96 200 lub 201.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl