Zabił belgijskiego nastolatka - karę odsiedzi w Polsce
Adam G., skazany na 20 lat więzienia za rozbój i spowodowanie śmierci belgijskiego nastolatka Joe, zostanie wydany Polsce, by tam odbyć karę więzienia - uznał sąd apelacyjny w Brukseli.
07.01.2010 | aktual.: 07.01.2010 18:21
Adam G. chciał odbywać karę w Belgii, a nie w Polsce. Od ogłoszenia wyroku skazującego we wrześniu 2008 roku zabiegali o to jego mecenasi. Jednak belgijskie ministerstwo sprawiedliwości było przeciwne, gdyż zgodnie z europejskim nakazem aresztowania Belgia powinna uszanować udzieloną polskiemu wymiarowi sprawiedliwości gwarancję, że schwytany w Polsce i przekazany belgijskim władzom Adam G. zostanie po ogłoszeniu wyroku przekazany do Polski. Tym samym sąd apelacyjny przychylił się do argumentów ministerstwa sprawiedliwości.
W kwietniu belgijski sąd pierwszej instancji przychylił się do argumentacji obrońców Adama G., którzy twierdzili, że ze względu na romskie pochodzenie w polskim więzieniu grożą mu prześladowania. Sąd oparł się także na przepisie belgijskiego prawa, który mówi, że obcokrajowiec skazany w Belgii nie może być wydany do swojego kraju, jeśli się na to nie zgadza.
Sprawa miała kluczowe znaczenie dla Adama G., gdyż pozostając w Belgii, mógłby się ubiegać o przedterminowe zwolnienie już po odsiedzeniu jednej trzeciej wyroku.
Tymczasem Mariusz O., młodszy z zabójców Joe Van Holsbeecka na Dworcu Centralnym w Brukseli, został przedterminowo zwolniony z zakładu poprawczego i wrócił już do Polski. W przeciwieństwie do Adama G. pozostał on w gestii sędziego dla nieletnich, który skazał go na najsurowszą w tym przypadku możliwą karę: zamknięcie w zakładzie poprawczym do ukończenia 20 lat. Został jednak zwolniony wcześniej dzięki postępom w resocjalizacji.
17-letni Joe zginął od siedmiu ciosów nożem 12 kwietnia 2006 roku na Dworcu Centralnym w Brukseli, kiedy nie chciał oddać napastnikom (wówczas w wieku 16 i 17 lat) swojego odtwarzacza MP3. Morderstwo wstrząsnęło Belgią; krótko po tej tragedii w pokojowym marszu przeciwko przemocy w Brukseli wzięło udział 80 tys. osób.
Jeden z adwokatów Adama G., Frederic Clement de Clety zapowiedział, że kiedy uzyska potwierdzenie decyzji sądu apelacyjnego, złoży wniosek o kasację, a także rozważa wniesienie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.