Zabrał szablę Rydza-Śmigłego, ale nie chce do aresztu
Krystian Waksmundzki, skazany prawomocnym wyrokiem na dwa lata pozbawienia wolności za kradzież insygniów marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, po raz drugi nie stawił się w poniedziałek areszcie w celu odbycia kary.
Sprawa byłego komendanta Związku Legionistów Polskich ciągnie się od kilku lat. Za przywłaszczenie szabli i buławy Rydza-Śmigłego Waksmundzki został skazany w październiku 1998 r. na dwa lata pozbawienia wolności (w zawieszeniu na trzy lata) oraz zobowiązany do zwrotu insygniów w terminie pięciu miesięcy. Wyrok został utrzymany w mocy przez sąd drugiej instancji. Podstaw do kasacji nie dopatrzył się także Sąd Najwyższy.
W poniedziałek minął już drugi termin wyznaczony przez sąd Krystianowi Waksmundzkiemu do odbycia kary. Nie stawienie się w czerwcu w więzieniu usprawiedliwiał złym stanem zdrowia. Także i tym razem powodem były kłopoty ze zdrowiem. Obrońca Waksmundzkiego przedłożył w sądzie skierowanie do szpitala.
Szablę i buławę wypożyczono z Jasnej Góry w sierpniu 1994 roku do Muzeum Czynu Niepodległościowego w Krakowie - na otwarcie Legionowej Placówki Oświatowej. Do Krakowa przywiózł je Mieczysław Ż., członek Stowarzyszenia Rodzina Marszałka Polski Edwarda Rydza-Śmigłego. Przekazał je Krystianowi Waksmundzkiemu, komendantowi Związku Legionistów Polskich.
Ponieważ Waksmundzki nie zwrócił insygniów w wyznaczonym przez sąd terminie, już w sierpniu ubiegłego roku Sąd Rejonowy dla Krakowa Krowodrzy miał zadecydować o wykonaniu kary pozbawienia wolności. Skazany nie stawiał się jednak w sądzie, przedstawiając kolejne zwolnienia lekarskie. Kołomyjka prawna trwała dalej.(ole)