Zabójca Siergiej Pomazun z Biełgorodu skazany na dożywocie
Sąd Obwodowy w Biełgorodzie, 660 km na południowy zachód od Moskwy, skazał na karę dożywotniego pozbawienia wolności 32-letniego Siergieja Pomazuna, który w kwietniu zastrzelił tam sześć osób, w tym dwie nastolatki.
23.08.2013 | aktual.: 23.08.2013 16:11
Dożywocia dla Pomazuna zażądał prokurator, którego poparły rodziny zamordowanych. Sam zabójca w swoim ostatnim słowie prosił o wymierzenie mu kary 25 lat kolonii karnej.
Dożywotnie pozbawienie wolności - to najwyższa kara w Federacji Rosyjskiej. Od 1999 roku w Rosji obowiązuje moratorium na orzekanie kary śmierci.
Tragedia rozegrała się 22 kwietnia około godz. 14 czasu moskiewskiego (godz. 12 czasu polskiego) w samym centrum Biełgorodu, liczącego 340 tys. mieszkańców miasta obwodowego nad Dońcem, przy granicy z Ukrainą.
Pomazun, syn myśliwego i nauczycielki, przyjechał do sklepu "Ochotnik" (Myśliwy) czarnym BMW X5. Wtargnął do środka, gdzie zaczął strzelać z broni myśliwskiej; zabił trzech sprzedawców. Dwie inne osoby, w tym 14-letnią uczennicę, zastrzelił na ulicy. Szósta osoba - 16-letnia uczennica - którą postrzelił, zmarła od ran w szpitalu.
Zabójca zrabował w sklepie broń myśliwską, po czym odjechał swym samochodem, który wkrótce został odnaleziony przez policję. Pomazuna schwytano następnego dnia wieczorem. Zatrzymali go dwaj policjanci w wagonie towarowym na dworcu w Biełgorodzie, gdy usiłował wydostać się z obławy. Podczas zatrzymania ranił nożem jednego z funkcjonariuszy.
Podczas procesu Pomazun, sądzony wcześniej za rozbój - wyszedł na wolność w 2012 roku - tłumaczył swój czyn chęcią zemsty na sprzedawcy i wpływem wojny w Czeczenii, w której jakoby uczestniczył. Ustalono jednak, że w tej kaukaskiej republice nigdy nie był.
Zabójca nie wyraził skruchy. Odmówił też przeproszenia rodzin ofiar, mówiąc, że nie będzie się przed nimi poniżać. Po ogłoszeniu wyroku wygrażał reporterom, którzy go fotografowali.
Obrońca skazanego zapowiedział już apelację "ze względu na stan psychiczny Pomazuna". Według adwokata jego klient cierpi na schizofrenię, czego - jak zauważył - nie wzięto pod uwagę przy wydawaniu werdyktu.
Biegli z zakresu psychiatrii, którzy badali Pomazuna w czasie śledztwa, orzekli, że jest on w pełni poczytalny.