ŚwiatZabawiasz się z prostytutką? Doniosą twojemu szefowi

Zabawiasz się z prostytutką? Doniosą twojemu szefowi

Norweska policja chce informować wybranych pracodawców osób korzystających z usług prostytutek o tym, że ich pracownicy stanowią potencjalne zagrożenie, ponieważ popełniają przestępstwo o charakterze seksualnym. Chodzi głównie o osoby wykonujące zawody zaufania publicznego, m.in. nauczycieli i księży.

Zabawiasz się z prostytutką? Doniosą twojemu szefowi
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

08.12.2009 14:55

Na początku tego roku w Norwegii wprowadzono przepis w myśl którego korzystanie z usług prostytutek stało się równoznaczne z łamaniem prawa. Każdy przyłapany na kupowaniu usług seksualnych może zostać ukarany wysoką grzywną i pozbawieniem wolności do pół roku. W pierwszych miesiącach 2009 roku z internetu znikały ogłoszenia agencji towarzyskich, a w zaułkach dużych miast trudniej były wypatrzeć kuso ubrane panie.

Zdaniem policji, przepis nie odstraszył jednak wszystkich amatorów płatnego seksu. Choć co miesiąc w dużych miastach łapie się kilku klientów prostytutek, o czym zaraz donosi prasa (nie podając danych osobowych zatrzymanych), rozmiary procederu zdają się wracać do poziomu sprzed stycznia 2009 roku.

Zamach na swobody obywatelskie!

Policjanci z Trondheim zaproponowali wprowadzenie zmian w prawie, które dawałyby im możliwość informowania pracodawców klientów prostytutek o ich poczynaniach w wolnym czasie. Ich zdaniem w ostatnich miesiącach złapano kilka osób pełniących na co dzień istotne funkcje wiążące się z zaufaniem społecznym. Przedstawiciel policji tłumaczył, że gdyby pracodawcy tych osób wiedzieli, z kim mają do czynienia, na pewno nigdy nie zdecydowaliby się ich zatrudnić.

Przez norweską prasę przetoczyła się burzliwa dyskusja. Głos zabrały autorytety uniwersyteckie tłumacząc, że wprowadzenie takiego przepisu byłoby zamachem na swobody obywatelskie. Øyvind Eikrem, psycholog z uniwersytetu NTNU stwierdził, iż im mniej prawo reguluje seksualność człowieka, tym lepiej dla społeczeństwa demokratycznego. Jego zdaniem, wbrew temu, co twierdzi policja, prostytucja nie zawsze wiąże się z procederem handlu ludźmi i nie musi być na tyle naganna moralnie, by za nią urzędowo karać, a tym bardziej informować pracodawców. Jeśli na płatny seks decydują się dwie dorosłe, świadome osoby, zdaniem Eikrema trudno mówić o przestępstwie.

Czy twój proboszcz chodzi "na dziewczynki"?

Policja odpiera zarzuty dziennikarzy i naukowców. Tłumaczy, że nie każdy amator płatnego seksu ryzykowałby posadą. Policja chce mieć prawo do zamieszczania stosownej adnotacji w dokumentach tych osób, które w pracy powinny się z zasady odznaczać nieskazitelną postawą, a ich obowiązki służbowe dają im okazje do popełniania przestępstw o charakterze seksualnym.

- Czy będąc dyrektorem szkoły zatrudniłabyś nauczyciela, o którym wiesz, że ma nieodparty pociąg do nieletnich dziewcząt? Czy pozwoliłabyś objąć parafię pastorowi, który każdy weekend spędza z prostytutką? Zaufała urzędnikowi pracującymi z imigrantkami wiedząc, że nie umie się powstrzymać od seksu z Azjatkami nawet pod groźbą kary - pyta policjant z Trondheim chcący zachować anonimowość. - Ludzie, których łapiemy na różnych wynaturzonych praktykach na co dzień udają świętych i dla nas to spory dylemat moralny, gdy znamy ich dwa oblicza, ale nie możemy tego ujawnić. Informacja dla pracodawcy to nie kolejny wymiar kary, a środek zapobiegawczy. Chcemy informować szefa jedynie wtedy, gdy możemy przypuszczać, że pozwoli to uniknąć łamania prawa. Nie będziemy rekomendować wyrzucania z pracy, to szefowie podejmą decyzję, co z taka informacją zrobić - dodaje.

Norwegowie na "nie"

Pomysł policjantów z Trondheim wstępnie poparł minister sprawiedliwości zaznaczając, iż jak dotąd policjanci w żadnej sprawie nie poinformowali pracodawców, bo do uruchomienia takiej procedury potrzeba szerokiej debaty społecznej, a potem ewentualnie zmian w prawie.

Na razie trudno się spodziewać, by pomysł policjantów z Trondheim zyskał poparcie społeczne. 85% osób głosujących w ankiecie regionalnego dziennika "Adressavisaen" opowiedziało się przeciwko niemu.

Z Trondheim dla polonia.wp.pl
Sylwia Skorstad

policjaprzestępczośćseks
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)