Polska"Za słowo nie powinno trafiać się do więzienia"

"Za słowo nie powinno trafiać się do więzienia"

Dziennikarka śledcza "Rzeczpospolitej" Anna Marszałek uważa, że dziennikarz nie powinien odpowiadać karnie za swoje publikacje, gdyż bardzo rzadko się zdarza, by celowo on kogoś zniesławił, pomówił.
Pomowienie jest zwykle wynikiem błędu i wtedy - zdaniem Anny Marszałek - powienien ponosić konsekwencje, ale zasądzone przez sąd cywilny. W żadnym razie za słowo nie powinno się trafiać do więzienia - podsumowała dziennikarka.

30.10.2006 | aktual.: 30.10.2006 13:17

Trybunał Konstytucyjny uznał, że za zniesławienie można trafić do więzienia. Stwierdził, że przepisy dotyczące sankcji karnych za zniesławienie i pomówienie są zgodne z konstytucją. Trybunał podkreślił, że żaden proces cywilny nie jest tak skuteczny, jak droga postępowania karnego.

Prezes Trybunału, profesor Marek Safjan, podkreślił, że artykuł 212 kodeksu karnego wyraźnie wskazuje, jakie są ograniczenia w wypowiadaniu własnych poglądów. Dodał, że swoboda głoszenia nawet krytycznych ocen znajduje zrozumienie u sędziów. Anna Marszałek obawia się jednak niechętnego nastawienia części sędziów po krytycznych publikacjach na ich temat.

Prezes Trybunału podkreślił, że Polska nie jest jedynym krajem, który za zniesławienie przewiduje karę pozbawienia wolności, a na straży godności człowieka stoi władza publiczna. Dodał jednak, że sądy rzadko stosują ten najwyższy wymiar kary. W 2003 roku w Polsce za zniesławienie dziennikarze byli najczęściej karani grzywną, tylko dwa razy była to kara więzienia i to w zawieszniu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)