Zabił i zakopał 20‑latkę - na razie trafi do szpitala
36-letni mężczyzna podejrzany o zabójstwo latem 2006 r. 20-letniej studentki trafi na obserwację psychiatryczną. Wystąpili o to biegli, którzy mają wątpliwości co do jego poczytalności - poinformowano w Prokuraturze Rejonowej w Pszczynie w woj. śląskim. Mężczyźnie grozi dożywocie.
10.01.2011 | aktual.: 10.01.2011 14:06
Prokurator rejonowy Bogusław Rolka poinformował, że prokuratura wystąpiła w tej sprawie do Sądu Okręgowego w Katowicach. - Podejrzany został przebadany psychiatrycznie. Biegli nie byli jednak w stanie kategorycznie wypowiedzieć się co do jego poczytalności. Wnioskują o obserwację psychiatryczną. Na tej podstawie wystąpiliśmy do sądu o skierowanie podejrzanego do szpitala przy areszcie śledczym w Krakowie - powiedział.
Rolka wyjaśnił, że w 95% przypadków wystarczy zwykłe badanie podejrzanych, które polega głównie na przeprowadzeniu przez biegłych wywiadu. Tym razem biegli mają jednak wątpliwości. Prokurator Rolka dodał, że obserwacja w szpitalu trwa cztery tygodnie i można ją przedłużyć na czas określony na wniosek lekarzy.
Prokurator dodał, że w miniony piątek śledczy otrzymali wyniki badań genetycznych, które potwierdziły, że odnalezione w listopadzie ub. roku ciało należało do dziewczyny. 20-latka spoczęła na cmentarzu parafialnym w rodzinnych Czechowicach-Dziedzicach.
20-letnia mieszkanka Czechowic-Dziedzic koło Bielska-Białej zaginęła w czerwcu 2006 roku. Studentka Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej wyszła rano w kierunku dworca kolejowego w Goczałkowicach. Jechała wówczas na egzamin. Do pociągu już nie wsiadła.
W listopadzie ubiegłego roku policja zatrzymała w Legnicy podejrzanego o zabójstwo 36-letniego mężczyznę. Pracował tam przy wyrębie lasu. Na stałe mieszkał w okolicy Czechowic-Dziedzic. Ma żonę i dziecko. Nie był karany. Przyznał się do zbrodni i wskazał miejsce, w którym zakopał ciało. Było to nieopodal dworca kolejowego w Goczałkowicach, dokąd szła studentka. Grozi mu dożywocie.
NaSygnale.pl: Jedni kradli puszki z datkami, inni zbierali dla siebie