Zabójstwo pod Kluczborkiem. Dotarliśmy do relacji sąsiadów
- Zakochana para z nich była. W czerwcu była u nas we wsi potańcówka. Przyszli razem, bawili się. Ona tuliła się do niego jak nastolatka. Nikt by nie pomyślał, że coś między nimi może być nie tak - mówią Wirtualnej Polsce mieszkańcy wsi Nasale niedaleko Kluczborka, gdzie znaleziono ciało Aleksandry F. Do zabójstwa przyznał się mąż kobiety.
10.07.2024 20:03
Aleksandra z mężem Mateuszem i trójką małych dzieci mieszkali w Kluczborku w woj. opolskim. Weekendy i wakacje spędzali jednak za miastem, we wsi Nasale. To spokojna, licząca ok. 300 mieszkańców osada jakich wiele: kościół, remiza OSP, sklep wielobranżowy, zarośnięte boisko do piłki nożnej, kilkadziesiąt domów.
Przyjeżdżali na weekendy, latem częściej
Jak słyszymy od mieszkańców miejscowości, Mateusz dostał tutaj dom w spadku po dziadku. Stary budynek z cegły przy głównej ulicy wsi, na sporej działce, para sukcesywnie remontowała. Wprawiono nowe okna, na dachu zainstalowano panele fotowoltaiczne.
- Przyjeżdżali na weekendy, latem częściej, taki dom letniskowy można powiedzieć. Sprowadzili się może trzy lata temu? Może więcej - mówi nam jeden z sąsiadów. - U nas cisza, spokój, samochody rzadko jeżdżą, jak na letnisku - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- W środku remontowali, poddasze chyba też. Urządzili sobie działkę, zjeżdżalnie dla dzieci, dmuchany basen. Normalna rodzina - dodaje inny mężczyzna. - Muzyka u nich często grała, obok dwa domy puste, więc się niosło. Ale nie było żadnych niepokojących głosów, nikt nie krzyczał, nie wyzywał. Płaczu dzieci nigdy nie było słychać. W niedzielę z dziećmi spacerowali, na rowerku jeździli. Mili ludzie - podkreśla.
"Zakochana para z nich była"
38-letnia Aleksandra zajmowała się działalnością publiczną. W ostatnich wyborach samorządowych startowała do miejskiej rady z komitetu "Stąd jesteśmy". 44-letni Mateusz, jak twierdzą mieszkańcy wsi Nasale, był kierowcą, prawdopodobnie jeździł na tirach. Mieli trójkę małych dzieci: dwie dziewczynki (7 i 9 lat) oraz chłopca (4 lata).
- Zakochana para z nich była. Ola miała jakoś w czerwcu urodziny, a 15 czerwca u nas we wsi była wieczorem potańcówka. Przyszli razem, bawili się. Ona tuliła się do niego jak nastolatka. Nikt by nie pomyślał, że coś między nimi może być nie tak - dodaje ten pierwszy.
O zaginięciu, a później o znalezieniu zwłok Aleksandry mówi cała wieś. Miejscowi kręcą głową z niedowierzeniem, inni nie zostawiają suchej nitki na jej mężu, który - jak podała Prokuratura Okręgowa w Opolu - przyznał się do zabójstwa żony. Udusił kobietę.
W sobotę Aleksandra była w sklepie, potem przepadła
- To nieprawda, że znaleźli ją w ogródku, bo tak podała jakaś gazeta - mówią nam mężczyźni, z którymi rozmawiamy przy sklepie naprzeciwko remizy. - Kilka kilometrów stąd jest drewniany krzyż przy drodze, zaraz obok jest lasek - tam ją znaleźli. Tam są kamery, kolega ma pszczoły - twierdzi jeden z nich.
Jak słyszymy, Aleksandra była widziana w sobotę późnym popołudniem w sklepie. Z relacji mieszkańców wynika, że mogło to być około godz. 18. Po zakupach poszła w kierunku domu. Później mąż kobiety opublikował w sieci wpis na temat jej zaginięcia.
"W sobotę z 06.07 na 07.07 z terenu posesji w miejscowości Nasale około godziny drugiej wyszła w stanie nietrzeźwym 38-letnia Aleksandra F., do tej pory nie wróciła. Telefon, dokumenty zostawiła w domu. Każda informacja może być przydatna. Ubrana była w czarne legginsy i białą bluzkę/koszulkę" - napisał mężczyzna.
W poniedziałek zgłosił zaginięcie na policji. Jego opowieść od razu wydała się śledczym podejrzana. Ale poszukiwania ruszyły i we wtorek wieczorem zostało odnalezione ciało kobiety. W lesie nieopodal wsi.
Jak przekazała opolska prokuratura, Mateuszowi F. przedstawiono zarzut dokonania zabójstwa. Podejrzany przyznał się do popełnienia zbrodni. Jak wyjaśniał, udusił żonę w trakcie kłótni. Grozi mu od 10 lat więzienia do dożywocia.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.pawlik@grupawp.pl