Zaginął po koncercie Bon Jovi. Policja szukała go przez 4 dni, a on zwiedzał Polskę
27-letni Filip z Dziwnowa ostatni raz widziany był w piątek, na koncercie Bon Jovi na Stadionie Narodowym. W pewnym momencie odłączył się od grupy znajomych i zniknął. Policja szukała go przez cztery dni. Jak się okazało, mężczyzna w tym czasie zwiedził kawał Polski. Na koniec wrócił do hotelu w Warszawie, gdzie wcześniej był zameldowany.
27-latka jako swojego gościa rozpoznała obsługa jednego ze śródmiejskich hoteli. Pracownicy wiedzieli, że mężczyzna od czterech dni jest poszukiwany przez policję i rodzinę. Zawiadomili funkcjonariuszy, że Filip znów pojawił się w hotelu i wynajął pokój na kolejną dobę.
Okazało się, że mężczyźnie nic się nie stało. W czasie, kiedy go poszukiwano, "odwiedził kilka miast w północnej, centralnej i południowej Polsce" - podaje stołeczna policja. Potem jak gdyby nigdy nic wrócił do Warszawy i zameldował się w hotelu, w którym nocował przed zaginięciem.
- Mężczyzna tłumaczył, że chciał odpocząć "od wszystkich i wszystkiego" i pobyć sam. Miał urlop, więc uważał, że to będzie dobra forma spędzenia tego czasu. Szkoda tylko, że naraził rodzinę oraz znajomych na niepokój i zmartwienia - powiedział Wirtualnej Polsce nadkomisarz Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji Warszawa I.
27-latek zostawił telefon komórkowy w samochodzie, który stał pod domem kolegi, dlatego rodzina nie mogła się z nim skontaktować.
Szukała go cała Warszawa
Do zaginięcia Filipa doszło 12 lipca w trakcie koncertu Bon Jovi na Stadionie Narodowym. W pewnym momencie mężczyzna odłączył się od grupy znajomych, a potem nie wrócił do hotelu ani też nie nawiązał kontaktu z bliskimi.
Policja rozpoczęła intensywne i zakrojone na szeroką skalę poszukiwania zaginionego 27-latka. Już pierwszego dnia po jego zaginięciu funkcjonariusze ustalili, w którym hotelu się zatrzymał, opublikowali też zdjęcia poszukiwanego Filipa.
Źródło: KSP
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl