"Żądania Eriki Steinbach zmierzają w kierunku szantażu"
Uznany niemiecki historyk Heinrich August Winkler ocenił, że propozycje przewodniczącej Związku Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach dotyczące zmiany statutu muzeum wysiedleń "zmierzają w kierunku szantażu".
"'Nie' ministra spraw zagranicznych Guido Westerwellego wobec nominacji pani Steinbach (do władz muzeum) jest całkiem uzasadnione" - powiedział Winkler w rozmowie z dziennikiem "Frankfurter Rundschau".
Jego zdaniem nie można poważnie rozważać tego, że kanclerz Angela Merkel zgodzi się "pod naciskiem BdV na odejście od dobrze przemyślanej koncepcji" fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie".
Winkler uważa, że rząd federalny musi zachować prawo mianowania członków władz fundacji, a liczba trzech przedstawicieli BdV w 13-osobowej radzie jest w pełni wystarczająca.
Erika Steinbach oświadczyła we wtorek, że BdV gotów byłby zrezygnować z nominowania jej do rady fundacji w zamian za spełnienie kilku warunków, w tym usamodzielnienie fundacji od rządu oraz zwiększenie liczby przedstawicieli BdV w jej władzach. Jej kandydatura do tego gremium jest tematem sporu w rządzącej koalicji chadeków i liberałów.
Niemiecki historyk zarzucił też Związkowi Wypędzonych, że reprezentował "narodowo-apologetyczny" obraz historii.
"O niemieckiej winie przez długi czas nie było mowy, ale tylko o nieskończonym cierpieniu, jakie spotkało wypędzonych" - powiedział Winkler. Jak dodał, BdV musi wreszcie samokrytycznie naświetlić własną historię oraz duży udział byłych narodowych socjalistów we własnych szeregach.
Zdaniem Winklera można stawiać pytania, czy Erika Steinbach jest wiarygodną rzeczniczką niemieckich wypędzonych. "Nie pochodzi ona z dawnych niemieckich terenów wschodnich, ale urodziła się przypadkiem w Prusach Zachodnich jako dziecko niemieckiego oficera sił okupacyjnych. Żyła tam tylko przez krótki czas" - zauważył.
"To jednak nie usprawiedliwia, że (Steinbach) jest demonizowana przez część polskiej prasy. W porównaniu do retoryki wcześniejszych działaczy Związku Wypędzonych jest ona raczej umiarkowaną przewodniczącą BdV" - powiedział Winkler.
W jego ocenie także BdV nie reprezentuje wszystkich wypędzonych. "Jako urodzony w Koenigsbergu (obecnie rosyjski Kaliningrad) mam prawo to powiedzieć" - ocenił Winkler.
Tymczasem niemiecka CDU wyraziła nadzieję na kompromis w konflikcie wokół fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie".
- Wszystkie strony muszą konstruktywnie i z pełną uczciwością przeanalizować złożone propozycje (BdV). W imieniu chadecji mogę dodać: Uczynimy to z życzliwością i mając przed oczami cel, jakim jest dojście do porozumienia - powiedział agencji dpa sekretarz generalny CDU Herman Groehe.
Jak dodał, Erika Steinbach pokazała, że swe osobiste cele odsuwa na bok, by umożliwić szybkie rozpoczęcie pracy fundacji. - To zasługuje na szacunek - powiedział Groehe.
Także bawarska CSU ponowiła swój apel do FDP o kompromis w sprawie muzeum wysiedleń. - Propozycje BdV to wyciągnięta dłoń. Zakładam, że rząd ją przyjmie - powiedział przewodniczący CSU Horst Seehofer.
Szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle (FDP) nie zgadza się na powołanie Steinbach do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", by - jak tłumaczy - nie narażać na szwank stosunków z krytyczną wobec szefowej BdV Polską.
Spór ten ma być jednym z tematów spotkania szefów niemieckich partii koalicyjnych CDU, CSU i FDP, które zaplanowano na 17 stycznia.