"Za chwilę miniemy równik, co poznają państwo po turbulencjach spowodowanych niedopasowaniem półkul ziemskich". Najzabawniejszy pilot szuka żony

W ciągu 40 lat pracy, jako kapitan LOT-u wylatał 5 mln km. Najchętniej zabierał pasażerów do Bangkoku. Teraz chciałby tam zabrać swoją nową żonę. - Lubię opiekować się innymi – mówi 81-letni kapitan Andrzej. Szukamy żony dla kapitana.

"Za chwilę miniemy równik, co poznają państwo po turbulencjach spowodowanych niedopasowaniem półkul ziemskich". Najzabawniejszy pilot szuka żony
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska | Nina Harbuz
Nina Harbuz

- Proszę pani, specjalnie na pani przyjście ugotowałem tajską zupę z krewetkami, zje pani? – pyta mnie jeszcze w drzwiach pan Andrzej, 81-letni emerytowany pilot LOT-u i największy żartowniś w PLL LOT, jak sam o sobie mówi. Żartuje ze wszystkiego – ze swojej pracy, z sytuacji, a przede wszystkim z siebie samego. – Proszę zobaczyć, mam tu rzeźbę przedstawiającą mnie jako dziecko – mówi pdsuwając mi pod nos figurkę małpy, którą przywiózł z jednej ze służbowych podróży. W albumie ze zdjęciami, który da mi do przejrzenia, oprócz fotografii z dzieciństwa i młodości znajdę fotomontaż. Małpa z wklejoną twarzą pana Andrzeja.

Obraz
© Archiwum prywatne

W ciągu 40 lat pracy, jako kapitan LOT-u wylatał 5 mln km. Najchętniej zabierał pasażerów do Bangkoku. Dlaczego? – Wszystko dla cudownej pogody i tego wspaniałego jedzenia, które tam nauczyłem się jeść, a tu w Polsce gotować – mówi, stawiając przede mną na stole miskę z pikantną zupą Tom Yum Kung. Bangkok tak mu się podobał, że zdarzało mu się zamieniać z kolegami pilotami i "oddawać" im Nowy Jork za Bangkok.

Obraz
© Archiwum prywatne

Swoim pasażerom uwielbiał robić kawały. Gdy leciał do Rio de Janeiro i zbliżał się do równika odezwał się do nich: "Mówi kapitan. Za chwilę miniemy równik, co poznają państwo po turbulencjach, wywołanych złym dopasowaniem do siebie półkul ziemskich". Gdy rzeczywiście byli nad równikiem pan Andrzej wyłączył autopilota, wziął stery w ręce i zatrząsł maszyną.

Obraz
© Archiwum prywatne

Pan Andrzej za sterami samolotu i z Ewą Bem na kolanach

Na emeryturze sąsiadki zapisały go na Uniwersytet Trzeciego Wieku. W ramach wykładów poszedł kiedyś na spotkanie z młodą globtroterką, która pochwaliła się, że obleciała i zwiedziła świat w 40 dni. Żaliła się, że jedynym mankamentem jej podróży były drogie bilety. Po prelekcji pan Andrzej podszedł do dziewczyny i pochwalił się, że jako były kapitan ma darmowe przeloty na całym świecie dla siebie i osoby towarzyszącej. – Dałem jej wizytówkę, gdyby chciała skorzystać, ale nie zadzwoniła – smuci się.

Obraz
© Archiwum prywatne

Ostatni rok nie należał do najweselszych dla pana Andrzeja. W lipcu zeszłego roku umarła jego siostra, druga żona, z którą przeżył 40 lat i pierwsza żona, matka jego dwójki dzieci, która po 8 latach małżeństwa zakochała się w amerykańskim milionerze i postanowiła dać szansę nowej miłości. – Nagle zostałem sam i straciłem apetyt na życie. Nie nadaję się do samotnego życia, a poza tym lubię opiekować się innymi – żali się pan Andrzej. – Umiem gotować, sprzątać i chciałbym się znów zakochać.

Miłości szuka od kilku miesięcy. Najpierw rozglądał się wśród okolicznych sąsiadek. – W mojej okolicy mieszkają same wdowy, ale nie iskrzyło między nami – stwierdza. Zapisał się więc do biura matrymonialnego, gdzie spotkał panią w wieku 65 lat. Chodzili na randki przez 4 miesiące. – Ładna dziewczynka z niej była – mówi i na dowód pokazuje jej fotografię. – Związek nam się rozpadł, bo wybrała opiekę nad dorosłym synem, który mimo studiów i znajomości kilku języków obcych, nie mógł znaleźć pracy.

Kogo szuka pan Andrzej. – Wdowy po 60-tce albo dwóch dziewczyn w wieku 30 lat – odpowiada śmiejąc się. - Najlepiej takiej z poczuciem humoru, żebyśmy mogli się wymieniać żartami, których mam w zanadrzu całą masę - dodaje. - Takiej, którą rozbawiłaby moja legitymacja wydana w 1988 roku. Legitymacja jest poświadczeniem wydania panu Andrzejowi srebrnej odznaki za zasługi dla transportu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Z tyłu na okładce pan Andrzej dokleił sobie karteczkę z uprawnieniami emerytalnymi. Wynika z nich, że ma prawo do wskakiwania i wyskakiwania z będących w ruchu środków transportu publicznego, do przechodzenia ulicy na czerwonym świetle i do kąpania się w niestrzeżonych miejscach. – Już raz ją okazałem i poskutkowało, nie dostałem mandatu – mówi puszczając porozumiewawczo oko.

Obraz
© Archiwum prywatne

Pan Andrzej ma też plan. Chciałby skorzystać z darmowych biletów lotniczych, które mu przysługują i jeździć z przyszłą wybranką po świecie. O tym, jaka miałaby być jego idealna ukochana dowiesz się oglądając nasze wideo zamieszczone powyżej. A kandydatki na żonę mogą słać listy do byłego kapitana na adres pilotszukazony@wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (172)