PolskaZadała cios nożem w serce. Będzie proces odwoławczy

Zadała cios nożem w serce. Będzie proces odwoławczy

32-letnia kobieta, która dwa lata temu zadała śmiertelny cios w serce konkubentowi, została skazana na 10 lat więzienia w sądzie pierwszej instancji. Zarówno obrona, jak i prokuratura złożyły apelację.

Zadała cios nożem w serce. Będzie proces odwoławczy
Zadała cios nożem w serce. Będzie proces odwoławczy
Źródło zdjęć: © EASTNEWS
oprac. Ewa Walas

Do tragedii doszło dwa lata temu w mieszkaniu w centrum Suwałk (woj. podlaskie). Partner oskarżonej wrócił pijany do domu. Między parą wywiązała się kłótnia o pieniądze. Konkubent miał wtedy uderzyć kobietę i kopnąć dziecko. 32-latka chwyciła nóż kuchenny i zadała śmiertelny cios w lewą część klatki piersiowej mężczyzny.

Kobieta sama wezwała pomoc

Prokuratura przyjęła w akcie oskarżenia, że kobieta działała z zamiarem bezpośrednim zabójstwa. Kwalifikację prawną czynu zmienił Sąd Okręgowy w Suwałkach, który jako pierwsza instancja uznał, że 32-latka działała z zamiarem ewentualnym, czyli używając noża i uderzając w taki sposób powinna była przewidzieć, że może dojść do zgonu. Za okoliczność łagodzącą uznał również to, że 32-latka wezwała pomoc i sama próbowała ratować życie konkubenta.

Skazał ją na 10 lat więzienia; orzekł też 15 tys. zł nawiązki na rzecz bliskich zmarłego (ojca i dwóch braci).

Apelacje obu stron

Z wyrokiem nie zgadzają się obie strony procesu, dlatego też złożyły apelacje. Obrona argumentuje, że oskarżona działała w afekcie i broniła siebie i 8-letniej wówczas córki przed bezprawnym atakiem ze strony konkubenta, chce łagodniejszej kary; prokuratura kary surowszej - 15 lat więzienia.

Zdaniem obrony, klientka działała w afekcie i była to sytuacja obrony koniecznej. W swojej mowie końcowej mec. Angelika Żuk mówiła, że to późniejsza ofiara pierwsza zadała cios. Argumentowała, że był to bezprawny atak na "dobro prawnie chronione", czyli nietykalność cielesną kobiety i jej córki.

Przypominała orzecznictwo, które wskazuje, iż osoba zaatakowana nie musi uciekać i ma prawo odeprzeć taki zamach "wszelkimi dostępnymi środkami, które są konieczne do zmuszenia napastnika do odstąpienia od kontynuowania zamachu".

Innego zdania jest prokuratura. Prokurator Krystyna Ciwoniuk z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku mówiła, że nawet przy przyjęciu, że decyzja (o chwyceniu noża i ciosie) była nagła, to nie oznacza to, że nie można mówić, iż oskarżona nie działała z zamiarem bezpośrednim zabójstwa. Śledczy stoją na stanowisku, że awanturę sprowokowała sama kobieta, wcześniej wysyłając konkubentowi szereg wulgarnych wiadomości sms, a tłem były pieniądze.

Dodała, że z dowodów wynika, iż do kopnięcia dziecka doszło przypadkowo, bo cios był wymierzony w kobietę.

Sama oskarżona, która od zatrzymania jest tymczasowo aresztowana, w ostatnim słowie podkreślała, że nie chciała zabić i bardzo żałuje tego, co się stało. Wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku ma być ogłoszony w połowie kwietnia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)