Bezwładna kobieta przenoszona za płot. Pokazali nagranie
Kobieta leży na ziemi, tuż przy płocie granicznym. Następnie jest przekładana za ręce i nogi na drugą stronę przez funkcjonariuszy SG. Film nagrany przez jedną z wolontariuszek, zdaniem aktywistów pokazuje, że na granicy polsko-białoruskiej nadal stosowane są pushbacki.
30.05.2024 | aktual.: 30.05.2024 07:08
"Organizacje niosące pomoc humanitarną przy granicy biją na alarm: granica musi być bezpieczna, ale nie ma uzasadnienia przemoc, która eskaluje i towarzyszy wywózkom" - komentuje reporter WP Patryk Michalski. Zamieścił materiał Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego - "nagranie pushbacku leżącej kobiety".
❗️❗️Organizacje niosące pomoc humanitarną przy granicy biją na alarm: granica musi być bezpieczna, ale nie ma uzasadnienia przemoc, która eskaluje i towarzyszy wywózkom.
— Patryk Michalski (@patrykmichalski) May 29, 2024
To materiał Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego - „nagranie pushbacku leżącej kobiety”. pic.twitter.com/fKmMAUpvkD
Film został zaprezentowany podczas konferencji zorganizowanej przez Grupę Granica, Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, Helsińską Fundację Praw Człowieka i Fundację Ocalenie. Organizacje pokazały materiały, które - według aktywistów - pokazują, że na granicy nadal stosowane są pushbacki.
Zaprezentowano wspomniane wcześniej nagranie, dokonane przez wolontariuszkę. Sfilmowana została migrantka, która źle się poczuła i najprawdopodobniej zemdlała. Wezwano do niej karetkę. Na filmie - jak przekazała prezes POPH - jest też krzyczący z bólu mężczyzna, który - według jej słów - miał złamany kręg i także został przewieziony do szpitala.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Cztery z osób, których dotyczył film, zostały wrzucone w dużej bezwładności, częściowo bez kontaktu, z powrotem za płot. Nie potrafię powiedzieć, czy zostały wyrzucone na polską czy białoruską ziemię. Natomiast funkcjonariusze wchodzili razem z nimi, co może oznaczać, że przepchnęli je na ziemię białoruską. To najbardziej okrutna wersja pushbacku - oceniła Agata Kluczewska, prezeska POPH.
Według Kluczewskiej, odbyło się to przy świadkach. - Proszę sobie wyobrazić, co się dzieje, gdy nie ma świadków - dodała.
Według danych grupy Granica od początku roku do połowy maja o pomoc humanitarną prosiło ponad 1850 osób, w tym prawie 200 kobiet i 200 dzieci, z czego 130 małoletnich bez opieki. W kwietniu było to ponad tysiąc osób. Mówiła, że gdy aktywiści są przy takich sytuacjach, to wnioski są przyjmowane, jeśli aktywistów nie ma, to migranci - jak sami twierdzą - są zawracani do granicy.
- Od początku roku ponad tysiąc osób w rozmowach z nami zadeklarowało, że doświadczyło przemocy ze strony polskich mundurowych po polskiej stronie granicy. Te liczby są bardzo podobne do tych z ubiegłego roku - powiedziała Aleksandra Chrzanowska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej i grupy Granica.
Czytaj także: