Za nic ma krytykę i fakty. Obalamy absurdalne tezy Pawłowicz
Krystyna Pawłowicz nic sobie nie robi z krytyki, jaka wylała się na nią po wpisie o śmierci 14-letniego Kacpra z Gorczyna. W ocenie posłanki PiS "decydowanie o tym, co i kiedy można powiedzieć, to czysty lewacki terror, któremu w żaden sposób nie można ulegać". W kontekście homoseksualizmu nie ustępuje i mówi o "nienaturalnych postawach" i "zaburzonych osobach", choć jej poglądy stoją w totalnej opozycji ze współczesną wiedzą naukową. Czas powiedzieć: "dość!".
28.09.2017 | aktual.: 28.09.2017 18:55
Jak twierdzą śledczy, 14-letni Kacper popełnił samobójstwo przez szykany ze strony rówieśników, którzy nie akceptowali jego orientacji seksualnej. Pawłowicz odniosła się do śmierci nastolatka kilka dni temu. Pisała o "nienaturalnych postawach i relacjach" i apelowała, by "nie siać patologii". "Nie demoralizujcie dzieci i młodzieży, dajcie im w spokoju, zgodnie z naturą przeżyć ich dzieciństwo i młodość" - pisała na Facebooku. Słowa kierowała, oczywiście, do "liberalno-lewackich" środowisk.
Reakcja opinii publicznej była błyskawiczna. Na posłankę PiS posypały się głosy krytyki. Ostrych słów nie szczędził Pawłowicz m.in. Jacek Żakowski, który na antenie Telewizji WP stwierdził wprost, że posłanka PiS "nie jest osobą w pełni zmysłów". Nie miał też wątpliwości, że do śmierci nastolatka doprowadziła "patologiczna eskalacji homofobii".
Dalsze kroki były bardziej zdecydowane. Wniosek ws. udzielenia nagany Pałowicz złożyła do Komisji Etyki Poselskiej Platforma Obywatelska. Nowoczesna z kolei domaga się, by partia rządząca odcięła się od jej wypowiedzi. Jak tłumaczyła posłanka tego ugrupowania Joanna Scheuring-Wielgus, brak reakcji na wpis wskazuje, że stanowisko Pawłowicz jest stanowiskiem całego Prawa i Sprawiedliwości.
Pawłowicz "uzasadnia", my - obalamy
Co na to Pawłowicz? Nie tylko nie przejmuje się krytyką, ale w swojej ostatniej wypowiedzi idzie wręcz o krok dalej. Przekonuje, że "decydowanie przez lewackie środowiska co i kiedy ma mówić to terror, któremu w żaden sposób nie można ulegać" i że jej wypowiedź "była uzasadniona". Jak?
"Stwierdzenie, że środowiska lewacko-obyczajowe propagują nienaturalne postawy i zachowania, które mogą kończyć się niestety tragicznie, jest prawdziwe. Młodzież taka jest, że brutalnie reaguje na wszelkie odbiegające o spotykanych w ich praktyce odmienności" - stwierdziła Pawłowicz na antenie wPolsce.pl.
W tym miejscu należy podkreślić, że Światowa Organizacja Zdrowia usunęła homoseksualizm z listy chorób i zaburzeń w 1990 r.
Co dalej? "Mam prawo powiedzieć, że najgłośniej krzyczą środowiska lewackie, które molestują te dzieci - edukatorzy chodzą od przedszkoli po szkoły, propagują te postawy. Co złego jest w stwierdzeniu faktu, że takie są tego skutki? Co złego jest w zawołaniu, żeby dano dzieciom i młodzieży w spokoju przeżyć ten czas?" - pyta Pawłowicz.
Chyba jeszcze nikt nie nazwał edukowania molestowaniem. Czy Pawłowicz naprawdę sądzi, że edukacja seksualna, a co za tym idzie leczenie młodzieży, ale z kompleksu odmienności, to postawa karygodna? Fakt, może rzeczywiście lepiej wprost powiedzieć homoseksualnemu nastolatkowi, że jest "chory". Wtedy na pewno takie sytuacje, jak w Gorczynie, nie będą się powtarzać.
Kolejna teza. "Większość Polaków wybiera program konserwatywny w sprawach obyczajowych. Jak rozejrzymy się dookoła, większość ludzi ma inne poglądy. Te środowiska (lewackie - przyp. red.) mają ok. 5 proc. poparcia. To jest raczej moda" - mówiła Pawłowicz we wPolsce.pl. Można wnioskować, że odrzuca ona zatem fakt, że człowiek rodzi się ze z góry określoną, niedającą się zmienić orientacją. I że nie można jej zmienić na heteroseksualną za pomocą pseudonaukowych terapii, które w tym momencie stosowane są w praktyce tylko przez organizacje katolickie.
Wskazywałoby na to też kolejne zdanie: "Jeżeli mamy przed sobą zaburzoną osobę, to staramy się jej pomóc. Nie mówię, że trzeba jej krzywdę robić, ale trzeba powiedzieć: 'Człowieku, jesteś chory. Nie narzucaj tego. Natura jest zupełnie inna. Rezultaty takich praktyk mogą być opłakane'". Ale to rezultaty "leczenia" z homoseksualizmu, pani poseł, mogą być opłakane. "Leczenia" np. elektrowstrząsami - niegdyś powszechnego, dziś wiadomo, że nieskutecznego.
"My ich przyzwyczailiśmy, że mogą nas terroryzować. Nie wolno dać się sterroryzować środowiskom lewackim" - mówi Pawłowicz. Ale pytanie, kto jest w Polsce terroryzowany. Prawica, która nie może mówić, co jej się żywnie podoba, czy osoby nieheteroseksualne, które nie mają w Polsce możliwości legalnego sformalizowania swojego związku, a co za tym idzie m.in. dziedziczenia po sobie majątku, wspólnego rozliczania się z fiskusem, czy dostępu do informacji medycznych w razie choroby partnera/partnerki? To przecież fakt.
Reasumując. Pawłowicz sądzi, że "zawsze trzeba mówić to, co się myśli". Czasem jednak, jak uczy nas przysłowie, "mowa jest srebrem, a milczenie złotem". Choć w przypadku Pawłowicz chciałoby się powiedzieć dosadniej: kończ waść, wstydu oszczędź.