Trwa ładowanie...

Zabójstwo Jana Kuciaka. Długa lista podejrzanych

Jan Kuciak pisał o VAT-owskiej karuzeli, defraudacji unijnych funduszy i mafijnych interesach. Dlatego choć w środowisku był lubiany przez wszystkich, to potencjalnych wrogów miał co niemiara. Ustalenie, kto stał za jego śmiercią może być trudne. Tylko, czy będzie to Słowaków obchodziło?

Zabójstwo Jana Kuciaka. Długa lista podejrzanychŹródło: PAP/EPA, fot: David Duducz
d3wqrwb
d3wqrwb

Niewielu jest dziennikarzy, którzy w wieku 27 lat mieli na swoim koncie tyle ważnych śledztw i wykrytych afer, co Jan Kuciak. Reporter portalu Aktuality.sk nie będzie mógł jednak już poprawić swojego dorobku. Wraz ze swoją partnerką Martiną Kusznirovą w sobotę został znaleziony martwy w domu w miejscowości Veľka Macza pod Trnawą. Zbrodnia wyglądała na robotę profesjonalisty. Jeden strzał w głowę, jeden w serce, dwa ciała. Niewiele jest wątpliwości, co do tego, czy zabójstwo miało związek z pracą dziennikarza. I czy miało być sygnałem dla reszty.

Złoty chłopak

Na Słowacji zbrodnia była szokiem. Kuciak był pierwszym zabitym dziennikarzem odkąd Słowacja na powrót stała się samodzielnym państwem. Zdarzały się pobicia i zastraszania, premier kraju nazywał dziennikarzy "antysłowackimi prostytutkami", ale zabójstwa nie było nigdy. W środowisku 27-latek cieszył się dobrą opinią. Tropiąc międzynarodowe przekręty, współpracował z dziennikarzami z innych redakcji i z innych krajów i zawsze chętnie dzielił się swoją wiedzą.

- Zwykle jest tak, że kiedy ktoś umiera, ludzie mówią o nim dobre rzeczy, choć nie zawsze tak jest w rzeczywistośći. Ale w tym przypadku wszyscy, którzy go znali mówią, że naprawdę był dobrym kolegą i dziennikarzem. I kimś, kto wierzył w swoją misję - mówi WP Andrej Matisak, reporter dziennika "Pravda". Potwierdza to Pavel Novotný, redaktor "Hospodarskich Novin", gdzie Kuciak zaczynał karierę.

- To był dla na szok, bo znało go mnóstwo osób. Janko to był naprawdę dobry, przyjazny, uśmiechnięty chłopak. Zawsze pomagał wszystkim, wszyscy go lubili - wspomina.

d3wqrwb

Biznes, polityka, mafia

Nie lubili go jednak ci, o których pisał. A działał w szczególnie wrażliwym obszarze, badając związki na pograniczu wielkiego biznesu, polityki, a nawet zorganizowanej przestępczości. Opisywał, jak biznesmeni - czasem powiązani z rządzącą partią SMER (Kierunek) - wyłudzają zwroty z podatku VAT za pomocą "karuzeli podatkowej" i defraudują unijne dotacje. Badał też słowackie wątki "Panama Papers", wycieku dokumentów z rajów podatkowych, gdzie bogacze z całego świata ukrywają swe majątki.

- To prawda, że przez swoją pracę mógł mieć wielu wrogów. Ale dopóki pracował u nas, w "Hospodarskich Novinach", pracował na otwartych źródłach i nigdy nie miał kłopotów. To zaczęło się później, kiedy na dobre zajął się dziennikarstwem śledczym - mówi Pavol Novotny, redaktor ekonomicznego dziennika, gdzie Kuciak zaczynał swoją karierę. - Oczywiście jest wiele możliwości co do tego, kto mógł to zrobić, ale powinniśmy poczekać na to, co ustali policja - dodaje.

Ale nie wszyscy chcą czekać. Kanadyjski dziennikarz Tom Nicholson, z którym Kuciak wymieniał informacje, równolegle badając sprawę wyłudzeń unijnych funduszy, podał jedną możliwą teorię: za zabójstwem mogła stać włoska mafia. Obaj w ostatnim czasie zajmowali się unijnymi dotacjami, które płynęły do zamieszkałych w Słowacji Włochów podejrzewanych o związki z jedną z najstarszych włoskich grup przestępczych, 'Ndranghetą z Kalabrii. Jak powiedział Nicholson, Kuciak kilka jego artykułów na ten temat czekało na publikację.

"Jak każdy dziennikarz wie, najbardziej niebezpieczna część pracy to okres tuż przed publikacją, kiedy obiekt twojego tekstu wie, że nad nim pracujesz i ma niewielkie okno czasowe do działania, by uniknąć oskarżenia" - napisał Nicholson w tekście dla portalu Politico. "Nikt nie wie, czy ta kalkulacja stała za morderstwem Jana i Martiny. Ale słowackie grupy przestępcze nigdy nie zabijały dziennikarzy, nawet w starych złych czasach. Tymczasem włoskie gangi mafijne nie okazywały takich skrupułów" - dodał.

d3wqrwb

O ewentualnym mafijnym wątku zbrodni napisał też we wtorek dziennik "SME". Według informacji gazety, Kuciak badał powiązania ludzi 'Ndranghety z osobami wokół premiera Słowacji Roberta Fico. Chodzi m.in. o doradcę Ficy Marię Troszkową oraz byłego posła Smeru Viliama Jasania. Oboje byli udziałowcami w spółkach należących również do Włochów oskarżanych o przynależność do mafii.

Koledzy polityków, partnerzy mafiosów

Ale nie jest to jedyna teoria. Według Novotnego, już w ubiegłym roku Kuciak otrzymywał pogróżki od jednego z biznesmenów, o których pisał. Zgłaszał to na policję, ale bez skutku. Jak pisze dziennik "SME", biznesmenem był Marian Koczner. To też jedna z osób, która miała interesy w podejrzanym projekcie developerskim, o którym pisał dziennikarz. Chodzi o kompleks Five Star Residence, który - mimo unijnej dotacji - ma zakończyć się plajtą.

Na Kocznera jako podejrzanego wskazywał też syn zamordowanej maltańskiej dziennikarki Daphne Caruany Galizii, Matthew. Sugerował, że oba morderstwa mogły mieć ze sobą coś wspólnego. Koczner miał mieć powiązania z mafią oraz maltańską "pralnią pieniędzy". Zarówno Maltanka jak i Słowak zajmowali się też kwestią "Panama Papers".

Podobnie jak w przypadku Caruany Galizii, częstym obiektem zainteresowania Kuciaka były interesy biznesowych magnatów powiązanych z rządzącą elitą. Główną postacią był tu Ladislav Baszternak, podejrzany o wyłudzanie VAT-u znajomy ministra spraw wewnętrznych Roberta Kaliniaka oraz właściciel budynku, w którym mieszka premier kraju Robert Fico. Baszternak również ma udziały w Five Star Residence.

d3wqrwb

Być może więcej na temat potencjalnego motywu zbrodni będzie wiadomo w środę, kiedy rezultaty śledztw Kuciaka opublikują dwa ośrodki, z którymi współpracował dziennikarz: dziennik "SME" i Organized Crime and Corruption Reporting Project (OCCRP).

Kogo to obchodzi

Morderstwo dziennikarki na Malcie wywołało na wyspie ogromne poruszenie, a emocje z nim związane trwają do dzisiaj. Czy tak samo jest na Słowacji?

- To bardzo trudne pytanie, na które nie wiem, czy mam odpowiedź - mówi WP Matisak. Jak wyjaśnia, słowackie media dużo piszą o sprawie, a w Bratysławie miała miejsce niewielka, 200-osobowa demonstracja na cześć dziennikarza. Planowane są też kolejne. Ale osobną kwestią jest to, jakie reakcje wywoła w szerszym społeczeństwie - Na demonstracji widziałem same znajome twarze: dziennikarzy, ludzi z NGO, aktywistów. Ale naprawdę nie wiem, czy ludzi to obchodzi.Wiadomo, jaka jest opinia większości ludzi o nas: w najlepszym przypadku obojętna, w najgorszym uważają nas za najgorsze męty - podkreśla Matisak. - Zresztą władze robią wiele, by tę opinię ugruntować. Ale znacie to przecież z Polski - dodaje.

d3wqrwb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3wqrwb
Więcej tematów