Zabójca Andrzeja Zauchy na wolności. "Byłem słabym człowiekiem, stałem się potworem"
Na ziemi ludzki ząb, wiązanka róż z przybraniem i dziewięć łusek. Na parkingu leżą dwie osoby. Jedna się rusza. Jeszcze. Jest też kaseta magnetofonowa z napisem „Zuzanna Leśniak”. Auto otwarte, w stacyjce kluczyki. I portfel z dowodem osobistym piosenkarza Andrzeja Zauchy. – Oni mieli prawo się spotykać, czułem się jednak zdradzony – mówi po latach Yves Goulais, mąż kobiety. – Nie czuję się ofiarą – dodaje mężczyzna, który niemal 30 lat temu zamordował parę.
Świat wtedy
Z policyjnej notatki: "Wezwano pogotowie, które po przybyciu stwierdziło zgon mężczyzny, a kobieta była w stanie agonalnym". Ciało Andrzeja Zauchy, bożyszcza kobiet i gwiazdora muzyki rozrywkowej leży tuż obok jego białego mercedesa na parkingu przy Teatrze STU w Krakowie.
W kieszeniach ma dwa kupony loteryjne o numerach 311070 i 304250, niepełną paczkę papierosów Marlboro, gazową zapalniczkę, dwa żetony telefoniczne „B”, zielony grzebień i trochę pieniędzy. Na przegubie zegarek Junghaus, który dalej odmierzał czas. Na serdecznym palcu lewej dłoni złota obrączka. Obok ciała leży pomięta biała reklamówka. Nie należy jednak do Zauchy. Kilkadziesiąt minut wcześniej okrywała broń, z której strzelał zabójca.
Inny radiowóz, w innym miejscu i czasie zatrzymuje się przy peugeocie, w którym siedzi mężczyzna w czarnej skórzanej kurtce i brązowo-fioletowym wełnianym swetrze z niebieskim wzorem, spod którego wystaje zielono-żółta wzorzysta koszula. Tym co niepokoi jest trzymany przez niego przedmiot przypominający broń. Kierowca wysiada.
Z zeznań policjantów: "Powiedział, że jest mordercą i wszystko wytłumaczy, jeśli podejdziemy do jego samochodu. Pokazał, że na przednim siedzeniu leży broń, którą zabił człowieka". I jeszcze: „Sprawiał wrażenie bardzo zdenerwowanego, na nasze pytania odpowiadał tylko: zabiłem człowieka”.
Zatrzymany mężczyzna przedstawia się jako Yves Goulais. To francuski reżyser, mąż aktorki Zuzanny Leśniak, która chwilę wcześniej towarzyszyła Andrzejowi Zausze, gdy padły strzały na krakowskim parkingu. Był 10 października 1991 r.
Świat dziś
Jest 10 maja 2019 r. Yves Goulais pracuje w Warszawie przy serialach jednej ze stacji telewizyjnych i jest współtwórcą dużego polskiego hitu kinowego opowiadającego o rozliczeniach z przeszłością. Tworzy pod pseudonimem. Kilka razy nie dostał już pracy w związku ze swoją przeszłością. Ta nieoczekiwanie wraca za sprawą rapera Sokoła. To on, na nowej płycie, w utworze "Pomyłka", wykorzystał refren z hitu Andrzeja Zauchy.
Goulais od wielu lat odmawia udzielania wywiadów. Z nami się jednak spotyka w jednym z centrów handlowych w stolicy. Podczas niemal dwugodzinnej rozmowy ze szczegółami opowiada o tym, jak i dlaczego zabił swoją żonę i związanego z nią piosenkarza. Zgadza się jednak na publikację jedynie kilku krótkich wypowiedzi.
"Czyjeś szczęście to czasami czyjaś krzywda.
Przepraszam, że ci zmarnowałem życie, pomyłka"*
Świat "przed"
W czasie przesłuchania przez policję Yves Goulais dowiaduje się, że jego żona zmarła na stole operacyjnym. Została postrzelona przez niego prosto w serce. Francuz płacze. Kilkakrotnie ma odruch wymiotny. Przekonuje, że chciał zabić wyłącznie Andrzeja Zauchę. Widział, że w czasie, gdy strzelał, żona padła na ziemię, ale myślał, że zemdlała.
Ich małżeństwo trwało zaledwie cztery lata. Poznali się w 1986 r. w czasie stażu w szkole teatralnej. "To była miłość od pierwszego wejrzenia" - mówił Yves. Po kilku miesiącach wzięli ślub. Zuzanna Leśniak miała wówczas 22 lata. Występowała na deskach krakowskiego Teatru STU, gdzie gościnnie pojawiał się Andrzej Zaucha. Piosenkarz bywał częstym gościem w mieszkaniu Leśniak i Goulais'a, także pod nieobecność Francuza, któremu zdarzało się wyjeżdżać zawodowo.
Tym razem dał znać Zuzannie, że wraca z Włoch ze znajomym reżyserem i będzie w domu rano, koło 9. Na miejscu, zorientował się, że Zuzanny nie ma w mieszkaniu. Pojechał do drugiego, tego na Placu Szczepańskim. Niedawno je kupił. Pukał, ale nikt nie otwierał. W zamku, od środka tkwił klucz. Przeraził się, że żonie coś się stało. Od kilku miesięcy cierpiała na silne bóle serca. Lekarze byli jednak bezradni.
"Wygasłe korytarze własnych marzeń.
Żadna jarzeniówka tu nie miga, nawet już nie marzę.
Dla jednych noce są niebieskie, dla innych czarne.
My mamy pierwszą i zieloną noc razem"*
Zaucha jest bez butów. W pośpiechu się ubiera. Jest przestraszony. Goulais bije go w twarz, potem wbiega na antresolę. Na łóżku leży Zuzanna.
- Gdy znalazłem Andrzeja w moim mieszkaniu powiedziałem mu: będę musiał cię zabić. Te słowa same wyszły mi z ust. Andrzej był zaskoczony, przestraszony, gdy mnie zobaczył. On był największą ofiarą tego wszystkiego – mówi nam po latach Yves Goulais.
W środowisku teatralnym romans Leśniak i Zauchy nie jest żadną tajemnicą. Artysta Teatru STU Jan Polewka zeznaje w trakcie śledztwa, że Zuzanna Leśniak traktowała związek bardzo poważnie i chciała wyjść za mąż za piosenkarza.
Jego wieloletni przyjaciel Zbigniew Wodecki składa przed śledczymi wyjaśnienia, z których wyłania się zupełnie inny obraz tego związku. Piosenkarz twierdzi, że Andrzej Zaucha bardzo przeżywał śmierć zmarłej dwa lata wcześniej żony Elżbiety i stronił od relacji z kobietami. Nawiązał wprawdzie bliższą znajomość z Leśniak, ale nie traktował jej poważnie. Chciał się wycofać ze związku, gdy o sprawie dowiedział się Goulais. Bał się go.
Tydzień po awanturze Goulais wyjeżdża do Francji. Zdobywa tam broń. A dokładniej francuski karabinek małokalibrowy Automatique 22 long Rifle „Unique” model X 51-bis – no 184692 AR. By łatwiej przemycić go przez granice, odpiłowuje część drewnianej kolby, zawija w szmatę i przewozi do Polski w bagażniku swojego samochodu. Kilka dni szuka Zauchy w Krakowie.
Rano, 10 października, kupuje "Dziennik Polski". W repertuarze Teatru STU sprawdza, że wieczorem grają "Pana Twardowskiego". Występuje w nim Zaucha. Goulais parkuje w pobliżu teatru. Wysiada, gdy widzi, że za wychodzącym z budynku piosenkarzem biegnie Zuzanna Leśniak.
- Mój problem polegał na tym, że byłem słabym człowiekiem, który nie potrafił znieść upokorzenia. Gdybym był mocny, wziąłbym to na barki, pogodziłbym się z tym, co się stało – mówi dziś Goulais. Jego znajomi po latach wspominają, że mawiał wówczas, że „miłość i zazdrość to dwaj kumple”.
Reżyser w dłoni trzyma owiniętą w reklamówkę broń. Zaucha odpala silnik mercedesa. "Co ty chcesz mu zrobić?" – pyta przerażona Zuzanna, stojąc z tyłu samochodu. Goulais ma już broń gotową do strzału. Odbezpiecza. Zaucha wysiada i zaczyna iść w jego stronę. Pada strzał. Zuzanna szepce: "Jezus…".
Po czwartym strzale Francuz widzi, że jego żona się przewraca. Zmienia magazynek i strzela jeszcze pięć razy. Odwraca się, idzie do swojego samochodu i odjeżdża. Media będą pisać, że Zuzanna zasłoniła Andrzeja Zauchę własną piersią. Goulais przekonuje, że wcale tak nie było.
Świat "po"
- Chciałbym cofnąć czas i zmienić to, co się stało. Tak się niestety nie da. To będzie zawsze we mnie siedziało – przyznaje teraz reżyser i scenarzysta.
Francuz przyznaje się do zabicia Andrzeja Zauchy i do „spowodowania” śmierci żony. W ostatnim słowie w sądzie mówi: "Popełniłem rzecz straszną i chcę za to ponieść karę. Spowodowałem śmierć żony niechcący. Chcę odpokutować winę i żadna kara nie będzie dla mnie za surowa".
Za zabicie dwóch osób i nielegalne posiadanie broni zostaje skazany na… 15 lat więzienia. W uzasadnieniu wyroku sędzia wyjaśnia, że Zuzanna Leśniak nie była w stanie zdecydować, z kim chce być związana i celowo doprowadziła do sytuacji, w której mąż przyłapał ją w mieszkaniu z Zauchą.
- Nie czuję się ofiarą. Ja żyję, a Zuzanna i Andrzej nie. Oni mieli prawo się spotykać. Czułem się jednak zdradzony. Nie miałem absolutnie prawa do takiej reakcji, do jakiej doszło. Dopiero niedawno zrozumiałem, jakie mechanizmy sprawiły, że ja – normalny człowiek, jeżdżący do szpitali z pomocą charytatywną, nagle stałem się potworem. Potem czułem się bardzo winny i pobyt w więzieniu mnie uratował. Oceniam, że 15 lat więzienia to niska, symboliczna kara – mówi Goulais.
Odsiaduje 14,5 roku. W 2005 roku wychodzi zza krat. Zakłada nową rodzinę. Agnieszce, osieroconej córce Zauchy, przekazuje część kwoty ze sprzedaży krakowskiego mieszkania, w którym przyłapał żonę z jej zamordowanym ojcem.
"Świat już nie ten sam"
- Nie mam nic do powiedzenia o tym panu. To są kwestie dotyczące prywatnej sfery, nie chcę o nich rozmawiać. Co innego, gdybyśmy mieli mówić o tatuażach, o sztuce... Słyszałam utwór Sokoła. I o muzyce taty zawsze możemy porozmawiać – mówi nam Agnieszka Zaucha.
"Nie będzie tak jak było, nie.
To świat już nie ten sam.
Miłość to nie miłość, nie.
I łza to już nie łza"
*cytaty pochodzą z utworu Sokoła "Pomyłka", płyta: Wojtek Sokół 2019; ostatni cytat w tekście to wykorzystany przez rapera refren utworu Andrzeja Zauchy "Póki masz nadzieję"
## Autorzy:
Magda Mieśnik, dziennikarka WP.PL, Piotr Mieśnik, redaktor naczelny o2.pl