Zabił otwierając puszkę nożem - dostał 7 lat
Karę siedmiu lat więzienia wymierzył warszawski sąd okręgowy oskarżonemu o zabójstwo partnerki Rafałowi M. Twierdził on, że zabił przypadkowo, otwierając nożem
puszkę piwa.
05.03.2009 | aktual.: 05.03.2009 16:56
Do tragedii doszło w grudniu 2007 r. w Warszawie. 37-letni Rafał M. twierdzi, że przy otwieraniu puszki z piwem oderwała się fabryczna blaszka i próbował otworzyć puszkę nożem. Nóż - jak twierdził - wbił się w metal, a przy próbie wyciągnięcia odskoczył i ugodził siedzącą za nim Wiesławę R. Kobieta zmarła w drodze do szpitala.
Sąd zmienił kwalifikację czynu z zabójstwa na ciężki uszczerbek na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym. Sędzia Marek Celej uzasadniając wyrok podkreślił, że zebrany materiał dowodowy w dużej mierze był oparty jedynie na wyjaśnieniach oskarżonego. Jak dodał, zeznania świadków nie potwierdziły tezy prokuratury, która postawiła Rafałowi M. zarzut zabójstwa.
Celej podkreślił jednak, że opinia biegłych, z której wynikało, że niemożliwe jest zadanie ciosu nożem, w sposób jaki opisuje oskarżony, była jednoznaczna i spójna. Sąd wziął także pod uwagę i to, że Rafał M. zadzwonił na pogotowie i opowiedział o całym zdarzeniu.
Wersji Rafała M. nie dali jednak wiary prokurator i pełnomocnik bliskich ofiary. - Wyjaśnienia oskarżonego są sprzeczne z zasadami logiki - mówiła podczas procesu prokurator Małgorzata Turlewicz i wniosła o karę 12 lat więzienia.
O zakwalifikowanie sprawy jako nieumyślne spowodowane śmierci wniósł natomiast obrońca oskarżonego mec. Łukasz Chojniak.
B. mąż ofiary Andrzej R., powiedział po rozprawie dziennikarzom, że spodziewał się dla Rafała M. wyższego wyroku.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrona nie wyklucza odwołania.